Menu

27 stycznia 2013

Rozdział 12 by Patuśka

Siema ziomale!!!! Jak pewnie się domyślacie, mam głupawkę ;) Już nie gadam tylko dodaję rozdział :)

ROZDZIAŁ 12

Właśnie wtedy rozległ się dzwonek. Sunia cichutko zawyła. Wstałem i otworzyłem drzwi. Przytuliłem Ninę i wziąłem od niej siaty z zakupami. Ona prześwietliła mnie wzrokiem i spytała:
-Po co ci ta karma? Nagle zachciało ci się jeść chrupki?
-Nie. - powiedziałem po czym gwizdnąłem na psa, który siedział w kuchni. Suczka wbiegła mnie do salonu i obwąchała Ninę.
-Czyj to pies? - spytała moja dziewczyna
-To nasz pies. - odpowiedziałem z radością
-CO?!
-Adoptowałem ją.
-Fabian! Nie możesz tak po prostu brać sobie psy!
-Nino...
-Dobrze... Spokojnie... Jak się nazywa ta sunia?
-Myślałem nad imieniem... Pepsi...
-Pepsi?! Może od razu żołądkowa gorzka?!
-To tylko imię.
-Ok, ale nie będziemy jej tu trzymać wiecznie...
-CO?! Dlaczego?!
-Bo pies to obowiązek! Na dodatek mieszka tu jeszcze Amber!
-Amb's na pewno się zgodzi! Ona kocha psy!
-Fabian daruj sobie! Zwierzę to wydatek, a ty nie masz pracy!
-No to sobie znajdę!
-A gdzie ten pies będzie spał?!
-Zanim kupię legowisko, będzie spał z nami.
-O NIE! Na to się nie zgadzam!
-Zachowujesz się gorzej niż...
-No powiedz!
-Gorzej niż morderczyni psów!
-Dosyć! Dzisiaj śpisz na kanapie! Razem ze swoim kundlem!
Nina poszła do kuchni rozpakować zakupy. Byłem wściekły. Miałem ochotę ją udusić. Wziąłem Pepsi za obrożę i wyszedłem z nią na spacer. Sunia szła grzecznie obok mnie i to bez smyczy. Nie zwracała uwagi na inne psy. No normalnie pies idealny. Po kilkunastu minutach byliśmy już w parku. Suczka cały czas była przy mnie. W pewnym momencie podszedł do nas mężczyzna że swoim Owczarkiem Niemieckim.
-Dzień dobry. - zagadał do mnie - Pamięta mnie pan?
-Emm... Nie szczególnie... - odpowiedziałem
-To mój pies wepchnął pana do stawu. - odpowiedział człowiek po czym lekko się uśmiechnął
-Aaaa... No tak! Jestem Fabian.
-A ja Justin. Mój pies nazywa się Kazan.
-Moja sunia to Pepsi.
-Pepsi... ładnie. Jeszcze raz cię przepraszam za ten wypadek ze stawem.
-Nic się nie stało. Zdarza się.
-Wiesz... mam problemy ze swoim psem i czasami nie potrafię nad nim zapanować. Jak ty to robisz, że Pepsi jest taka grzeczna?
-Sam nie wiem. Jestem stanowczy i spokojny. Może to na nią działa. Jeśli chcesz mogę spróbować ci pomóc.
-Jasne! Wielkie dzięki.
-Nie ma za co. To w czym masz problem?
-Kazan jest agresywny podczas jedzenia i broni swoich zabawek. Skacze na ludzi i czasami atakuje psy.
-Trochę tego jest. Spotkajmy się tu jutro o 15.00. Wtedy poćwiczymy. Pasuje ci taki układ?
-Jasne! To do zobaczenia!
-Pa!
Justin skierował się do wyjścia z parku, a Kazan ciągnął go za smycz niemal z całej siły. Naprawdę potrzebują pomocy. Kątem oka zerknąłem na Pepsi. Trzymała w pysku nieduży patyk i patrzyła na mnie wesołym spojrzeniem. Wziąłem od niej kijek i rzuciłem go przed siebie. Suczka popędziła za nim jak strzała. Wyskoczyła i złapała go w powietrzu, a następnie podbiegła do mnie i położyła patyk przy moich stopach. Powtarzaliśmy tę czynnoś kilka razy. Mimo, że Husky to rasa pociągowa, a nie aportująca, to Pepsi sprawiało wielką radość. Niestety ludzie męczą się szybciej od psów. Po godzinie rzucania patyka moje ręce zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Zdecydowałem, że wrócimy już do domu. Oczywiście wolałem zostać, ale potrzebowałem odpoczynku i wody. Zacząłem iść w stronę domu, a sunia grzecznie podążyła za mną. Przez całą drogę myślałem o Ninie. Miałem nadzieję, że się pogodzimy. Kiedy tylko przekroczyłem próg domu, od razu pobiegłem do kuchni. Złapałem pierwszą, lepszą butelkę wody i zacząłem pić. Potem nalałem wodę do miski i dałem napić się Pepsi. Wtedy do kuchni weszła Nina. Podszedłem do niej i chciałem pocałować, ale ona mnie odepchnęła.
-O co ci znowu chodzi? - spytałem podnosząc głos
-Mi?! Weź się ode mnie odwal!
-Uważaj na słownictwo!
-Spieprzaj!
-Mam cię dość! Próbuję być miły, ale ty wszystko pier**lisz!
-Ja! Zawsze wszystko ja! Para nie powinna się tak kłócić!
-To może nie bądźmy parą!
-Świetnie! W takim razie to koniec!
-Super! - wykrzyknąłem po czym pobiegłem do sypialni. Złapałem plecak i spakowałem do niego ubrania oraz kilka rzeczy codziennego użytku. Zszedłem do salonu i zawołałem Pepsi. Kiedy mieliśmy wychodzić, podeszła do mnie Nina.
-Gdzie idziesz? - spytała
-Nie twoja sprawa. - warknąłem
-Mam prawo wiedzieć!
-Idę to Trixie i Eddie'go! Może oni mnie zrozumią! Nie czekaj na.mnie, bo nie wrócę!
Gwizdnąłem na psa i razem z nim wyszedłem z domu. Do Peddie szedłem dość szybkim krokiem. Znowu miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Po zachowaniu Pepsi wywnioskowałem, że ona też jest zaniepokojona.
Kocham, Fabian x

Trochę pracy przy tym było. ;) Mam nadzieję, że się wam podoba. Następny rozdział w środę. Adios!

7 komentarzy:

Dziękuję za komentarze : *
Może zaobserwujesz ?? :)