Menu

16 listopada 2012

Opowiadanie 3 / by Pauline ^^

Heej! Pati, ty szantażystko. Dłuuugie opowiadanie za "odwieszenie" twojego pisania? Proszę bardzo! Ale więcej czegoś takiego nie rób, bo uduszę :)).


Wczoraj wieczorem ledwo zasnęłam. Ciągle myślałam o Fabianie i jego chorobie. Na szczęście moja najlepsza przyjaciółka, czyli Amber, potrafi pocieszyć człowieka.
Na śniadaniu chciałam poprosić Trudy, bym dzisiaj także została z moim chłopakiem.
- Trudy? - rzekłam.
- Tak, gwiazdko? - spytała.
- Czy dzisiaj także mogłabym zostać? Martwię się o Fabiana - powiedziałam.
- Chętnie bym ci pozwoliła, ale musisz chodzić do szkoły. I nie martw się, na pewno będzie wszystko dobrze - pocieszała mnie.
- No dobrze... - odpowiedziałam niechętnie.
W drodze do szkoły wszyscy, nawet Jerome, pocieszali mnie i dodawali mi otuchy.
- Nino, spoko. Fabian to kosmita, a wiesz, jacy oni są - powiedział Alfie.
- A skąd wiesz, że to kosmita? - spytał Jerome.
- Bo... - próbował odpowiedzieć.
- A wiesz, że tylko kosmici wiedzą, kto jest jednym z nich? - przedrzeżniała go Patricia.
- Rzeczywiście! Aaaa!!! - spanikował Alfie i czym prędzej pobiegł w stronę szkoły.
Każdy z nas zaczął się śmiać bez opamiętania, nawet ja. Ruszliśmy dalej. Gdy już dotarliśmy i byliśmy już na lekcji, miałam wrażenie, że ciągną się one w nieskończoność. Chciałam już wrócić i być przy Fabianie. W końcu nastał dzwonek kończący wszystkie lekcje. Nie czekając na nikogo, pobiegłam szybko do domu. To, co zobaczyłam, mocno mnie zaskoczyło... Zauważyłam bowiem rozmawiającą z kimś Trudy. Gdy ten mężczyna już wyszedł, podeszłam do Trudy.
- Kto to był? - spytałam.
- Och, to był lekarz... - opowiedziała.
- L-lekarz? Po co? - zapytałam zaniepokojona.
- Jakby to powiedzieć... Fabian miał jakiś atak kaszlu, a potem nie mógł oddychać. Musiałam wezwać lekarza - odpowiedziała.
- Ale wszystko z nim ok? - dopytywałam.
- Na razie jest słaby i... - powiedziała, usłyszałam tylko tyle, bo wprost pobiegłam do jego pokoju.
- Fabian! - krzyknęłam i podeszłam do niego.
- Nino.. - odparł cicho.
- Jak się czujesz? - zapytałam.
- Troszkę lepiej niż 2 godziny temu - odpowiedział i lekko się uśmiechnął.
- To dobrze.. Tak się o ciebie martwiłam! - powiedziałam, po czym bardzo mocno go przytuliłam.
Fabian nic nie mówił. Zastanawiałam się, dlaczego tak jest. Szybko sobie jednak przypomniałam, że ma kłopoty z oddychaniem, a ja mu to jeszcze utrudniałam. Natychmiast się oderwałam.
- Przepraszam, ja... - odparłam jednym tchem.
- Nic się nie stało - odrzekł i kaszlnął.
- Na pewno? - dopytałam.
- Tak - odpowiedział i próbował się uśmiechnąć.
- Ale... możesz mi opowiedzieć, co się tak dokładnie stało? - poprosiłam.
Starał się odpowiedzieć. Zauważyłam jednak, że było mu ciężko.
- Wiesz, później mi opowiesz. Czy coś cię boli? - spytałam.
Fabian pokiwał głową. Zaczęłam się zastanowić, co to za choroba. Jednak nic nie przyszło mi do głowy.
- Nino, idź odpocząć - powiedział słabo.
- Jeśli ktoś tu musi odpocząć to ty. Ja cię tu nie zostawię - oparłam.
- Ale Nino... - mówił.
- Fabian, nie ma opcji, żebym cię tu zostawiła. Ja cię... - przerwałam.
- Ty mnie co? - spytał ciekawy.
- Ja.. ja... - nie mogłam powiedzieć tego słowa.
- Tak? - uśmiechnął się lekko.
- Ja... Ja cię kocham - powiedziałam po cichu.
Nie mogłam się zebrać, by powiedzieć te słowa. Sądziłam, że... nie weźmie tego na poważnie.
- Ja też... Ja też cię kocham, Nino - odpowiedział nieśmiało.
- Naprawdę? - zapytałam radosna.
- Odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem... - urwał w tym momencie. Pewnie dlatego, że ciężko było mu cokolwiek powiedzieć. Wzruszyłam się. Czułam się jak w siódmym niebie, jakby to był najpiękniejszy sen w całym moim życiu. Przybliżyłam się do niego, chciałam go pocałować. Jednak Fabian w ostatniej chwili się próbował odsunąć.
- Lepiej tego nie rób - tyle udało mu się wykrztusić i bardzo lekko się uśmiechnął.
- Chyba masz rację - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Nino, jesteś zmęczona. Zrób to dla mnie i idź odpocząć - poprosił, zamykając oczy.
Ziewnęłam i spojrzałam na zasypiającego Fabiana. Po kilku minutach mnie także zmorzyło. Zamknęłam powoli oczy i zasnęłam. Po jakimś czasie obudziłam się. Był już wieczór. Nie wiedziałam, co się dzieje - byłam zbyt zaspana. Po chwili uświadomiłam sobie, że jestem w pokoju Fabiana i zasnęłam na jego piersi. Byłam przykryta kocem, pewnie Trudy to zauważyła i mnie nakryła. Słuchałam bicia jego serca i oddechów, były bardzo "szorstkie" i krótkie. Martwiło mnie to. Miałam jednak nadzieję, że szybko z tego wyjdzie. Spojrzałam na niego jeszcze chwilę. Dziewczyny mają rację - chłopcy są słodcy, gdy śpią. Nie mogłam się powstrzymać, pocałowałam go w policzek.
- Miłych snów, kochanie. Zdrowiej szybko - powiedziałam do niego.
Wstałam i skierowałam się w stronę wyjścia. Jednak na chwilę odwróciłam głowę w jego stronę, a potem wyszłam z pokoju. Byłam dobrej myśli.


Ok, wyszło... krótkie, a miało być długie... Pati dała mi na nie 30 min. Niestety, zajęło mi więcej czasu, bo miałam pewne problemy, m.in. mama ciągle coś ode mnie chciała, ciągłe zaczepki i rozmowy na facebooku i jeszcze odwiedziny kuzyna. A tak naprawdę pisałam to 15 minut. Więc gdyby nie te problemy i "przeszkody" to wstawiłabym te moje wypociny (xD) wcześniej. Miłego czytanie tego czegoś. I miłej nocy :)



9 komentarzy:

Dziękuję za komentarze : *
Może zaobserwujesz ?? :)