2 września 2012

Mała przypominajka o... /by Umi ;*

Cześć. ; ***
Co u was?
Jutro rozpoczęcie roku szkolnego , pewnie tylko u mnie. :)
U was pewnie innego dnia. :)) =*
Dzisiaj notka , z moim I one-shotem., a kogo? Mary Jaffray.
Pamietacie go?Oto on. :
***
Londyn
8 września 2008 rok

Z daleka zauważyła kilka budynków w wystawami ,więc z nadzieją podeszła bliżej ,ale okazało się ,że to tylko warsztat i lokal do wynajęcia.
Miała jeszcze mnóstwo czasu do spotkania z koleżankami i wiedziała , iż musi wcześniej dojść do siebie.Nim skręciła za róg ,wzięła kilka głębokich oddechów i kilkakrotnie przeczesała palcami włosy.
Stopniowo zaczęła sobie uświadamiać ,że zamiast do centrum trafiła na obrzeża. Przechodnie zmierzali raczej na północ ,czyli w przeciwnym kierunku, a przy ulicy ,którą szła .stały niemal same hale i magazyny . Postanowiła skręcić w najbliższą przecznicę, na wschód , a potem zawrócić na północ, licząc na to ,że tak trafi na promenadę.Tymczasem zza rogu właśnie szła grupka czterech mężczyzn. Sądząc po stroju , ani nie wracali z biura do domu , ani nie byli turystami. Po chwili zdała sobie sprawę ,że są niewiele starsi od niej. Żartowali głośno , rżąc i popychając się przyjaźnie.Zaczęła iść skrajem chodnika ,żeby ustąpić im miejsca. Maszerowała raźno ,patrząc prosto przed siebie.
- Hej tam ! - zawołał jeden z chłopaków ,kiedy ją mijali. Ponieważ nikogo innego na ulicy nie było, odruchowo na nich zerknęła . Dwóch z czwórki już się zatrzymało. Zagadał do Mary chyba ten stojący bliżej , przysadzisty ciemnowłosy dwudziestolatek. Miał na sobie rozpiętą flanelową koszulę, brudnawy podkoszulek , sandały i obcięte nożyczkami dżinsy. Zrobił krok w jej stronę.
- Hej - Mruknęła ,znowu odruchowo . Odwróciła wzrok i przyspieszyła krok.. Za sobą usłyszała wybuch śmiechu.
- Czekaj no.! - krzyknął któryś ,ale z pochyloną głową znikła już za rogiem, żegnana rechotem.
Nowy chodnik biegł wzdłuż podjazdów przed zapleczami ponurych magazynów, z których każdy miał specjalne wielkie odrzwia do rozładowywania ciężarówek, teraz zamknięte na noc na kłódkę.Po drugiej stronie ulicy chodnika nie było wcale, tylko płot z metalowej siatki zwieńczonej drutem kolczastym, chronił przed intruzami coś jakby plac do składowania części samochodowych. Ta część centrum Londynu z pewnością nie była przeznaczona dla jej oczu. Robiło się coraz ciemniej ,a z zachodu nadciągały dawno niewidziane chmury.Resztki czystego nieba szarzały znaczone smugami różu i pomarańczu. Ponieważ zostawiła kurtkę w domu , wieczorny chłód zaczął dawać się jej we znaki. Przeszedł jej nagły dreszcz i objęła się rękawami. Wokół nie było żywej duszy , tylko raz przejechał jakiś van.W pewnej chwili ,gdy resztki słońca skryły się za chmurami i odwróciła głowę ,żeby rzucić im kręcące spojrzenie ,zauważyła z przerażeniem ,że kilka metrów za nią idzie dwóch młodych mężczyzn.***
Kojarzycie go?
pisałam go całkiem niedawno. :))
Sory ,że skopiowałam ze swojego bloga tą notkę ,ale po prostu lubię to opowiadanko :) :))

Narciaaaa. ; 3333333 . ; 3333
Pozdrowienia Umi ;* /Wiktoria ; 33

2 komentarze:

Dziękuję za komentarze : *
Może zaobserwujesz ?? :)

Obserwatorzy