Menu

29 września 2013

I żyli (nie do końca) długo i szczęśliwie - Nowy Początek [2]



*15 października *** wtorek *** 9:49am*

Eddie obudził się, kiedy w pokoju było już całkiem jasno. Wszędzie czuć było zapach świec zapachowych, które zapalił zeszłego wieczoru. Pościel była taka miękka... Uwielbiał budzić się w tym łóżku. Dlaczego ostatnio tak rzadko tutaj sypiał?
Chłopak przewrócił się na prawy bok, żeby zobaczyć swoją nadal śpiącą dziewczynę. Niestety. Brunetki tam nie było. Dlaczego? Zawsze kiedy się budził, ona leżała obok niego. Uwielbiał wtulać się w jej miękkie włosy. Uwielbiał czuć jej zapach. Mieszanka perfum i oliwkowego balsamu. Zawsze była obok. Zawsze. Dlaczego więc teraz leżał sam?
Podniósł się trochę opierając plecy o chłodną ścianę. Zegarek na stoliku nocnym wskazywał godzinę dziesiątą. Za godzinę, zaczynały się zajęcia... Pół godziny temu miał spotkać się z zespołem.
- Szlak...- syknął blondyn, odchylając głowę do tyłu i opierając ją na ścianie.
No cóż. Chłopaki będą musieli zrozumieć.
Miller niezdarnie zgramolił się spod pościeli i stanął przed dużym oknem. Przeciągnął się leniwie i spojrzał przed siebie. Deszcz. Dlaczego tu cały czas pada? Cały czas jest zimno... Ale choć on nie znosił takiej pogody, Patricia ją uwielbiała. Odprężała ją... Kiedyś, często siadali razem przed oknem i słuchali, jak krople uderzają o szybę. W takich chwilach Eddie mógłby godzinami patrzeć na brunetkę. Była wtedy taka spokojna, cicha, bezbronna... Zupełnie, jakby nie była sobą.
- Pat? - zawołał wciąż przyglądając się pogodzie. Nikt mu jednak nie odpowiedział. Nie usłyszał nawet najmniejszego szmeru z pokoju obok.
Odwrócił się w stronę drzwi, jakby oczekiwał, że ktoś zaraz przez nie wejdzie. Nikt się jednak nie zjawił.
Blondyn zbliżył się do wciąż zamkniętych drzwi. Na drewnie wisiała kwadratowa, żółta, samoprzylepna karteczka, a na niej napis "Przepraszam. Nie potrafię."
Chłopak poczuł, jak coś w nim pęka. Wpatrywał się w literki i coraz mniej je rozumiał. Doskonale wiedział, co oznaczały słowa we wiadomości, nie mógł jednak w nie uwierzyć. Czytał ja raz po raz i wciąż nic nie rozumiał. A wręcz ubywało mu myśli.
Jego dłoń powoli zaciskała się w pięść. Nawet nie zauważył, kiedy z całej siły uderzył w drzwi.

*15 października ***wtorek *** 10:03am*

Patricia szła sama jedną z mniejszych uliczek w okolicy. W jednej ręce trzymała granatową parasolkę, a drugą ciągnęła walizkę pełną swoich rzeczy.
Jak do tego doszło? Jak doprowadziła do tego, że musi wymykać się z mieszkania swojego chłopaka - wróć, ex chłopaka? Czy to w ogóle była jej wina? Może nic nie można było na to poradzić? Tak po prostu musiało być...
Spojrzała na zegarek. Za godzinę miała pierwszy wykład. A musi się jeszcze umyć i przebrać. Z byłego mieszkania prawie wybiegła. Włożyła na siebie tylko jakieś dresy i pierwszy lepszy t-shirt. Spakowała się i zamknęła za sobą drzwi.
Dlaczego miała wrażenie, że to nie jest takie łatwe? Że nie wystarczy tylko się wyprowadzić, uciąć kontakt? Mieli wspólnych znajomych... Czy od nich też musiała się odciąć? Nie. Może i nie trawiła Eddiego, ale nie zamierzała przez to zacząć go unikać. Jakby to była jej wina... Poza tym, nigdy nie była dziewczyną, która uciekała. Dlaczego teraz miałoby się to zmienić?

*15 października *** wtorek *** 10:11am*

Przed małą kamieniczką stała Joy. W ręce trzymała żółtą parasolkę. Miała na sobie tylko szare leginsy i czary podkoszulek z AC/DC który dostała od Patrici. Na nogi zarzuciła fioletowe kalosze. Kiedy tylko zauważyła przyjaciółkę idącą chodnikiem rzuciła się w jej stronę z uśmiechem.
- Dobrze się czujesz? - spytała widząc minę Pat. Wiedziała czym jest ona spowodowana i bolało ją, że nie mogła nic na to poradzić.
Patricia i Eddie byli ze sobą od szkoły średniej. Joy bardzo go lubiła, kiedyś byli przyjaciółmi i dziewczyna nadal uważała chłopaka za kogoś ważnego w Jej życiu. Nie mogła jednak nie zauważyć, że chłopak stał się kompletnym dupkiem.
Mimo wszystko, to wciąż był Eddie i jest prawie pewnym, że tak łatwo nie odpuści. Będzie chciał jakoś przeprosić Patricie. Już wcześniej tak robił. A Pat mu na to pozwalała. Tylko że tamto, to było coś zupełnie innego. Zwykłe sprzeczki. Po raz pierwszy w ich związku Joy nie miała pewności, czy wszystko się ułoży.
"Może tak jest lepiej?" pomyślała, nie miała tylko odwagi powiedzieć tego przyjaciółce.

*15 października *** wtorek *** 10:27am*

Mieszkanie Joy nie było duże. Choć było w nim więcej miejsca, niż w poprzednim lokum Patrici.
Dziewczyna stała pod prysznicem i myślała tylko o ciepłej wodzie spadającej na Jej twarz. Nie chciała myśleć o niczym innym. Nie mogła. Wszystkie myśli kierowały się w jedną stronę. Prosto na Eddiego. Jak zareagował? Co sobie pomyślał? Czy w ogóle zauważył? Jak powinna się teraz zachować? Unikać go? A może wręcz przeciwnie?
Tak bardzo chciała mieć już to wszystko za sobą. Nie musieć się tym martwić...
W końcu brunetka zakręcił kran i woda przestała lecieć. Mozolnie wyszła z kabiny i otuliła się miękkim szlafrokiem. Przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze. Zmęczenie wyraźnie malowało się na Jej twarzy. Lekko podkrążone oczy i niewyraźny wzrok. "Makabra" pomyślała brunetka i wyciągnęła z kosmetyczki ulubiony, rumiankowy krem, po czym nasmarowała nim twarz. Nałożyła trochę pudru i podkreśliła rzęsy czarną masakrą.
- Trochę lepiej - powiedziała do swojego odbicia i wzięła się za suszenie włosów.
Po kilkunastu minutach wyszła z łazienki ubrana w czarną spódniczkę, wzorzyste, czarne rajstopy i szara bluzę z kołnierzykiem. Włosy zostawiła rozpuszczone.
Usiadła na łóżku i zaczęła zakładać czarne botki na obcasie. Nie uśmiechał jej się dzień w tych butach, ale coś w Jej głowie powtarzało, że musi to zrobić.
Brunetka prawie nie zauważyła przyjaciółki stojącej w drzwiach i przyglądającej się Jej.
- Jeszcze dziś zacznę szukać jakiegoś mieszkania. Obiecuję. - powiedziała cicho Patricia nawet nie patrząc na Joy. Nie mogła na nią spojrzeć. Czuła się okropnie, a Joy była dla niej taka dobra... Od czterech lat wysłuchała, jaki to Eddie jest okropny. A przecież to był też jej przyjaciel.
- Nie musisz tego robić. Możesz tu z zostać jak długo chcesz. - zapewniała Joy - Będzie fajne. Zupełnie jak w szkole.
Patricia tylko lekko się uśmiechnęła, ale była przyjaciółce strasznie wdzięczna. Nie potrafiła sobie wyobrazić siebie, samej w mieszkaniu. Nie teraz.
- Powinnam już iść. - powiedziała w końcu Pat, po czym wzięła swoją torbę i wyszła.
Kiedy schodziła po schodach usłyszała dźwięk przychodzącego sms-a. W myślach błagała, żeby to nie był Eddie. Odetchnęła z ulgą, kiedy na ekranie zobaczyła imię Joy.

Od: Joy
--------------------------------
Zjemy razem kolacje? Mogę coś przygotować.


*15 października ***wtorek *** 10.45am*

Patricia wiedziała, że dużo ryzykuje idąc do szkoły głównym wejściem. To było miejsce, gdzie Eddie spotykał się ze swoim zespołem. Ale nie mogła przecież się wiecznie ukrywać. Nie mogła go unikać. Może przestać o nim myśleć, ale unikanie go byłoby nie w porządku. Wobec niego i niej. Szła wiec z wysoko podniesioną głową i nie martwiła się tym, czy spotka na swojej drodze byłego już chłopaka.
W połowie drogi do sali, gdzie za chwilę miały odbyć się wykłady brunetka zobaczyła grupkę gadających i
śmiejących się ludzi. Wiedziała, kto w niej jest. Nawet z takiej odległości poznała wszystkich. Tuż przy brzegu tego "kółka wzajemnej adoracji" - jak nazywała ich dziewczyna - stał wysoki, dobrze zbudowany chłopak z burzą wiecznie niepoukładanych brązowych włosów. Matt. Kiedy tylko zauważył zbliżającą się Patricię, uśmiechnął się szeroko i zamachach wysoko ręką by zwrócić na siebie jej uwagę. Zupełnie niepotrzebnie. Dziewczyna i tak szła w jego stronę.
- Hej mała. - przywitał się brunet, kiedy Pat stanęła już obok niego.
- Miałeś tak do mnie nie mówić. - oznajmiła brunetka bez specjalnego przekonania. Chciała jak najszybciej stamtąd zniknąć. Lubiła Matta, ale to nie była odpowiednia chwila na rozmowę.
- Wszystko okej? - zignorował jej uwagę chłopak i posłał jej pełne zmartwienia spojrzenie.
- Jasne. - skłamała bez namysłu - Po prostu się nie wyspałam. - dodała po chwili. Na tę wieść chłopak jakby się rozluźnił.
- Z tobą i Eddiem wszystko już w porządku?
Dlaczego musiał spytać akurat o to? Nie miał ciekawszego tematu do rozmowy? Brunetka nie chciała odpowiadać na to pytanie. Spuściła wiec tylko wzrok i czekała, aż chłopak znajdzie inny pomysł na podtrzymanie tej wymiany zdań. On jednak stał cicho i przyglądał się jej wyczekując odpowiedzi. Już miała się przełamać, opowiedzieć mu wszystko, kiedy przed jej oczami stanął Eddie. Wpatrywał się w dziewczynę próbując jednocześnie uspokoić oddech.
- Możemy pogadać? - spytał nie zwracając uwagi na przyjaciela.
Patricia stała przez chwile kompletnie skołowana. Nie miała pojęcia co powinna powiedzieć, jak się zachować. Trwało to tylko kilka sekund, ale wydawało jej się, jakby stała tak kilka godzin. Kiedy już oprzytomniała i zdała sobie sprawę z tego co się dzieje, zmarszczyła brwi rzucając chłopakowi spojrzenie które mówiło "Nie podchodź bliżej, jeśli chcesz żyć".
- Nie mamy o czym rozmawiać. - oznajmiła i już miała odejść, kiedy Miller złapał ją za rękę próbując zatrzymać. Jednym ruchem uwolniła się z uścisku i odeszła.
Nie mogła w to uwierzyć. Zobaczyła go i w jednej chwili chciała uwierzyć, że to wszystko tylko mała sprzeczka, że nic się nie stało. Ale stało się. Przynajmniej dla niej. Nie chciała być dla niego rezerwą. Nie potrafiła patrzeć jak robi różne głupie rzeczy i siedzieć cicho. nie potrafiła patrzeć na te wszystkie dziewczyny kręcące się wokół niego i wmawiać sobie, że to nic takiego.

Patricia szła jednym z korytarzy kiedy poczuła czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciła się i znów ujrzała przed sobą Eddiego. Chłopak wyciągnął w jej stronę małą, żółtą karteczkę. Brunetka doskonale wiedziała, co jest na niej na niej napisane.
- Co to jest? - spadł Eddie, a w jego głosie słychać było gniew i frustrację.
- Nie chcę z tobą rozmawiać... - odpowiedziała Patricia i próbowała wyminąć chłopaka.
- Czyli to koniec? Tak po prostu odejdziesz?
Dziewczyna nie mogła  tego znieść. Co on chciał osiągnąć?
- To tylko i wyłącznie twoja wina. Więc nie miej do mnie pretensji.
- No tak... - zaczął sarkastycznie Eddie - No bo to przecież ty pozapalałaś te wszystkie świece w sypialni. I to ty rano obudziłaś się z samoprzylepną karteczką.
Patrici nie chciało się w to wieżyc. Czy on na prawdę był aż tak ślepy?
- Jeżeli nadal tego nie rozumiesz, to jesteś jeszcze większym idiotą niż myślałam. - powiedziała cicho brunetka wciąż wpatrując się w oczy chłopaka. Widziała, jak jego źrenice nieznacznie się zwężyły. Nie miała ochoty na dalszą rozmowę więc w milczeniu odsunęła się od blondyna i ruszyła w stronę damskiej łazienki.
Nie sądziła, że ich pierwsza rozmowa po rozstaniu będzie tak męcząca. Miała nadzieję, że nie spotka Eddiego przez następny tydzień i będzie mogła sobie wszystko poukładać.
Stojąc przed lustrem próbowała się uspokoić i skupić na tym, co było teraz istotne. Na wykładach. Wszyscy pewnie siedzieli już na sali czekając na doktora. Wzięła jeszcze kilka głębszych oddechów po czym wyprostowana wyszła z łazienki.
Przed drzwiami stał Matt. Dziewczyna postanowiła go zignorować i udać się do swojej sali, ale chłopak widocznie miał inne plany.
- Hej - zaczepił ją. Brunetka na prawdę nie miała już ochoty na rozmowy więc po prostu odwróciła się do przyjaciela i lekko zniecierpliwiona rzuciła:
- Nie chcę teraz rozmawiać.
Chłopak jednak nie dawał za wygrana. Chwycił Patricię za rękę i obrócił w swoją stronę.
- Słuchaj. Ja... Eddie to mój przyjaciel. - zaczął, lecz dziewczyna mu przerwała
- Wiem. Więc możesz już do niego iść i się mną nie przejmować.
- Nie o to chodzi. - protestował brunet - Ja... Posłuchaj. Ja zawsze chciałem coś zrobić. Ale nie mogłem, bo Eddie to mój najlepszy kumpel. Coś wewnątrz mnie mówi, że nadal nie powinienem tego robić, ale...
- Do rzeczy Matt. - pośpieszyła go Patricia i zanim się spostrzegła, brunet przywarł swoje usta do jej. Ten pocałunek był taki delikatny. Z jednej strony trochę nieśmiały, a z drugiej pochłaniał ją w całości.
Zejście na ziemię było dla niej na prawdę trudne, ale wszystko wokół niej zdawało się krzyczeć, aby to przerwała."Przecież to twój przyjaciel!" odezwała się podświadomość Patrici "To przyjaciel Eddiego!". Brunetka odepchnęła od siebie chłopaka i wbiła wzrok w podłogę. Nie mogła na niego spojrzeć. Pewnie był równie zmieszany co ona. Nie wiedział co zrobić. Ona nie wiedziała co zrobić. Odejść? Coś powiedzieć? Tylko co? Zacząć wrzeszczeć? Powinna być na niego zła?
- Nie mogę... - wydukała tylko i szybkim krokiem ruszyła w stronę sali wykładowej. Za plecami usłyszała tylko Matta mówiącego
- Przepraszam mała!
Nienawidziła, jak tak do niej mówił. Ale tym razem... Dała już temu spokój.


______________________
W końcu następny.
Sama się nie mogłam doczekać. Choć przyznam, że pisanie szło mi dość opornie.
Nie miałam na ten odcinek prawie żadnego pomysłu. Tylko pierwsza część "z perspektywy Eddiego" siedziała mi w głowie przez jakiś czas aż w końcu przelałam ją na papier, ale tak to... można powiedzieć, że szłam na żywioł.
Dziękuję wam za... raczej pozytywne odebranie poprzedniej części. Cieszę się, że wam się podobało i mam nadzieję, że to również :)
Jest to dopiero początek i wszystko jeszcze się rozkręci więc mogę was jeszcze o to spytać:
Czy chcecie, żeby to było typowe romansidło, czy mam wymyślić jakieś creepy tajemnice?
Piszcie!
Dodatkowo zaczynam myśleć, że coś ze mną jest nie za bardzo dobrze, bo w ciągu jednej nocy wymyśliłam tematy na dwie NOWE serie. Takie... nowe, nowe. Nawet związane z HoA.
Ale ze mnie nołlajf...

Do przeczytania! 。◕‿◕。

« Poprzedni Odcinek
Następny Odcinek »


*`Himari * 29 września 2013 * 12:00 * muzyka *

13 komentarzy:

  1. Jaki zajebisty <33 Nie no doskonały , ale dawaj mi tu peddie ! xd . Matt .. ahhh grr tego pocałunku nie miało byc xd chociaż Eddie to idiota... XD. Aff jooo xd Kiedy next ? I z kąd ty bierzesz takie zestawy ubrań ? Po prostu boskie tak samo jak i ostatnie podoba mi się styl Pat <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow!! Niesamowity *.* Chce juz next!
    A co do pocalunku... FUCK YOU MATT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Juz go nienawidze. Chce Peddie, rozumiesz? P E D D I E ;)
    Pisz czesciej, bo te opowiadania byc baaaaardzo ciekawe :D

    xoxo,
    wielka fanka-Lost in dreams


    PS: Przepraszam za wszelkie bledy ortograficzne, ale pisze z telefonu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wy możecie nie lubić Matta? Matt jest świetny!
      Niestety nie mogę pisać częściej. Już teraz nie wyrabiam czasowo :(
      Co do strojów... Może przy następnym odcinku podrzucę wam linka ^_^

      Usuń
  3. Genialne opowiadanie :D
    Szkoda mi Eddiego biedny chłopak chciał się rano do niej przytulić a tu jej nie mam bo nie dała rady.Szkoda mi się Eddiego zrobiło:c Mat ahhh ten Mat
    już zaczęłam go lubić lubię osoby które mieszają ale nie w Peddie !!!
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwisz się Patrici? Eddie co jakiś czas wraca do domu i oczekuje, że Patricia będzie zachwycona. A Matt jest cudowny ^_^

      Usuń
  4. Polubiłam Matta. Nawet jak pocałował Patt, to i tak go uwielbiam. Wykreowałaś go na sympatycznego chłopaka i pokazałaś w dobrym świetle :).
    Nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam czytać. Szkoda, bo podobało mi się, a to czekanie na kolejny rozdział jest męczące, ale jestem pewna, że warto.
    Szczerze, to nie mam pojęcia, czy są jakieś błędy, bo ja ich po prostu nie widzę ;p. Za bardzo mnie wciągnęło czytanie, żeby to zauważyła.
    Ja jak najbardziej jestem po stronie Patrici. Lubię Eddiego, ale jego zachowanie jest niewybaczalne.
    Też często tak mam, że do głowy wpada mi w jednym momencie masa pomysłów na nową historię, ale jestem za leniwa, żeby przelać to na kartkę ;p. Cóż, tak bywa.
    Co do pytania... Sama nie wiem. Chyba trochę bardziej uchylam się do zostania przy romansie, ale jak zrobisz jakieś tajemnice, zagadki, to też będzie dobrze.
    Czekam na kolejny rozdział i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty nie mogę się doczekać , jak dla mnie nie musi być tajemnic . Napisać takie opowiadanie a później umiejętnie wpleść tajemnice to trudne . Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. A myślałam, że przetrwają xd.
    Ale jak najbardziej jestem za Patricią. Eddie oczekuje za dużo.
    Matt całuje Pat? Lolz :D Fajnie go opisałaś ;) Również bardzo go lubię.
    Jak dla mnie to lepiej romansidło :*
    Bym napisała dłuższy komentarz ale jest 2 w nocy i ledwo widzę już te litery ;D
    Dobranoc :*
    Już się nie mogę doczekać rozdziału, którego dodasz dzisiaj ^_^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze : *
Może zaobserwujesz ?? :)