Kolejny słoneczny dzień. Jak zwykle Patricia i Matt wybrali się na plażę. Brunet prawie od razu wskoczył do wody, by się trochę ochłodzić. Pomimo, że była dopiero dziesiąta rano, upał nie dawał żyć, nawet w klimatyzowanym pokoju hotelowym. Brunetka bez żadnego pośpiechu zaczęła rozkładać swoje rzeczy tuż przy linii cienia odchodzącego od pobliskich drzew.
Leżała już wygodnie na ręczniku zatapiając palce w ciepłym piasku, kiedy wrócił jej chłopak. Zauważyła go jednak dopiero, gdy jej nagie plecy lodowatą wodą z oceanu.
- Pogrzało Cię? - krzyknęła. Nie była jednak na niego zła. Wręcz przeciwnie. Była tak szczęśliwa, że jest tu akurat z nim, że nie mogła przestać się uśmiechać.
- A ciebie? Leżysz na słońcu. Lepiej wejdź do wody. Jest cudowna.
- Może później. - spławiła go i z powrotem oparła głowę o poduszkę, którą przyniosła ze sobą.
Nastąpiła chwila ciszy. Brunetka poczuła, jak Matt siada obok niej na ręczniku. Miała jednak zamknięte oczy więc mogła tylko podejrzewać, co robi.
Minęła kolejna chwila i Patricia poczuła na swojej gorącej już skórze zimne, wciąż mokre palce bruneta. Otworzyła oczy i odwróciła się w jego stronę.
- Ale się opaliłaś - powiedział chłopak patrząc na jej zaczerwienione ramiona.
Miał rację. Kiedy tu przyjechali, ponad miesiąc temu, była blada jak ściana. I to się jej w sobie podobało. Lubiła mieć jasną cerę. Choć nie narzekała, kiedy przybrała trochę koloru.
- Idę do wody - oznajmiła po krótkim namyśle. Jeżeli miał tak gadać przez cały dzień, to wolała, żeby chociaż nie było jej tak gorąco.
Jak to wszystko się stało? Jak mogłem do tego dopuścić?
Wszystko potoczyło się tak szybko. Za szybko. W jednej chwili Patricia leżała obok mnie na plaży, pocałowała mnie, po czym poszła się ochłodzić w wodzie. I nagle... zniknęła. Nigdzie jej nie było. Pomyślałem, dobra, okej, pewnie zanurkowała, ale jej nie było i nie było.
A teraz?
Leży w szpitalnym łóżku. Jest taka zimna. Jej skóra, choć opalona, wciąż wydaje się być blada. Wygląda, jakby spała. I może nawet tak jest. Może tylko śpi. Ale przeraża mnie fakt, że może się nie obudzić.
Co ja zrobiłem? Co TERAZ zrobię ?
Przecież nie wrócę bez niej do domu. Co powiedziałbym ludziom? "Dałem swojej dziewczynie utonąć" ?
To niedorzeczne. Dlaczego to się stało?
Od kilku godzin siedziałem w biały, szpitalnym pokoju. Tylko na kilka krótkich chwil, kiedy lekarze wyganiali mnie z pokoju, puszczałem jej rękę. Wciąż taka zimna... Już dawno przestałem czuć łzy na swoich policzkach. Choć wiem, że wciąż lecą. Nie potrafię ich powstrzymać. To była moja wina.
- Hej mała - usłyszałem swój własny załamujący się, zachrypnięty głos - To znowu ja. Siedzę tu już... od jakiegoś czasu. I będę tu siedzieć, dopóki się nie obudzisz. Obiecuję. Będę tu cały czas. - przerwałem na chwilę by spojrzeć na jej twarz. Była taka spokojna - Ale proszę, wróć do mnie.
Siedziałem tak jeszcze kilka chwil. A może godzin? Sam już nie wiem ...
Nagle drzwi do pokoju się otworzyły i ktoś wszedł. Nawet nie spojrzałem kto. Liczyła się tylko Patricia.
- Matt - usłyszałem obok siebie głos mojego przyjaciela. Nie odezwałem się jednak. Nie miałem pojęcia, co mógłbym mu teraz powiedzieć.
- Powinieneś odpocząć - nalegał Eddie. Położył mi dłoń na ramieniu i dopiero to zmusiło mnie, by na niego spojrzeć. Było w nim coś innego. Tylko co?
- Nie zostawię jej - odpowiedziałem znów wbijając wzrok w Pat. Nie odpowiedział mi. Tylko usiadł obok mnie.
Siedzieliśmy tak przez chwilę, a ja czułem, jak narasta we mnie gniew. Tylko dlaczego? Na co się złościłem? Na siebie? Na Patricie? Na Eddiego?
- Dlaczego tu przyszedłeś?
- Zadzwonili do mnie. Chciałem się dowiedzieć co z nią.
- Teraz już wiesz. - znów nastała cisza. - Dlaczego nie odejdziesz? Dlaczego nie zostawisz jej w spokoju? Masz Kare.
-Nie o to chodzi. Ja po prostu... Ona jest moją najlepszą przyjaciółką. Nawet jeżeli mnie nienawidzi. Zależy mi na niej.
Było mi zimno. I byłam taka zmęczona...Zbyt zmęczona... Nie mogłam otworzyć oczu, choć bardzo chciałam. Czułam, jak coś ściska mnie za rękę. To było miłe... Ale wciąż było mi zimno.
Co jakiś czas słyszałam czyjeś głosy. Jakaś kobieta, potem mężczyzna... I wciąż ten sam, delikatny, męski głos. Był taki smutny. Tylko czyj to głos?
- Wróć do mnie...
Chciałam. Chciałam wrócić. Tylko jak? Nie mogłam się ruszyć. Nie mogłam nic powiedzieć. Zupełnie, jakbym opuściła swoje ciało. Nie miałam już nad nim kontroli. Mogłam tylko słuchać. A i to było ciężkie. Słyszałam tylko urywki... Ciche fragmenty. To mi jednak wystarczało. Wystarczało, bym mogła skupić umysł na czymś innym niż ten otaczający mnie chłód.
- Nie zostawię jej - znów odezwał się ten głos. Miał na myśli mnie? Gdybym tylko mogła otworzyć oczy. Spojrzeć na jego twarz. Rozpoznać go. Tak bardzo chciałam mu powiedzieć, że wszystko będzie już w porządku.
- Skrzywdziłeś ją. Ja tego nie zrobię - Mnie? Z kim on rozmawiał? Kto mnie skrzywdził? Dlaczego tego nie pamiętam? Powinnam pamiętać, kto mnie skrzywdził. Dlaczego nie pamiętam?
Znowu ten chłód...Nagle poczułam się strasznie zmęczona. Może powinnam odpocząć?
__________________________________________________
Taki króciutki...
Nie miałam na niego kompletnie żadnego pomysłu.
Ale jest. Mam nadzieję, że nie aż tak zły, jak mi się wydaje
Do napisania! 。◕‿◕。
« Poprzedni Odcinek |
Następny Odcinek » |
* ▲ вℓα¢к αиgєℓ ▲ * 12 stycznia 2014 * 16:40 *
Oczywiście, że nie jest taki zły! ;3 Jest świetny! ^^
OdpowiedzUsuńNo jasne że się podobał :) Cudowny <33
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Tak tak tak! Kolejne opowiadanie! ;)
OdpowiedzUsuńA mówiłaś mi, że nie masz pomysłu...
Czekam na kolejną część ^^
Uwierz mi, nie miałam pojęcia co piszę :P
UsuńPo prostu usiadłam i zaczęłam pisać...
genialny <3
OdpowiedzUsuńkróciutkie ale fajniutkie
OdpowiedzUsuńza krótkie powiadam, za krótkie :D I teraz ja przepraszam, że nie napisałam wcześniej, ale moje lenistwo wzięło górę i nie pozwoliło mi dojść do komputera , tylko leżeć na łóżku :) wybacz. Świetny rozdział *.* Biedna Pat, biedny Matt :/ UUuuuu Eddie wkracza ^^ liczę na jakąś scenę peddie ^^ Nawet gdy się kłócą to jest słodkie, a mnie przechodzą dreszcze ^^ Pytanko... mogę? Dlaczego tak świetnie piszesz? Hmmm? Tłumacz się :) Mi ostatnio nic nie wchodzi i nie mam na nic ochoty, ale to chyba stadium przed feriowe :D Czekam z niecierpliwością na następne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńTeż się zmartwiłam, że wysz taki krudki :c
UsuńAle co poradzić?
No cóż ... jak na dzień dzisiejszy mogę ci obiecać, że będzie jeszcze kilka scenek z Peddie...
Niestety, mam depresję jesienno-zimową, więc raczej za szybko nic nowego nie dodam. Znaczy... chyba niestety :P
Fajny !!!! Czekam na next !!!!!
OdpowiedzUsuńCzemu ona jest z matem nie nawidze go jest moim zdaniem okropny ona powinna byv z eddim raz na zawsze kiedy napiszezz nexta bo juz dlugo cie ti niema
OdpowiedzUsuń