Menu

22 lipca 2013

Rozdział I. Część I / II /// by cнosen tωo


Nina mocniej ścisneła rączke granatowej walizki. Nic nie szło dzis po jej myśli: na lotnisku zgubiono część jej bagażu, bateria w komórce padła, a prognoza pogody jak zwykle się nie sprawdziła. Jakby na potwierdzenie z nieba dało się usłyszeć cichy grzmot. Mimowolnie przyśpieszyła kroku . To właśnie bagaż z ubraniami zniknoł, więc tym bardziej nie chciała zmoknąć - nie miała nic na zmianę.
Puki nie znajdzie niczego własnego, miała zatrzymać się w mieszkaniu swojej kuzynki – Melanie.
Mimo, że juz kilka razy tłumaczono jej drogę z lotniska, z każdym kolejnych krokiem czuła się niepewniej niż dotychczas. Jej zdolnosci orientacji w terenie były znikome.
Ugh.. co jej strzeliło do głowy? Po co ruszała sie ze Stanów? Na wspomienia jej się zachciało, to teraz ma.
Sięgneła do bocznej kieszeni torby podróżnej, i wyciagneła z niej przewodnik.
Dobra, a więc miała trafić na..- spojrzała na adres nabazgrany u dołu kartki czerwonym markerem. - ...  Abbey Road. Dość szybko odnalazła na mapie nazwę ulicy.
Okej. - pomyślała.- skoro już wiem gdzie mam dotrzeć, należało by zastanowić sie nad tym gdzie ja w ogóle jestem.
Rozejrzała wie w około w poszukiwaniu jakiejś tabliczki. Niestety bezskutenie. Po krótkim namyśle postanowiła iść dalej.W końcu co mogło pójść źle? W najgorszym przypadku zabłądzi.

***

Mineło jakieś 15 minut. Nogi bolały ją coraz bardziej, a ręce powoli zaczeły puchnąć od cięzkiego bagażu. Postanowiła chwile odpocząc. Opadła na dębową ławkę w centrum parku rzucając bagaż obok. Poczuła zdecydowaną ulgę. Przymkneła powieki rozkoszując się chłodym powiewem wiartru muskającym jej twarz. Czuła poranną świerzość nieskarzoną jeszcze codziennym życiem londyńczyków. Zaciągneła się powietrzem. To jest to. To czego przez lata brakowało jej w Stanach.
 Niespodziewanie poczuła rosę na policzku. Zaraz. Skąd na jej policzku wzieła się rosa? Wystawiła ręke. Pojawiły sie na niej dwie obfite krople. Nie. Nie. Nie Nie. Nie! W pośpiechu zeskoczyła z ławki. Podbiegła do walizki, w celu znaleziania w niej czegoś przeciwdeszczowego. Kilka sekund później uśmiadomiła sobie że kurtkę miała w zaginionej walizce. Czały czar prysł. Pośpiesznie zaczeła się rozglądac w poszukiwaniu jakiegoś miejsca do schronienia. Jej wzrok padł na daszek nad witrynką sklepową. Popedziła w jego stronę. Przez ten czas zdążyło się już nieźle rozpadać. Jej złote włosy całkiem przemokły, a mokra koszulka przylegała do ciała. Dobiegła i odetchneła głęboko starając się wcisnąc jak najdalej. Wraz z każdą kolejna kroplą czuła coraz większe przygnębienie. Po pierwsze: Nie było tu zbyt wygodnie. Musiała się ścisnąc by nie wychodzić zza daszek. Po drugie: Nie wiedziała ile jeszcze będzie tu stała. Był mniej-więcej kwandrans po szóstej. Kto normalny wychodzi o tej godzinie z domu? Na pomoc raczej nie mogła liczyć. Mogłaby zadzwolnić do Mel, gdyby miała sprawną komórkę, ale niestety tak nie jest. Głośno westchneła i spojrzała na szare niebo. Jak narazie nie zapowiadało sie na poprawę. Wygląda na to, że na jakiś czas tu ugrzęzła. Spusciła wzrok, ręce bezwłanie opadły jej na kolana. Dlaczego to zawsze musiało sie jej przytrafiać? Zawsze przyciagala kłopoty. To wszystko przez tą jej niezdarność. Kto jak kto , ale ona zawsze...
- Przepraszam?- z zamyślenia wyrwał ją męski głos. - Co pani tu robi o tej porze? Coś się stało?
Z nadzieją podnosła głowę. Głos był znajomy. Ale nie mogła dostrzec twarzy nieznajomego. Była zakryta za granatowym kapturem od kurtki przeciwdeszczowej.
-Ja.. nie. Czy mógłby pan...
-Emm..- mężczyzna nagle przerwał.- Nie chcę żeby to dziwnie zabrzmiało, ale.. nie nazywa się pani przypadkiem Nina? Nina Martin?.- widząc jej minę, nagle się zmieszał.- Przepraszam. Pomyliłem panią z kimś .
- Nie. - przyjrzała sie tajemniczemu mężczyźnie, jeszcze bardziej ciekawa jego tożsamości.- Ma pan racje. Nazywam sie Nina. Skąd pan wiedział? Chyba się nie znamy.- pokręciła głową z niedowieżaniem wciąż się mu przyglądając.
 - Oczywiście, że tak. - nieznajomy ściągnoł kaptur, a Nina ujrzała uśmiech którego nigdy więcej nie spodziewała się zobaczyć.


Pewnie już domyślacie sie kogo spotkała. ^^

Dziękuje za tyle miłych słów pod poprzednim rozdziałem. ;) Mam nadzieję, że ten też Wam się spodoba. ^^

cнosen tωo

7 komentarzy:

  1. Jeeejj. <3 To jest cudne :) Pisz kolejny ; ]]

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudoownyy *.*
    Ja oczywiscie sie domyslam.! ;P
    Hue hue :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię to, na fejsie dostałabyś za to ode mnie lajka ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. już chyb a wiem kto to^^
    next please.

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój blog został nominowany do The Versatile Blogger . Szczegóły u mnie: http://housee-of-anuubis.blogspot.com/p/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest niesamowite! Ja już też wiem^^

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze : *
Może zaobserwujesz ?? :)