30 grudnia 2013

Stracone marzenia - Nienawidzę Cię! [19] / By Nathalia Pisarka

Odcinek [19]:
"Nienawidzę Cię!"

Twarz Amerykanki poszarzała. Zabrakło jej tchu i krew odpłynęła z policzków. Stała nieruchomo jak posąg, patrząc na ekran telefonu. Czuła rosnący gniew i irytację.

Czyli to jednak prawda – pomyślała.

Jej nogi rozklejały się niczym, jak wata cukrowa. Wszystko to jest tylko snem. „ Zwykłym snem…”.

Ale przecież powiedział jej, że „wszystko jest w porządku”. On musi grać w jakąś grę, która go wciągnęła… A teraz nie może się z niej wydostać.

Co powinna teraz zrobić? Gdzieś niedaleko usłyszała odgłos otwieranych drzwi. On może zaraz przyjść! Jak spojrzy mu w twarz? Co mu powie?

- Nino? – rzekł chłopak przekraczając próg – Coś się stało? – zapytał wiedząc, że zbladła. – Wyglądasz na…

- Mógłbyś mi to wytłumaczyć? – rzekła dość ostrym tonem, nadal trzymając jego smartfon w dłoniach.

- Ale co?

- Co! – dziewczyna nagle wysyczała. – Przez ten cały czas mnie okłamywałeś… Te sms. Ci- ci faceci z którymi ostatnio cię przyłapałam… - Umilkła nagle. Uświadomiła sobie, że paple bez sensu.

Po kilku setnych sekundach Rutter został uderzony. Doskonale znał ten ból, ale nie od strony Amerykanki.

- Co do cholery robisz z moim telefonem? – Wymamrotał, trzymając się zaczerwienionego policzka. Chwilę później zrozumiał…

- Nino proszę Cię daj mi to wszystko wyjaśnić! – zaczął jednak zapłakana Amerykanka nie dała mu dokończyć.

- Spadaj!

- Proszę, daj mi to wyjaśnić! – Błagał ją.

- Zrobiłeś już to wystarczająco dużo razy – zaczęła mierząc go zimnym spojrzeniem. – Miałeś już tę szansę, aby mi wszystko powiedzieć, ale ty postanowiłeś wykorzystać ją inaczej! – Wykrzyknęła popychając go.

- Ni…

- Nie! – Krzyknęła ponownie. – Nie Waż Się! – powiedziała zimno, akcentując każde pojedyncze słowo.

- Nino, proszę!

Głos dziewczyny drżał z wysiłku. Łzy, które spływały z jej oczu powinny coś chłopakowi świadczyć. Ale on to ignorował.

- Właśnie tak! – dziewczyna podniosła szklankę z wodą i chlusnęła nią prosto w twarz chłopaka.

„Nienawidzę Cię!”. Słowa wypadły z ust Niny tak szybko, zanim mogła zrobić cokolwiek, żeby je powstrzymać.

Fabian wycierając swoją twarz, miał pewność, że upadł głową do tyłu, tak jakby uderzyły go słowa, które skierowała do niego dziewczyna.

Kiedy wytarł swoją twarz, zobaczył uciekającą Ninę, która płakała. Teraz zrobiłby wszystko, żeby naprawić błędy, które wyrządził. Dla niej.

"Nigdy więcej nie chcę Ciebie widzieć!" - Usłyszał te słowa, kiedy zwróciła się do niego trzaskając drzwiami.

Chłopak mógłby zabić każdego, aby znów móc zobaczyć oczy dziewczyny bez łez. Ale teraz nie może już nic zrobić. Zatracił się w swoich kłamstwach, które doprowadziły go do obłędu...

_______________________________________
Cześć wam Sibuners! Powiem wam szczerze, że dzisiejszy odcinek znów nie wyszedł mi tak jak chciałam.  
Tak szczerze to myślałam, że już nigdy nie przestane go pisać. No ale znów wybrnęłam. Jak zauważyliście odcinek nie należy do najdłuższych. Well jeszcze chyba tylko dwie część do końca. I na prawdę nie mam pojęcia kiedy ją wstawię. Ale podejrzewam, że jeszcze chyba w tym tygodniu. Tak chyba pod koniec. Mam nadzieję, że nie wkradło się za dużo błędów ;) Mój program na którym pisze już totalnie mnie wkurza. Bez przerwy zmienia końcówki. Ostatnio pod mym poprzednim odcinek zadałam wam pytanie czy chcecie drugi sezon. Odpowiedziały góra tylko z trzy osoby z czego jest mi bardzo przykro. Dobra dosyć tej mojej  paplaniny.


Następny rozdział - 20 komenatrzy!!
Do następnego razu *.*
Bye bye
Nathalia/ Pisarka

28 grudnia 2013

I żyli (nie do końca) długo i szczęśliwie - Bezsenna noc [5]



* 15 sierpnia *** piątek *** 11.48pm *

Patricia szła brzegiem plaży. Chłodna woda przyjemnie obmywała jej stopy. Noc nie należała do najcieplejszych, a brunetka miała na sobie tylko krótkie, dżinsowe spodenki i luźną, granatową koszulkę z rękawem trzy-czwarte. Szła już od dłuższego czasu dając się ponieść myślom. Od dawna nie miała chwili spokoju, kiedy mogłaby wszystko przemyśleć.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy tyle się wydarzyło... Od pamiętnego sylwestra Eddie coraz częściej spotykał się z Karą. Na samą myśl o dziewczynie, Patricia mocniej zacisnęła pięści. Nie była zazdrosna. Eddie to idiota, mogła tylko współczuć Amerykance. No właśnie. Okazało się, że jest Amerykanką. Jak on. Kolejna rzecz, która ich łączy.
Dziewczyna potrząsnęła głową. Przecież jej to nie obchodziło. Skończyła z Eddiem. Ma teraz wspaniałego chłopaka, który dba o nią i martwi się. Czeka teraz na nią w pokoju hotelowym, kiedy ona błądzi po pobliskiej plaży.
Może to faktycznie była jej wina, że Eddie robił to, co robił? Może nie była taka, jaka myślała że jest?
Nawet teraz, będąc z Mattem, który w niczym nie przypomina blondyna, wciąż gdzieś ucieka. Powinna siedzieć razem z nim w pokoju i przysypiać na głupim filmie.
Przystanęła na chwilę wpatrując się w swoje nagie stopy.
Powinna wrócić. Powinna. Dlaczego jednak nie mogła?
- Pat? - usłyszała nagle znajomy, męski głos, na którego dźwięk aż podskoczyła. Podniosła wzrok. W ciemnościach dostrzegła znajomą Jej twarz.
- Eddie? - westchnęła z niedowierzania. Jak to możliwe? On, tutaj? To jakiś żart? Stał kilka kroków od Patrici, ale nawet z takiej odległości mogła poczuć mdły zapach alkoholu. Skrzywiła się lekko, ale nic nie powiedziała. Eddie nigdy nie lubił uwag na temat jego picia. Poza tym, kiedy ostatni raz zostali ze sobą na chwilę sami, ledwo stała na nogach. Z opowieści Matta wynikało, że zwymiotowała blondynowi na buty.
Na samo wspomnienie tego wieczoru, na ustach Patrici pojawił się zarys uśmiechu. A potem zarumieniła się, na kolejne myśli związane z Nowym Rokiem.
Przyjrzała się chłopakowi. Miał na sobie spodnie do kolan niewiadomego koloru, a w ręce trzymał mokrą koszulkę, wciąż ocierającą wodą.
- Co ty tu robisz? - spytała brunetka zakładając ręce na piersi. Z całej siły próbowała nie spojrzeć na odsłonięty tors chłopaka. Umięśniony, z iskrzącymi w świetle księżyca kroplami wody.
"Cholera" pomyślała zauważając, w jaką stronę zmierzają Jej myśli.
- Ładnie wyglądasz - zignorował Jej pytanie Eddie i odsłonił rząd białych zębów.- Gdzie zgubiłaś swojego kochasia?
- To twój przyjaciel - przypomniała mu, ale on tylko wzruszył ramionami.
- Chyba jednak nie, skoro odbił mi dziewczynę.
Patricia czuła narastający w niej gniew. Jak on śmiał mówić coś takiego? Co on w ogóle tu robił? Nie powinien być... gdzieś indziej?!
- Nikogo nikomu nie odbił. Poza tym, co cię to obchodzi? Masz na pęczki innych dziewczyn, które z wielką chęcią prześpią się z tobą, a następnie znikną z twojego życia.- po raz pierwszy od dawna mówiła Eddiem to, co na prawdę czuła. Jednocześnie nie znosiła i uwielbiała go za to, z jaką łatwością nawiązuje nowe kontakty. Szkoda tylko, że przy tym musiał ją zdradzać.
- Nie chcę ich. Nie dorastają ci do pięt. Chcę ciebie. Jesteś niesamowita. Potrafisz robić rzeczy, o których inni nawet nie śnią.
Brunetka miała już tego wszystkiego dosyć. Nie chciała go słuchać. Jeżeli uważał ją za taka wspaniałą, to dlaczego każdą noc spędzał z inną? Ze zdziwieniem stwierdziła, że w Jej oczach pojawiły się łzy.
- Byłem głupi. Pozwoliłem ci odejść.- ciągnął blondyn z każdym słowem zbliżając się do Patrici.
- A teraz, to wszystko co potrafię, przypada twojemu przyjacielowi.- wycedziła w końcu dziewczyna nie mogąc już słuchać jego wywodu. Chciała żeby już zamilkł. Żeby zdenerwowany odszedł jak najdalej chowając w sobie urazę. Z zadowoleniem patrzyła, jak w jego oczach pojawia się gniew. Zacisnął mocno szczękę, i głośno wypuścił powietrze przez nos.
- A więc już to zrobiliście? - powiedział w końcu. Patricia nie chciała odpowiadać, ale coś wewnątrz niej nie pozwalało Jej siedzieć cicho.
- Jesteśmy ze sobą prawie rok, jak sądzisz?
W oczach chłopaka widziała tylko złość. Z resztą, co go to wszystko obchodziło? To było jej życie, a Eddie odszedł z niego na własne życzenie.
- Nie sądziłem, że jesteś taką dziwką.- usłyszała głos blondyna.
Uniosła wzrok na chłopaka. Nigdy nie sądziła, że powie o niej coś takiego. I nagle dotarło do niej, że jego słowa nie mają najmniejszego znaczenia. Ani dla niej. Ani dla nikogo innego. Czego by nie powiedział, był tym, który zdradzał swoją dziewczynę. Na twarzy Patrici pojawił się uśmiech, a w oczach iskierki satysfakcji. Po chwili przybrała możliwie najbardziej obojętny wyraz twarzy i wzruszyła ramionami.
- Byłam już gorzej nazywana.- rzuciła. Spod przymrużonych powiek dostrzegła, jak brwi blondyna unoszą się, a w zamglonych oczach pojawia się zdziwienie - Twoją dziewczyną - sprostowała leniwym głosem, po czym odwróciła się i ruszyła z powrotem plażą. W myślach błagała, by Eddie nie poszedł za nią. Miała już dość. Padała z nóg. Chciała tylko położyć się w miękkim łóżku i poczuć przyciągające ją do siebie, silne ramie Matta.
"Nigdy nie dowie się o tym spotkaniu" myślała i tylko dzięki tym słowom, które powtarzała w kółko, jakimś cudem udało Jej się dotrzeć do hotelowego pokoju.


* 16 sierpnia*** sobota *** 2.15am *

Matt już od dawna leżał w łóżku. Kręcił się z jednego boku na drugi coraz mocniej zaplątując własne nogi w pościel. Nie mógł spać. Było mu zbyt gorąco i gdzieś głęboko w podświadomości czuł, że coś jest nie tak.
Patrici wciąż nie było. Wyszła z pokoju, kiedy on jeszcze sprawdzał skrzynkę mailową na swoim laptopie. Nie martwił się o nią. Kto jak kto, ale Patricia potrafi o siebie zadbać.
Chłopak odwrócił się na prawy bok i otworzył oczy.
Za otwartym oknem było zupełnie ciemno. Żadnych gwiazd. Nie było nawet księżyca. Znów zamknął oczy mając nadzieję, że tym razem uda mu się zasnąć. Leżał przez chwilę oddychając ciężko, aż poczuł lekki ruch materaca tuż obok siebie. Po chwili drobna postać położyła się obok niego, jedną ręką go obejmując. Ze zdziwieniem spostrzegł, że ma otwarte oczy. Zaplótł swoje palce z chudymi palcami dziewczyny i odetchnął z ulgą. Nic się Jej nie stało. Niepotrzebnie się martwił.
Patricia przesunęła się bliżej i oparła czoło o plecy Matta. Dopiero po chwili na odkrytnej skórze poczuł wilgoć.
Płakała.
A więc nie wszystko było w porządku. Z drugiej strony, czemu aż tak go to dziwiło? Przeczuwał to.
Chciał coś powiedzieć. Pocieszyć ją. Nie wiedział jednak jak. Nie powie mu przecież o co chodzi. Nie tak od razu. Co więc powinien zrobić? Spojrzał na ich splecione ze sobą palce. W końcu podniósł rękę i lekko pocałował wierzch dłoni brunetki. Gdy tylko jego usta dotknęły Jej skóry dziewczyna zbliżyła się jeszcze trochę. Teraz Matt poczuł na swojej łopatce wilgotne usta dziewczyny. Jeszcze przez chwilę trwali w ciszy aż w końcu brunet nie wytrzymał. Musiał coś powiedzieć. Cokolwiek.
- Co się stało? - usłyszał własny, trochę zachrypnięty głos. I znów cisza. Nie trwała jednak zbyt długo.
- Myślałam...- zaczęła Patricia - o tobie. O mnie. O nas.
- I do jakiego wniosku doszłaś?
Przez chwilę Matt myślał, że serce wyskoczy mu z klatki piersiowej. A jeżeli Patricia zechce z nim zerwać? Albo stwierdzi, że chce dać Eddiemu drugą szansę?
Na samą myśl o przyjacielu chłopaka ogarnął gniew, a zaraz po tym smutek. Nie podobało mu się, jak blondyn traktował Patricie kiedy byli razem, ale też wiedział, że będąc z nią, stracił najlepszego kumpla. I choć wciąż się spotykali, było inaczej. Dla Eddiego, to chyba był już koniec przyjaźni.
- Stwierdziłam że jeżeli zerwiemy, to pewnie będzie moja wina - powiedziała Patricia a Matt z lekką ulgą wypuścił powietrze z ust. "Czyli wciąż jesteśmy razem?" miał ochotę spytać. Nie zrobił tego jednak. Dotarło do niego to, co właśnie powiedziała dziewczyna. W jego głowie myśli przewijały się z taką szybkością, że większości sam nie rozumiał.
Obrócił się na drugie ramie, by móc spojrzeć na swoją dziewczynę. Już nie płakała, choć Jej policzki wciąż błyszczały od łez. Nie patrzyła na niego. Wzrok miała zbity w palce jego lewej ręki gładzące wewnętrzną część Jej dłoni.
- Dlaczego tak sądzisz? - spytał. Patricia lekko drgnęła na dźwięk jego głosu, lecz nie podniosła wzroku. Zacisnęła dłoń chowając w niej o wiele większą dłoń chłopaka. Zupełnie jakby bała się, że zaraz wyskoczy z łóżka i zostawi ją samą.
- Na plaży spotkałam Eddiego - oznajmiła w końcu.
Matt poczuł jak jego serce zastyga. Wiedział, że gapi się jak głupi w oczy brunetki mając nadzieję, że na niego nie spojrzy, ale nie miał siły odwrócić wzroku. Nie mógł się ruszyć. Jego myśli w jednym momencie gdzieś wyparowały zostawiając tylko odbijające się w pustce słowa dziewczyny.
"To głupie. Czemu aż tak się nim przejmuje? Skrzywdził ją. Nie wróci do niego." próbował sobie wytłumaczyć. Nie było to jednak proste.
W końcu odzyskał władzę nad ciałem, choć wciąż nie wiedział, co powinien powiedzieć. W ogóle powinien coś odpowiedzieć? Nie wiedział. Zamiast tego objął Patricie i przyciągnął do siebie. Nie protestowała. Skuliła się w jego ramionach i lekko zdarzała.
Matt poczuł, jak dziewczyna zasypia. Po chwili i jego oczy opadły a ostatnie co czuł, to waniliowo-morski zapach włosów Patrici.

_________________________________________

Hej!
Nareszcie kolejna część. Szczerze, nie sadziłam, że kiedykolwiek ją skończę.
I tak nie wygląda tak, jak się tego spodziewałam. W sumie... nie miałam żadnego pomysłu więc... 
Dobra. Nie będę się rozpisywać. W sumie nie mam o czym...
Mogę was jeszcze zaprosić, a raczej powiadomić was o tym, że załozyłam bloga, ze spisem wszystkich moich blogów i historii. Blog co prawda, wciąż jest w budowie, ale... ~~>KLIK<~~

Na następny... również nie mam pomysłu, więc pewnie trochę poczekacie.

Do przeczytania! 。◕‿◕。



« Poprzedni Odcinek
Następny Odcinek »

* ▲ вℓα¢к αиgєℓ ▲ * 28 grudnia 2013 * 16:15 * muzyka *

15 grudnia 2013

Stracone marzenia - Nieznany numer [18]/ By Nathalia Pisarka

Odcinek [18]:
"Nieznany numer."

Była godzina dwunasta. Nina siedziała w cieniu drzewa i ze zdumieniem kręciła głową, wpatrzona w krajobraz parku. Dzień był bardzo gorący, zresztą jak niemal wszystkie dni sierpnia.

- Kogo ja tu widzę? – dobiegł ją pełen rozbawienia damski głos.

Nina uniosła głowę i kilka metrów dalej ujrzała Patricie z szerokim uśmiechem. Dziewczyna pomyślała, że zapewne już z Eddiem wróciła z podróży poślubnej.

- Witaj Nino. – rzekła Patricia siadając obok dziewczyny.

- Hey. Już wróciliście? – zapytała spoglądając na brązowowłosą.

- No pewnie – przytaknęła z rozbawieniem. – W końcu cztery dni pobytu w Tajlandii wystarczą.
Amerykanka westchnęła dalej spoglądając w krajobraz parku.

- Coś się stało? – rzekła Patricia, widząc że jej kumpela zbladła. – Wyglądasz na zmęczoną.

- Bo jestem zmęczona – rzekła skłamując.

W pewnym momencie dziewczyna usłyszała dźwięk dzwoniącego telefonu dobiegającego z jej ogromnej torby. Głęboko miała nadzieję, że to nie Fabian.  Chłopak dzwonił do niej bez przerwy od kąt wyszła z domu nie dając jej spokoju.

- Halo?

- Nino, gdzie jesteś? – usłyszała głos chłopaka.

- W parku. – dziewczyna ponownie westchnęła – Z Patricią – rzekła wypowiadając ostatnie dwa słowa rozłączając się a następnie wyłączając telefon.

- Pokłóciliście się? – zapytała Patricia.

- Nie… skądże. Po prostu musiałam na chwilę wyjść z tego domu i przejść się. Dziwnym trafem trafiłam tutaj…

- Dotlenić się?

- Między innymi – odpowiedziała z uśmiechem w kierunku kumpeli.

- Więc powiesz mi o co chodzi?

- Skapnęłaś się, że coś jest nie tak?

- Po pierwsze nie wyglądasz na zmęczoną. A po drugie. Chodzi o Fabiana?

Nina powoli opuszczała głowę w dół, nie mogąc wykrztusić ani słowa. Przez ostatnie kilka dni w ogóle się nie odzywała do chłopaka… tak jakby zapomniała o jego istnieniu. Wreszcie przerwała ciszę.

- Mam wyczucie, że od kąt wrócił z tego projektu bez przerwy mnie okłamuje. – rzekła boleśnie świadoma tego, co mówi.


Kilka godzin później Amerykanka wróciła do domu. Po długiej rozmowie z kumpelą ulżyło jej, że w końcu mogła się komuś wygadać. Trzymając to za zębami w niepewności, czuła jak parzy się od środka. Kumpela przyrzekła jej, że nikomu nie piśnie słowa, nawet Eddiemu. Uświadomiła sobie, że gdyby ktoś oprócz Patricii dowiedział się o tym, miałaby poważne kłopoty.

Chłopak zauważył odbicie sylwetki Niny w lustrze, które znajdowało się w holu.

- Gdzie byłaś? – odezwał się na jej widok.

- W parku. Musiałam trochę złapać świeżego powietrza. – zapewniła go szczerze – Przepraszam Cię, że się wtedy rozłączyła, ale chciałam trochę pobyć sama.

- W towarzystwie Patricii? – rzekł, podnosząc jedną brew.

- Oczywiście – odpowiedziała wchodząc do salonu siadając na kanapie.

Dziewczyna miała głowę wypełnioną tyloma sprzecznymi emocjami, że nie zwracała uwagi na chłopaka. Zapaliła jedną z lamp obok małego stoliczka i zamknęła powieki. To nic nie pomogło.

Podeszła do okna i je otworzyła. Wychyliła głowę wciągając świeże powietrze. Powietrze o tej porze było o wiele chłodniejsze niż w południe. Skutecznie studziło emocje. Nina czuła, że odzyskuje równowagę i jasność myślenia.

Doszła do wniosku, że po rozmowie z Patricią, Fabian na pewno coś przed nią ukrywa. Tylko do cholery jasnej nie wiedziała co. Wszystkie trzy opcje które obmyśliła okazały się całkiem beznadziejne. Jednak jej rozsądek podpowiadał, żeby nie poddawała się i za wszelką cenę dowiedziała się co ukrywa. 

Nagle przebiegł kot. Ten nagły ruch zwrócił jej uwagę. Nina ocknęła się z zamyślenia. Obróciła się do tyłu i ujrzała obserwującego ją Fabiana
.
- To ja może wstawię wodę na herbatę – rzekła wymykając się do kuchni.

Wchodząc do kuchni oblał ją zimny pot, a potem poczuła ukłucie w sercu. Zacisnęła zęby, wlewając wodę do czajnika, a następnie stawiając na palniku. Głuchotę przerwał dźwięk telefonu. Pewnie Patricia coś chcę – pomyślała.

Włożyła swoje ręce do kieszeni. Nim się zorientowała, nie miała przy sobie telefonu. Na bank to nie był jej telefon. Choć i nawet dźwięk świadczył o tym.

Na pobliskim blacie zauważyła telefon chłopaka.  Zorientowała się, że to do niego przyszedł sms. Bez chwili wahania chwyciła jego telefon i odblokowała ekran.

- Nieznany numer. – rzekła po cichu do siebie.

Kiedy przeczytała treść sms, omal nie zemdlała:

"Masz czas do jutra, do północy. A jak nie to sobie to załatwimy całkiem inaczej!"

- N

____________________________________

Hey wam kochani! Pozwalam wam rzucić we mnie wszystkim co macie obok siebie! Zwaliłam tę część. Rozdział miał pojawić się troszeczkę wcześniej, ale w tym tygodniu pisałam próbne egzaminy gimnazjalne. Przyznam szczerze, że nie poszły mi zbyt dobrze. Najlepiej to napisałam z angola. Choć wyników jeszcze i tak nie znam -.-
Przepraszam za wszelakie błędy ortograficzne, ale jestem tak zmęczona po tym tygodniu, że szkoda gadać. Dobrze, że jeszcze ten tydzień chodzimy a potem 18 dni wolnego ^^ Plus dla mnie bo będę miała czas na pisanie opowiadań dla was. Jeszcze góra 2-3 odcinki i koniec. Planuję nową historię, ale myślałam nad drugim sezonem. Mam mniej więcej pomysły, ale chciałabym znać wasza opinię co o tym sądzicie. Więc liczę na was *.* Dobra nie będę już was przynudzała. Więc komentujcie, wyrażajcie swoje opinie...


Nowy rozdział -20 komentarzy!!!!!
Do następnego razu.
Kocham was, Sibuners!
Bye bye.

Nathalia/Pisarka

14 grudnia 2013

Rozdział 2 część 2 sezon 2/by Wild and Beauty





Godzina 19. Dojeżdżamy już na miejsce. Całą drogę milczeliśmy, no prawie. Dlaczego? Bo się pokłóciliśmy. Z czyjej winy? Fabiana! Nie zgadniecie co on wymyślił! Chce aby zrobić test na ojcostwo. Czy on myśli, że go zdradziłam? No to, to by było już przegięcie. Jak w ogóle przeszło mu to przez myśl? Tym razem zawiodłam się na nim. No i jesteśmy...Wysiedliśmy zabierając nasze rzeczy. Ponownie milczeliśmy. Weszliśmy jak najciszej próbując nie zwrócić na siebie uwagi. Poczuliśmy wyśmienite zapachy dochodzące z pokoju obok. Udaliśmy się tam i ujrzeliśmy kobietę gotującą kolację.
-Można?-zapytał mój narzeczony uśmiechając się szeroko przy tym. Jego mama odwróciła się radośnie i krzyknęła:
-Fabian!
Rzucili się na siebie mocno ściskając, a ja stałam tam jak idiotka i patrzyłam na ten słodki obrazek. W końcu spojrzeli na mnie. Oboje wyglądali na zadowolonych.
-Mamo, to moja narzeczona Nina. Nina, to moja mama.-powiedział spokojnym tonem oczekując naszej reakcji. Podeszłam do kobiety z szerokim uśmiechem wystawiając rękę na powitanie.
-Bardzo miło mi panią poznać. Fabian dużo mi o pani mówił.-uścisnęła moją rękę odsłaniając zęby.
-Ciebie jeszcze milej poznać skarbie. Za chwilę będzie kolacja. Thomas! Już są!-krzyknęła do swojego męża. Po chwili w tym samym pomieszczeniu pojawił się starszy mężczyzna. Kiedy nas ujrzał jego twarz rozpromieniła się.
-Nareszcie nas odwiedziliście!-powiedział podekscytowany.
-Tom, zaprowadź ich do pokoju. Za chwilę podam kolację.
-Już sie robi.-powiedział zabierając moją walizkę i poszedł przodem. Mieliśmy razem pokój na górze. Ojciec Fabiana powiedział abyśmy za moment zeszli na dół. On sam już zszedł do kuchni, a my zajęliśmy się naszymi bagażami. Nie miałam zamiaru się do niego odzywać. Siadłam na łóżku i zajęłam się swoją walizką.
-Nie nakrzyczysz na mnie? Nie będziesz się do mnie odzywała?...-mówił powoli podchodząc do mnie lekko kładąc swą rękę na moim ramieniu. Wstałam i podeszłam do szafki nocnej chowając tam parę drobiazgów.
-Nie chcę się z tobą kłócić. Jeżeli te testy mają sprawić, że poczujesz się szczęśliwy i będziesz w końcu miał do mnie zaufanie to je zrobię.-powiedziałam cicho idąc do walizki. Słyszałam jego kroki, więc pewnie poszedł za mną.
-Ja przy tobie zawsze jestem szczęśliwy, a zaufanie zawsze do ciebie miałem.-odwróciłam się chcąc w końcu spojrzeć mu prosto w twarz.
-To po co chcesz je zrobić?
-Bo...ja...chcę wiedzieć.-rzekł cicho spuszczając głowę.
-Kolacja!-krzyknął ktoś z dołu. Bez słowa zeszliśmy na dół. Przy posiłku udawaliśmy, że nic się nie stało. Rozmawialiśmy o tym co planujemy zrobić po urodzeniu dziecka, czy mamy zamiar się przeprowadzić itd...W pewnym momencie matka mojego narzyczonego chciała coś ogłosić. Widać było, że ta nowina miała być radosna.
-Wiem, że nie zostajecie na długo, więc zaprosiliśmy tu kogoś kto bardzo chciał się z tobą zobaczyć Fabian.-powiedziała uśmiechnięta kobieta.
-Kto taki?-zapytał chwytając szklankę.
-Samantha.-odrzekła pełna uciechy kiedy to chłopak prawie by się zakrztusił. Wytarł buzię w serwetkę i z totalnym niedowierzaniem spytał:
-Kiedy?
-Jutro.

***


Wykompałam się i poszłam do łóżka. Oboje nie odzywaliśmy się. Obróciłam się na bok i zamknęłam oczy. Po chwili przyszedł i położył się na przeciwnej stronie. Specjalnie ułożyłam się na samym końcu łóżka. Skuliłam się i próbowałam w końcu zapomnieć o tym dniu. Nie wiem czemu, ale chłopak przybliżył się i położył ręcę na moim brzuchu. Mocno przytulił mnie do siebie.
-Przepraszam cię, nie wiem co mi odbiło. Nie będziemy robić żadnych testów, bo ci ufam i wiem, że ty mi też. Kocham cię i nie mogę się doczekać, aż w końcu zostanę ojcem.-kiedy skończył pocałował mnie w ramię. Oczywiście, że mu ufam! Jak mógł pomyśleć, że tak nie jest? Ok, jedna sprawa jest załatwiona, a co z Samanthą? Mam nadzieję, że nie będzie próbowała nic robić.
-Ej, nadal się gniewasz?-kompletnie o nim zapomniałam, byłam zbyt zamyślona.
-Trochę.-odpowiedziałam. Delikatnie zaczął mnie łaskotać po brzuchu co sprawiło, że zaczęłam się śmiać i miotać na wszystkie strony.
-Przestań!-krzyknęłam rozbawiona szamotając się na wszystkie strony. W pewnym momencie przestał, ale przyczepił się mocno mnie kiedy próbowałam złapać oddech. Dobrze czułam się w jego objęciach lecz nie chciałam mu pokazać, iż wszystko jest okey. Odwróciłam się plecami do niego chcąc w końcu zasnąć.
-Przepraszam cię. Nie bądź już na mnie zła.-szepnął do mojego ucha. Tak na serio to już nie jestem na niego zła, ale...jest mi przykro. On naprawdę myślał, że go zdradziłam?
-Nina?-zapytał na co ja odwróciłam się w jego stronę i położyłam na jego policzku swą dłoń. Kciukiem przetarłam okolice oka i delikatnie musnęłam jego wargi.
-Wiesz, że nie lubię się z tobą kłócić. Kocham cię i mam do ciebie zaufanie, i chcę abyś ty również miał je do mnie.
-Kocham cię najbardziej na świecie, a zaufanie mam i będę miał.-tym razem on pocałował mnie bardziej namiętnie. -To się więcej nie powtórzy. Przysięgam.-powiedział na co ja mocno się w niego wtuliłam i odpłynęłam w głęboki sen.
_______________________________________________

Możecie mnie znienawidzić! Przepraszam, że tyle mi to zajęło! Jestem okropna! Ten rozdział dedykuję Patrycji. Za to, że mnie tu przyjęła i nie straciła do mnie cierpliwości ^.^ Uwielbiam cię kochana <3 Nie będę się rozpisywała, bo nie mam zbytnio także po co.  Życzę powodzenia w szkole kochani ^^ Następny rozdział powinien pojawić się niebawem gdyż już nad nim pracuję ;3 Dobranoc i kolorowych snów ~.*



Następny=9 komentarzy ^.^

Wild and Beauty








4 grudnia 2013

New blog by me

Hi everyone!
Today is different. I think you see that.
In next week will be a test from English, and I don't tell a lot in this language so...
Anyway...

I write this, because, when I finished my story here I want to start a new blog with story HoA. But this time, I want to write a blog with someone.
So, I looking for someone, who want write, and who know what he want write.
I don't start this blog for a ... few months, so someone who want write can thinking three times about his stories. Can starts write and everything...
I tell more for a some time so... think about that.

And now... You can tell me, what I tell wrong. Because there must by a million errors. I'm never learn a grammar... :/
I don't use a translate Google :)

Hej wszyscy!
Dziś jest trochę inaczej. Chyba już to zauważyliście.
W przyszłym tygodniu będzie test z Angielskiego, a Ja w tym języku za dobra nie jestem, więc... Chyba sami rozumiecie.
W każdym razie...

Piszę to, ponieważ kiedy już skończę moją historię tutaj, chcę założyć nowy blog o wszystkim dobrze znanej tematyce - House of Anubis. Ale tym razem, chcę pisać z kimś. Mniej więcej tak, jak jest tutaj.
Tak więc szukam kogoś, kto chce pisać, i ma mniej więcej pomysł na historię.
Nie założę bloga przez następnych kilka miesięcy, więc ten ktoś (lub kilka ktośów) może jeszcze wszystko przemyśleć, poukładać w głowie, zacząć pisać, przepisywać, poprawiać i co tylko zechce.
Napiszę o tym jeszcze tuż przed założeniem bloga, więc... nie ma pośpiechu. Aczkolwiek chciałabym wiedzieć, czy byłby ktoś zainteresowany :)

A teraz... piszcie, co napisałam źle. Tam musi być z milion błędów.  Nigdy nie nauczyłam i nie nauczę się gramatyki... :P
Nie używałam tłumacza Google, więc mogę być z siebie dumna :)

EDIT: przewidywana data założenie bloga: 1 Marca 2014


▲ вℓα¢к αиgєℓ ▲ ('Himari)

2 grudnia 2013

Stracone marzenia - Widzisz? Niczym nie powinnaś się już martwić [17] / By Nathalia Pisarka

Odcinek [17]:
"Widzisz?Niczym nie powinnaś się już martwić."


W czasie podróży do domu Fabian długo się nie odzywał. Nina zastanawiała się, czy był zły, gdyż podsłuchała jego rozmowę z jakimiś obcymi kolesiami. Spojrzała na niego. Był pochmurny, a zęby miał zaciśnięte. Chciała przysunąć się do niego i pocałować go w policzek, by się rozluźnił, a na jego twarzy znowu zagościł uśmiech.

Odwróciła wzrok, czując ściskanie w gardle. Zamknęła swoje powieki, by nie dostrzegł, że błyszczą jej się oczy.

- Nino wszystko porządku? – zapytał Rutter.

Skinęła tylko głową. Chłopak spojrzał na nią, nie usłyszawszy odpowiedzi.

- Nino, słyszałaś co powiedziałem? – powtórzył jeszcze raz.

Tego wszystkiego było już za wiele. Nie mogła tego dłużej już w sobie tłumić. Jeśli czegoś nie powie, nie dowie się o co chodzi, to doprowadzi ją do depresji.

Łzy zniekształciły jej głos.

- Mógłbyś mi powiedzieć, co ci kolesie chcieli od Ciebie?

Przełknęła głośno ślinę, a łzy ciekły jej po policzkach. Objęła się mocno ramionami w obronnym geście. Fabian zaklął pod nosem i zatrzymał się i zjechał na pobliskie pobocze.

Obrócił się w stronę Niny i położył swoje dłonie na jej dłoniach. Była cała czerwona od płaczu.

- Rozmawialiśmy już wcześniej o tym.

- Wiem - Nina ze wszystkich sił starała się opanować i wytarła oczy, ale twarz Fabiana wciąż była rozmyta.

- Ale? – zmarszczył brwi.

- Nie jestem pewna czy uwierzyłam ci w to, co mi powiedziałeś. – rzekła, spoglądając na jego twarz.

Fabian ścisnął jej ramiona tak mocno, że wykrzywiła się z bólu. Po chwili puścił ją i oparł się na fotelu. Napad płaczu mijał. Widziała już wyraźnie, że kłamie. Jego oczy były ciemne, nieprzeniknione.

Nachylił się nad nią i znów do niej rzekł:
- Nie chcę, żebyś już więcej wspominała o tym spotkaniu.

Jego głos był nienaturalny, mechaniczny, jak gdyby tłumaczył coś mało pojętnemu dziecku. Przez chwilę przemknęło mu przez myśl, że gdyby nie przeszłość, nie byłoby go tu z nią, ale nie zastanawiał się nad tym dłużej.

- Jedyne, co się liczy w tej chwili, to…

Nina poczuła, jak rączka przy drzwiach w samochodzie wbija jej się w plecy. Fabian przysuwał się coraz bliżej. Ujął jej głowę w dłonie i pocałował ją w czoło, a na końcu w usta.

Bez żadnego ostrzeżenia odsunął się od niej, z powrotem położył dłonie na jej ramionach i spojrzał głęboko w jej zapłakane oczy.

- Widzisz? Niczym nie powinnaś się już martwić. Wszystko jest w porządku. Zapewniam ci to – rzekł, z lekkim chytrym uśmiechem, po którym Nina już całkiem miała mętlik w głowie.


Następnego dnia Nina zaplatała warkocz przed lustrem w sypialni. Chciała nie myśleć o słowach Fabiana, ale nie mogła. Nie miała jednak pewności, ani dowodu, czy jej chłopak kłamie. Ogarnął ją lęk z tego powodu

- Nino? - zawołał z dołu chłopak

- Tak? 

- Nie widziałaś mojego telefonu? - odbruknął ze złością wparowując do ich sypialni

- Nie. A coś się stało?

- Gdyż...

Nie dokończył. Nie znalazł logicznego wyjaśnienia

- A zresztą nieważne. Chodź lepiej na śniadanie - rzucił nagle z lekkim tonem.

- Dobrze - odparła beztrosko.

Nina w przeciągu sekundy pojęła, że celowo zmienił temat. Uszanowała to, choć strumień myśli wciąż płynął przez jej głowę. Wstała z krzesła, wyprostowała plecy, wzięła głęboki oddech i opuściła sypialnie schodząc na dół.

_________________________________________

Hello everyone! Oto moje kolejne arcydzieło, na które znów musieliście długoo czekać. Ogólnie to ponad cztery dni musiałam się nad nim męczyć, kompletnie nie wiedząc co napisać. W końcu na coś tam wpadłam. I znowu napisałam pleciugi...Humor przez ostatnie kilka dni w ogóle mi nie dopisuje. Najchętniej to kogoś czymś walnęła, lub coś rozwaliła. Najlepiej to książkę od fizyki i geografii. Grrr... W sumie na klawiaturze, też bym mogła się wyżyć, ale mi jej szkoda.  Ogólnie to chciałam wam powiedzieć, że mam pomysł na kolejną historię. Aaaaaa i mały info: ta historia raczej nie skończy się happy endem. Chyba, że będziecie chcieli na odwrót.
Za wszelakie błędy ortograficzne bardzo przepraszam, ale nie jestem najlepsza z dyktand. W sumie to mam tylko jedną pałę: z dyktanda, a reszta to same czwórki i piątki i chyba z dwie czy trzy trójki. W następnym tygodniu mam mieć próbne egzaminy -.- BOŻE DOPOMÓŻ TYM CO MAJĄ PISAĆ! I chcę was poinformować, że mam zamiar jeszcze w tym miesiącu skończyć tę zaistą historyjkę, gdzie na samym końcu okaże się, że Nina umrze...  Chyba? Biedny Fabianek będzie cierpiał, za popełnione swe błędy.
Okeyyy, to ja może już skończę przemawiać, bo muszę iść po piciu.  Od kąt przyszłam do domu w ogóle nic się nie napiłam.

Nowy rozdział - tradycyjnie 20 komentarzy!
Do następnego razu.
Bye, bye

Nathalia/Pisarka. 


1 grudnia 2013

Przepraszam!!


Przepraszam! Przepraszam! Na przeprosiny mam kotka i dobrą nowinę. Napiszę w końcu rozdział tutaj! ^.^ Pracuję nad nim i nawet dość mi wychodzi. Miałam pomysł na 2 sezon tutaj, ale wymyśliłam nowy i wszystko muszę teraz pozmieniać ;3 Rozpisywać się nie będę, bo nie muszę was tym zanudzać ^^ Zapraszam do siebie na bloga. Chciałabym poinformować osoby, które czytają mojego bloga. Dowiecie się parę nowy rzeczy. Bez zbędnego przedłużania. Do zobaczenia ^^


Wild and Beauty

12 listopada 2013

I żyli (nie do końca) długo i szczęśliwie - Kłopoty w Raju [3]





* 27 października *** niedziela *** 12.24pm *

Patricia całe dwa tygodnie unikała dwóch mężczyzn, którzy wywrócili jej życie do góry nogami. Eddie Miller i Matt Olivier. Dlaczego wszystko tak bardzo się skomplikowało? Obaj chłopcy byli dla niej ważni. Matt był Jej przyjacielem. A Eddie... Mimo wszystko wciąż coś do niego czuła. Nigdy nie była dla chłopaka zbyt miła, ale... Miller i Olivier byli przyjaciółmi. Nawet ona nie uważała, że to by była przesada. Dlaczego więc cały czas myślała o tym pocałunku? 
-Tak? - odezwał się głos w telefonie. Brunetka nie mogła uwierzyć, że to robi. Poczuła, jak jej żołądek zawiązuje się w kokardkę. Z trudem wymusiła z siebie słowa.
-Hej. Możemy się spotkać?

Nie wierzyła że to robi. Od kilku minut brunetka kręciła się przy głównej bramie parku. Z nerwów ledwo chwytała kolejny oddech. Dlaczego to robiła? Mogła po prostu odejść. Nie zwracać na nic uwagi. Po prostu wrócić do domu...
Nagle poczuła czyjąś silną dłoń gładzącą Jej rękę. Ten delikatny ruch wprawił ją w osłupienie. Wstrzymała oddech i poczuła, jak po Jej ciele przechodzą ciarki.
Kiedy ostatni raz się tak czuła ? I dlaczego czuła się tak teraz ?
- Hej mała - usłyszała głos tuż przy swoim uchu. Ciepłe powietrze na Jej szyi wywołało kolejne dreszcze.
Dziewczyna starała się uspokoić i myśleć racjonalnie. Zrobiła niewielki krok w przód. Wzięła głęboki wdech i na sztywnych nogach odwróciła się w kierunku, skąd przed chwilą usłyszała głos.
Przed nią stał jak zawsze uśmiechnięty Matt. Burza brązowych włosów lekko zakrywała jego ciemne oczy. Chłopak jak zawsze się uśmiechał. Patricia nigdy nie wiedziała dlaczego. Choć w tym momencie mogła go bawić reakcja brunetki. 
- Hej - odpowiedziała w końcu.
Dlaczego nie mogła przestać się na niego patrzeć? Przecież jeszcze nigdy nie myślała o nim w taki sposób. Więc dlaczego teraz?
- Chciałaś pogadać? - spytał pokazując rząd białych zębów. Ona jednak nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa. W głowie miała kompletną pustkę. Nie potrafiła złożyć nawet jednego, sensownego zdania.
Brunet spuścił wzrok i lekko się uśmiechnął.
- Nie mogę w to uwierzyć...- powiedział po chwili jakby z pretensją - Ale ze mnie idiota. - dodał podnosząc głowę i robiąc wszystko, żeby tylko nie spojrzeć na skołowaną Patricie. Przeczesał ręką włosy i dziewczyna dostrzegła, jak w jego oczach pojawiają się małe iskierki. To przywróciło Jej zdolność myślenia i mowy.
- Okej - wydusiła z siebie sprawiając, że chłopak znów na nią spojrzał.
Nastąpiła długa, przyciągająca się w nieskończoność cisza. Żadne z nich nie wiedziało, co teraz ? W jednej chwili byli przyjaciółmi, a teraz ? 
W końcu Matt uśmiechnął się i po raz kolejny zanurzyć długie palce w brązowe włosy. Dziewczyna opuściła głowę próbując ukryć uśmiech.

* 28 października *** poniedziałek *** 9.26am *

Patricia szła główną aleją w stronę szkoły. Po raz pierwszy od dawna nie martwiła się tym, kogo spotka po drodze. Czy to możliwe, że w ciągu jednego dnia tak bardzo się zmieniła?
Już z daleka poznała grupkę ludzi a w niej śmiejącego się brunetka. 
Dziewczyna poczuła, jak Jej twarz robi się czerwona. Brzuch znów dał o sobie znać. Jeszcze nigdy się tak nie czuła... nawet, kiedy była z Eddiem. Co się zmieniło? 
Brunetka szybko zetknęła na swój strój. Po pół godzinie stania przed lustrem w końcu ubrała się w czarny t-shirt, który kiedyś dostała od Eddiego, do tego spódniczka i marynarka w tym samym kolorze. Do tego Joy pożyczyła Jej długi, zielony szal, który Patricia zarzuciła na szyję. 
Dziewczyna niepewnie podeszła do grupki śmiejących się znajomych. Nie wiadomo dlaczego nagle przypomniała Jej się szkoła średnia. Dom Anubisa. Sibuna. Była ich ósemka, kontakt utrzymała tylko z dwójką. A byli przecież takimi dobrymi przyjaciółmi. Mieli zawsze być razem... Czy teraz będzie tak samo? Za rok, może dwa zapomną o sobie i Patricia znów będzie sama?
Z rozmyślań wyrwał ją Matt kładąc rękę na Jej biodrze i lekko przesuwając do siebie dziewczynę. 
-Wyglądasz ślicznie mała.- wyszeptał Jej do ucha, co wywołało u Patrici uśmiech.
-Miałeś tak do mnie nie mówić - odpowiedziała, lekko popychając chłopaka.
Patricia była przerażona tym spotkaniem, ale szybko zapomniała o tym wraz z uściski bruneta. Rozmawiali jak zawsze, a jednak było trochę inaczej. Kompletnie nie zwracali uwagi na resztę grupy. Nawet nie zauważyli, kiedy dołączył do nich Eddie.
- Więc? Przyjdziesz dzisiaj? - spytał Matt z uśmiechem i wyraźną nadzieją w oczach.
- Jasne. Może być fajnie.- odpowiedziała Patricia i pocałowała chłopaka. To był ich drugi pocałunek i dla dziewczyny to było coś niezwykłego. Całowała swojego przyjaciela i czuła się z tym na prawdę dobrze. Nie czuła się skrępowana. Nie przejmowała się tym, że ktoś może na nich patrzeć. 
Nagle poczuła czyjąś silną dłoń na swoim ramieniu. Nim dziewczyna zdążyła jakkolwiek zareagować, silna dłoń odciągnęła ją w tył. Między Patricią i Mattem stanął Eddie. Był zwrócony tyłem do dziewczyny, przez co nie widziała twarzy chłopaka. Mogła jednak dostrzec jego napięte ze złości. Brunetka stała tak przez chwilę nie bardzo rozumiejąc, skąd chłopak się tam wziął. Nagle usłyszała głuchy huk uderzenia. Przesunęła się tak, żeby widzieć twarz Eddiego. Obok stał Matt trzymając się za lewe oko. Dziewczyna szybko podskoczyła do niego próbując wszystko zrozumieć. Myśli w jej głowie przewijały się nieubłaganie wolno a wszystko wokół pędziło szybciej niż zwykle. 
Matt. Eddie.Krzyki. 
Nim zdążyła cokolwiek zrobić Matt odsunął się od niej i ruszył w stronę Eddiego. Nim się obejrzała, obaj chłopcy wymierzali sobie kolejne ciosy.
"Oni są przyjaciółmi. Moimi przyjaciółmi" odezwał się głosik w głowie Patrici "To moja wina. To przeze mnie..."
Nie myśląc za wiele wskoczyła między chłopaków, próbując ich od siebie odciągnąć.
-Przestańcie! - krzyczała - Uspokójcie się! Idioci!
I nagle wszystko zwolniło.Poczuła tylko mocne pieczenie na policzku. Przyłożyła do niego dłoń. Z każdą mijającą sekundą robił się coraz cieplejszy i coraz bardziej bolał. Matt i Eddie przestali się bić i obaj przyglądali się brunetce. Ale ona nie zwracała już na to uwagi. Stałe lekko skulona trzymając się za policzek i próbując powstrzymać łzy.
-Mała... - usłyszała niepewny głos swojego chłopaka. Czy aby na pewno jeszcze był jej chłopakiem? Szybko odsunęła od siebie tę myśl.
Wyprostowała się i wciąż trzymając rękę przy policzku pobiegła w stronę mieszkania Joy. Chciała schować się w bezpiecznych czterech ścianach swojego pokoju i nie musieć martwić się o to, czy ktoś zobaczy jak płacze. Ale na tę chwilę musiała być silna. Nie mogła dać łzom spłynąć po piekącym policzku, dopóki była wśród ludzi. Biegła więc najszybciej jak mogła nie zwracając uwagi za krzyki Matta.

* 28 października *** poniedziałek *** 6.14pm *

Patricia szła w stronę drzwi z truskawkowym jogurtem w dłoni i metalową łyżeczką w ustach. Cały dzień spędziła w mieszkaniu. Sama. Joy była w pracy, więc dziewczyna miała cały dom dla siebie. I odpowiadało jej to. Po porannych wydarzeniach nie miała ochoty z nikim rozmawiać, a co dopiero tłumaczyć, co się wydarzyło. Musiała wszystko przemyśleć. 
Na korytarzu, tuz koło drzwi wisiało ogromne lustro z brzegami oklejonymi najróżniejszymi zdjęciami Patrici i Joyu. Brunetka spojrzała w odbicie i głośno westchnęła. Była ubrana w rurki w kolorach moro i białą bluzę z dłuższym rękawem.Włosy związała w koński ogon który zdążył się już trochę zepsuć. Makijaż zmyła już dawno. Kiedy łzy pełne złości w końcu wyschły trzeba było zmyć resztki tuszu z policzków. 
Dziewczyna przyznała, że mimo wszystko nie wygląda najgorzej. Chwyciła za klamkę drzwi i mocno pociągnęła.
Na klatce schodowej stał Matt. Wpatrywał się w czubki swoich butów. Kiedy zauważył, że drzwi się w końcu otworzyły spojrzał na Patricię przepraszającym wzrokiem.
Dziewczyna be słowa odsunęła się od drzwi wpuszczając chłopaka do środka. Brunet stanął na środku korytarza przyglądając się, jak dziewczyna odkłada jogurt i łyżeczkę na komodę, po czym chwycił ją za rękę i lekko przyciągnął do siebie.
Patricia bez namysłu wtuliła się w Matta. Poczuła zapach jakiegoś nieznanego jej perfum i od razu go polubiła. Przez myśl przebiegło jej, że Eddie nigdy by tu nie przyszedł. Nawet, gdyby wciąż byli razem. Szybko jednak o tym zapomniała czując delikatny dotyk ciepłych dłoni bruneta na swoim biodrze. 
Z trudem oderwała się od chłopaka i tego cudownego zapachu. Nie mogła jednak spojrzeć chłopakowi w oczy. Z jednej strony bała się co w nich zobaczy, a z drugiej wstydziła się, że rano, tak po prostu uciekła. 
-Nie odbierałaś. Pisałem i dzwoniłem cały dzień. - usłyszała jego głos. Był z jednej strony taki delikatny, czuły, a z drugiej wydawał się mocny i w pewien sposób groźny.
-Wyłączyłam telefon. - odpowiedziała po chwili namysłu - Nie chciałam z nikim rozmawiać.
Zapadła cisza. Nie wiedziała, czy brunet był zły. Wzrok wciąż miała utkwiony w podłodze.
-Martwiłem się. - przyznał Matt. Patricia nic jednak nie odpowiedziała.
-Czy... - zawahał się i wziął głębszy oddech - Bardzo cię boli? - spytał kładąc dłoń na jej policzku. Zmusił ja tym do podniesienia wzroku i spojrzenia na niego. Od jego wzroku Patrici zrobiło się słabo. Widać było, że na prawdę się martwił. Cały czas. Nawet teraz. Patezył na nią z taką czułością, że poczuła, jak robi się cała czerwona na twarzy.
Przyłożyła rękę do dłoni chłopaka.
-Tylko trochę. - przyznała i znów spuściła wzrok.
-Tak mi przykro... 
-Nie chcę, żeby to się powtórzyło - wypaliła Patricia przerywając chłopakowi. - Ty i Eddie jesteście przyjaciółmi. Nie chcę, żebyście się tak kłócili. Rozumiesz? Nie wiem, dlaczego tak się stało i nie obchodzi mnie to. Jesteście przyjaciółmi, a przyjaciele się tak nie zachowują.- słowa same zaczęły wypływać z jej ust. Nie mogła ich powstrzymać.
Matt, na początku lekko skołowany, zaczął pojmować, o co chodziło Patrici. Zbliżył się do niej i przyciągnął do siebie. Objął dziewczynę ramionami, a sam wtulił się w jej włosy. Brunetka nic już nie powiedziała, a i on powiedział już wszystko.

___________________________________

Hej!
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać...
Niestety, w ostatnim czasie nie miałam czasu, żeby nawet pomyśleć o nomy opowiadaniu, a co dopiero go napisać.
Od razu uprzedzam, że następny w najbliższym czasie również się nie ukaże.

Przyznam, że ten odcinek podoba mi się... nie za bardzo. Chciałam, żeby wyglądał odrobinę inaczej... no i tak końcówka... -_-

A co wy sądzicie? Tylko szczerze...

Do przeczytania! 。◕‿◕。



« Poprzedni Odcinek

Następny Odcinek »
















*`Himari * 12 llistopa 2013 * 15:39 * muzyka *

1 listopada 2013

Stracone marzenia - Intuicja [16] Cz.2 / By Nathalia Pisarka

Odcinek [16] Cz.2:
"Intuicja."


Przyjęcie weselne urządzone z niezwykłym przepychem. Wszyscy goście wystąpili w wieczorowych kreacjach. Ninie nie pozostało nic innego, jak włożyć swoją świeżo co kupioną sukienkę Carli. Dokonała właściwego wyboru. Wyglądała w niej bardzo korzystnie. 

Postanowiła zapomnieć o przykrych incydentach, zignorować zarówno mroczne skojarzenia, które spotkały ją tak nie dawno.

Po wystawionej kolacji rozpoczęto tańce pod gwiazdami.  Nim Nina zdążyła wejść na parkiet, Fabian pochwycił ją w objęciach.

- Zatańczysz? – zapytał z uśmiechem na twarzy.

Ujął ją za rękę, drugą położył sobie na ramieniu, czym zaprowadził ją z powrotem na parkiet. Nina patrzyła ponad jego ramienia na inne pary, lecz kątem oka widziała zaciśnięte usta i zmarszczone brwi.  Szybko jednak przybrał pogodny wyraz twarzy, stosowny do sytuacji.

Nina stąpała sztywno, wyciągnęła przed siebie ręce na całą długość, by zachować jak największy dystans psychiczny i fizyczny. Udawała przed sobą, że nie czuje ciepła jego dłoni w talii i drugiej, której oplótł jej palce. Na próżno. Rozpaczliwie przypomniała sobie pewną sytuację, która miała nieszczęśliwy finał.

Ostatnie wspomnienie sprawiło, że niemal zasłabła. Gdyby Fabian jej nie podtrzymywał, upadłaby na ziemię. Muzyka stopniowo wyciszała wzburzony umysł, łagodziła napięcie, przełamywała wewnętrzny opór. W końcu porwała ją, uniosła, krążyła we krwi, nadała własny rytm krokom i uderzeniom serca.
Fabian bezbłędnie wyczuł zmianę nastroju. Łagodnie przyciągnął ją bliżej, przycisnął jej dłoń do swojej piersi. Nina jeszcze chwileczkę walczyła ze przykrym wspomnieniem. W końcu spojrzała w niebieskie oczy, przepastne jak gwiaździsta noc. I utonęła w ich głębi.

Odwieczne porywające rytmy wymazały z pamięci smutne wspomnienia. Zewnętrzny świat przestał istnieć. Jej ciało i umysł wypełnił prastary, magiczny rytm. Niepomna wzajemnych urazów, płynęła po parkiecie, oczarowana, lekka i beztroska. Z rozchylonymi ustami, z roziskrzonymi źrenicami chłonęła całą sobą dotyk silnych dłoni i spojrzenie ogromnych, przepięknych oczu.

Nagle muzyka przestała grać. Czar prysł. Nina wróciła do rzeczywistości. Oszołomienie niezwykłymi doznaniami trwało jeszcze przez chwilę. Lecz Fabian szybko ściągnął ją na ziemię, dosłownie.

- Chodź obejrzeć fajerwerki.


Pokaz sztucznych ogni urządzono na plaży, by mieszkańcy miasta również obejrzeli spektakl. Nina z zachwytem obserwowała, jak kule fontanny i kaskady różnobarwnych gwiazdeczek rozświetlają niebo.  Obie ręce Fabiana spoczywały na jej talii.

Gdy po ostatnim wybuchu zgasły na niebie ostatnie kolorowe iskry, Nina nawet nie spostrzegła kiedy Fabiana już nie było w jej pobliżu. Początkowo myślała, że poszedł się czegoś napić, ale intuicja podpowiadała jej inaczej.

Skierowała się w aleje, która znajdowała się naprzeciwko niej. Kiedy doszła do jej końca, spostrzegła Fabiana, stojącego z dwójką facetów. Gdy mężczyźni odeszli, Nina zorientowała się, że chłopak ją zauważył.

W przyciemnionym świetle nocnego wieczoru chłopak nie potrafił odczytać żadnych uczuć z jej twarzy, lecz przysiągł, że przeżywa również silne emocje, jak on.

Obydwoje zaglądali sobie głęboko w oczy, jakby czegoś szukali. To jego spojrzenie, było inne niż te wszystkie dotychczasowe, które wstrząsnęło nią do głębi. Z wrażenia zaparło jej oddech.

Nina gwałtownie obróciła się i poszła w drugi koniec alejki.  Chłopak podążył za nią. Zdążył ją dogonić i zatrzymać. Zmierzył ją tylko wzrokiem od stóp do głów.

- Z kim rozmawiałeś? – rzekła po chwili.

- Jacyś mężczyźni pytali się o drogę – rzekł, a po chwili dodał – Gdyż zgubili się.

Nina nie wiedziała, co powiedzieć. Napięcie rosło z każdą chwilą. Cisza aż dzwoniła w uszach. Fabian jeszcze długo na nią patrzył w milczeniu, zanim odwrócił wzrok i bez słowa odszedł w inną stronę. 

Amerykanka nieprędko odzyskała zdolność ruchu. Zamiast złości ogarnęło ją uczucie nie do opisania. Teraz była już całkiem pewna, że kłamie.  Tylko nie mogła zrozumieć dlaczego.
_____________________________________


Oto przed wami obiecany rozdział! Przepraszam was z całego serca, że przez tak długo nic nie dodawałam, ale szkoła daje popalić. A to jakiś sprawdzian, klasówka czy nawet odpowiedź ustna. Postaram się to jakoś zmienić. I jak wrażenia?
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Ogólnie z tego rozdziału jestem zadowolona ;3 Nie sądziłam, że ten blog będzie istnieć aż do teraz. Dziękuję wam za to, że czytacie moje rozdziały ;* Jesteście koosiaaani *.* Ale to przede wszystkim dzięki wam, nadal ten blog istnieje ^^ Hehehehe ;D Dziękuję także  za poprzednie komentarze pod postem.  Było ich dużooo ;P Mam nadzieję, że pod tym również będzie sporo. Ci co prowadzą bloga, wiedzą, że komentarze podnoszą na duchu ;) Rozdział pojawi się za niedługo.. A na razie...

Next za 20 komentarzy! *.*
To pomoże mi w motywacji do napisania kolejnej części ~_*
To do następnej notki.
Buziaczki ;d

Nathalia/ Pisarka (Patrycja) ;3



14 października 2013

Wyjaśnienia

Pomyślałam, że przydałoby się wyjaśnić wam parę rzeczy. 
A w sumie to jedną.
Wczoraj nie pojawiła się kolejna część opowiadania, za co was bardzo, bardzo przepraszam.
Ostatni dwa tygodnie były dla mnie mega wyczerpujące. Testy, poprawy, kartkówki, pytania, teatry, kina... wszystko co mogło skumulowało się w tych kilka dni i... no mówiąc szczerze... Ja przychodziłam do domu o tek piętnastej i zasypiałam. Budziłam się o 19 i nie miałam już prawie na nic czasu.
Postaram się to jak najszybciej nadrobić.  Niestety nie mogę niczego obiecać. Postaram się napisać... cokolwiek do końca tego tygodnia, choć nie wiem, czy mi się to uda.
Życzcie mi szczęścia. 
Do przeczytania pod moim następnym postem.


*`Himari * 14 października 2013 * 19:35 * muzyka*

10 października 2013

Rozdział 2 część 1 sezon 2/by Wild and Beauty



,,Czułam jakbym unosiła się nad ziemią.''


 Piękne wrześniowe po południe. Słońce przygrzewa, a lekki wiatr zwiewał liście z drzew o różnobarwnych kolorach. Skąd to wiem? Spaceruję z moim narzeczonym po parku. Już od dawna domagałam się abyśmy gdzieś razem wyszli i w końcu mi się udało. W około jest pełno ludzi, tych starszych i młodszych. Jak zawsze jestem pogrążona w swoich myślach. Nawet nie zauważyłam, że nie ma przy mnie ukochanego. Odwracając się spostrzegłam jak rozmawiał przez telefon. Niestety z jego twarzy nie można było odczytać żadnych emocji. Mimo, że stał niedaleko mnie można było usłyszeć powtarzające się aha, okey, dobrze. Kiedy zobaczył wbijającą wzrok w niego w końcu rozłączył się. Podszedł z uśmiechem ku mnie i chwycił za rękę. Nareszcie ruszyliśmy się z miejsca.
-Kto dzwonił?-zagadnęłam.
-Moja mama. Zaprasza nas do siebie na parę dni.-oznajmił mi. Serio? Teraz sobie przypomnieli o synu? Dobra, mniejsza z tym. Lepsze to niż żeby skłamał. Pozostało tylko dowiedzieć się kiedy wyjeżdżamy.
-Więc...kiedy się nas spodziewają?
-Jeszcze dziś.
------------------------------------------------------------------------------------------
Już prawie, już prawie...powtarzałam próbując zamknąć walizkę. Wydawało mi się, że była większa. No cóż...trzeba będzie wypakować parę...jakie parę?Dużo ciuchów muszę się pozbyć by domknąć bagaż. Zabrałam się za ich wypakowywanie. Byłam zła na samą siebie. Nie dość, że muszę się wypakowywać to znów wpakowywać i to przeze mnie możemy się spóźnić! Przecież nie jadę na żaden pokaz! Padłam na łóżko chowając twarz w poduszkę. Zaraz w pokoju pojawił się Fabian. Usłyszałam jak wchodząc zatrzymał się na chwilę. Pewnie zapomniałam wspomnieć, że zrobiłam w naszej sypialni mały bałagan (ups!). Podszedł w moją stronę i usiadł blisko mnie.
-Nigdzie nie jadę.-wymamrotałam, a on po usłyszanej odpowiedzi podniósł się i zaczął krążyć po pokoju. Co on robi? Zastanawiałam się lecz nadal moja twarz była ''wlepiona'' w poduszkę. W końcu się podniosłam i zobaczyłam jak zbiera moją odzież.
-Co robisz?
-Jak to co? Pakuję cię.-odpowiedział, a ja wygramoliłam się z łóżka. Podeszłam i chciałam wziąźć moją własność przewieszoną przez jego rękę. Zamiast tego objął mnie i zbliżył do siebie. Zaczął bawić się moim kosmykiem włosów.
-Spakujemy się razem. pomogę ci w tym i pojedziemy. Dobrze?-rzekł na co ja potrząsnęłam oznajmująco głową. Przybliżył się, a tym razem lekko musnął moje wargi. Delikatnie się uśmiechnęłam. Czułam jakbym unosiła się nad ziemią.
-------------------------------------------------------------------------------------------
 Nareszcie przyszłam do was z durnym rozdziałem! Jeżeli komuś nie przypadł do gustu nie dziwię się.. Mam nadzieję, że nie jesteście źli na mnie z powodu tak długiej nieobecności. Podkreślam, że mam nadzieję^^ Nie mam pojęcia kiedy pojawi się kolejny...na pewno spróbuję dodam niedługo ;3 Mam nadzieję, że Patrycja nie będzie zła jeśli zaproszę was na swojego bloga w międzyczasie kiedy nie będziecie mieli co robić :).Do kolejnego...lub nie.


Wild and Beauty

3 października 2013

Stracone marzenia - Nie płacz [16] Cz.1 / By Nathalia Pisarka (Patrycja)

Odcinek [16] Cz.1:
"Nie płacz."

Tego samego dnia wieczorem, Ninę obudziło zachodzące  słońce zaglądające przez niewielkie, okrągłe okno.  Przez chwilę mrużyła nieprzytomnie oczy, próbując sobie przypomnieć, gdzie się znajduje. Wspomnienia z wczorajszej nocy otrzeźwiły ją jednak natychmiast.

Ubrała się szybko aby zejść na dół, na kolację.

Nina znalazła go w kuchni, po której rozchodziły się smakowite zapachy smażonego bekonu i świeżo zaparzonej herbaty.

- Fabian? – rzekła dziewczyna.

Chłopak odwrócił się gwałtownie w jej stronę. Ninę ogarnął lęk. Fabian miał taki sam wyraz twarzy, jak dziś rano.

Kiedy Fabian usłyszał głos Niny, jego puls gwałtownie przyspieszył. I choć od rana chodził wściekły jak osa, wystarczyło, że spojrzał w jej wielkie niebieskie oczy i cała złość znikała. W sekundę zapominał o martwiących go sprawach.

- Coś się stało? – spytała zaniepokojona.

Nie wiedziała, że stoi przed nią mężczyzna, który musi walczyć z całych sił, aby znów nie wybuchnąć złością.  Podszedł do niej i objął ją w talii. Nina zarzuciła mu ręce na szyję.

- Jak tam nadgarstek? Jeszcze boli? – wyszeptał.

- Już nie.

Nie oparła się, gdy Fabian przylgnął wargami do jej ust w długim pocałunku.

- Pomogę ci przygotować kolację – zaproponowała, kiedy wypuścił ją z ramion. – A ty mi powiedz, co Cię tak martwi. Zauważyłam, że od dzisiejszego poranka jesteś zdenerwowany.

- Mówiłem Ci już. Źle dziś spałem – powiedział, układając tosty na talerzu.

Nina zmarszczyła czoło.

Prze chwilę kusiło Fabiana, by powiedzieć Ninie całą prawdę o przyczynach wściekłości, którą czuł odkąd wrócili z wakacji. Postanowił jednak milczeć.

Nina zwróciła wzrok na chłopaka, nic nie mówiąc. Jej obawy znów nie dawały jej spokoju.  Nadal nie była pewna, czy mówi tylko i wyłącznie prawdę. 


W dniu ślubu Peddie ranek wstał piękny, pogodny. Po podpisaniu aktu małżeństwa w urzędzie stanu cywilnego wszyscy  wrócili do ich domu. 

Na tarasie przy willi ustawiono przestronną altanę. Tam odbyła się ceremonia kościelna. Pannę młodą poprowadził jej ojciec.

Nina usiadła obok swojej najlepszej przyjaciółki Amber.  Fabian zajął miejsce obok niej po drugiej stronie.  Dziewczyna śledziła przebieg ceremonii z zapartym tchem. Gdy wielebny pobłogosławił pannę młodą, Eddie z czułością ujął twarz świeżo poślubionej żony w dłonie, by ją pocałować.

Podczas gdy młodzi małżonkowie patrzyli na siebie z miłością, w oczach Niny rozbłysły łzy wzruszenia. Powstrzymywała je do zakończenia ceremonii, lecz przy pocałunku wypłynęły nieprzerwanym strumieniem.

Gdy otarła je palcami, ktoś wcisnął jej w dłoń jedwabną chusteczkę.

- Nie płacz.  – szepnął jej do ucha znajomy, niski głos.

Dziewczyna jednak nie wstydziła się swoich łez. Popatrzyła na Fabiana. Nie ulegało wątpliwości, że przeżywa również silne emocję. Nagle zwrócił na nią wzrok, lecz nie zmienił wyrazu twarzy. Wyczytała z jego oczu te same uczucia, które przeżywał wczoraj.


___________________________
W końcu moi kochani kolejna część. Nie wyszedł aż taki krótki, jak przewidywałam. Część 16 postanowiłam podzielić na dwie części.
W kolejnej możecie się spodziewać kontynuacji ślubu Peddie. Jedynie co mnie dobija to to, że dodaje te odcinki coraz rzadziej. Gdyby nie ta szkoła wszystko byłoby inaczej. Prawda? Omawiacie już jakąś lekturę kochani? Ja niestety już w następnym tygodniu zacznę omawiać "Balladynę". Nie aż tak zła książka jak myślałam. Nie mam co za bardzo pisać, więc nie będę przedłużać. Kolejną część postaram się napisać jak najszybciej ^^ Zdecydowałam, że tym razem nie będę wymuszała komentarzy. Sami pokażecie czy chcecie kolejny rozdział i czy czytacie ;) Doskonale wiecie, że jest to dla mnie bardzo ważne *_~
Więc....
Do następnej notki kochani ;*

Nathalia Pisarka (Patrycja) ;3


(Czwartek 3 października, 2013)
*16:30*


Obserwatorzy