Gdy opadnie mgła...[2]
Przełomowy dzień
Kolejny sierpniowy dzień. Dzisiaj była właśnie środa. Nina jak zwykle obudziła się wcześniej rano niż inni domownicy. Przynajmniej tak sądziła. Gdy się obudziła, zamiast miękkiej poduszki pod głową poczuła coś twardego. No tak! Przecież wczoraj zapomniała odłożyć swój telefon na stoliczek nocny. Pokój, w którym przebywała nie był duży. Stały w nim dwie duże komody, szafka nocna oraz materac z nie złożoną jeszcze pościelą. Ściany pomalowane były w ciepłym beżowym kolorze. Powoli wstała z łóżka i skierowała się w stronę łazienki. Czując przypływ energii od razu wskoczyła pod prysznic, a potem uczesała mokre włosy i umalowała się lekko. Kiedy przeplatała pasek od sukienki, uśmiech znikał jej z twarzy. Nie mogła, nie chciała przyjąć do swojej świadomości, że Fabian znalazł sobie kogoś innego. A właściwie to Mare. Poczuła, że wypełnia ją lodowata mgła. Przygryzła wargę i przycisnęła mocniej pasek do swojego ubrania, starając się nie myśleć o tym. Żałowała, że nie istniał żaden podręcznik instruujący, jak przeżyć, gdy były znajdzie sobie „inną”. Cichutko weszła do kuchni i włączyła ekspres do kawy. Po chwili maszyna zagulgotała i mocny aromat rozszedł się po całym mieszkaniu. Po niecałej minucie nie tylko ona była w kuchni.
~11 sierpnia* Środa* 7;22 PM~
Kolejny sierpniowy dzień. Dzisiaj była właśnie środa. Nina jak zwykle obudziła się wcześniej rano niż inni domownicy. Przynajmniej tak sądziła. Gdy się obudziła, zamiast miękkiej poduszki pod głową poczuła coś twardego. No tak! Przecież wczoraj zapomniała odłożyć swój telefon na stoliczek nocny. Pokój, w którym przebywała nie był duży. Stały w nim dwie duże komody, szafka nocna oraz materac z nie złożoną jeszcze pościelą. Ściany pomalowane były w ciepłym beżowym kolorze. Powoli wstała z łóżka i skierowała się w stronę łazienki. Czując przypływ energii od razu wskoczyła pod prysznic, a potem uczesała mokre włosy i umalowała się lekko. Kiedy przeplatała pasek od sukienki, uśmiech znikał jej z twarzy. Nie mogła, nie chciała przyjąć do swojej świadomości, że Fabian znalazł sobie kogoś innego. A właściwie to Mare. Poczuła, że wypełnia ją lodowata mgła. Przygryzła wargę i przycisnęła mocniej pasek do swojego ubrania, starając się nie myśleć o tym. Żałowała, że nie istniał żaden podręcznik instruujący, jak przeżyć, gdy były znajdzie sobie „inną”. Cichutko weszła do kuchni i włączyła ekspres do kawy. Po chwili maszyna zagulgotała i mocny aromat rozszedł się po całym mieszkaniu. Po niecałej minucie nie tylko ona była w kuchni.
- Dzień dobry Nino! – usłyszała znajomy głos Millera.
- Dobry – dziewczyna wydusiła przez zaciśnięte gardło - Pat jeszcze śpi?
- Nie. Jest podajże w łazience – mruknął nalewając sobie
kawy z ekspresso – A tak poza tym. Jak ci się spało?
- Bardzo dobrze. Chyba nigdy w życiu nie spałam na tak
wygodnym materacu - roześmiała się, także nalewając sobie kawy – Nie wiecie jak
jestem wam bardzo wdzięczna, że mnie przygarnęliście na jakiś czas. Potem jak
załatwię wszystkie formalności z pracą, znajdę sobie jakieś małe mieszkanie do
wynajęcia.
- Nie wygłupiaj się. Możesz zostać u nas, na tyle ile chcesz. W
końcu miło, że tutaj wróciłaś – rzekł blondyn uśmiechając się promiennie
- To przynajmniej będę wam dopłacała do czynszu - oznajmiła Nina odkładając pusty kubek po kawie na kuchennym blacie.
- Dzień dobry wszystkim – odparła Pat wchodząc do kuchni, przerywając rozmowę między przyjaciółmi –
Nie ma to jak kawa z rana.
- Dokładnie – odparł Miller posyłając swojej partnerce
promienisty uśmiech.
Amerykanka uśmiechnęła się na widok szczęśliwej pary. Przyglądała im się tak przez krótką chwile. Potem podeszła do okna
by wyjrzeć na zewnątrz. Dzisiejszy dzień dla Amerykanki zapowiadał się dość
ciekawie. Najpierw musiała udać się do szpitala, w którym miała zacząć
pracować. A potem...
Zegar na ścianie właśnie wybił kolejną godzinę.
~11 sierpnia* Środa* 11;44 PM~
Helooooł!! :)
O to przed wami kolejny odcinek. Tym razem dłuższy od poprzedniego. Dzisiaj właśnie mijają dwa lata od kiedy założyłam tego bloga i zaczęłam moją bajeczną przygodę z pisaniem. Okropnie szybko to zleciało.
Mam nadzieję, że odcinek wam się spodoba. Pisałam go ponad dwa dni... Odcinek dedykuję wszystkim. Czytającym i komentującym. Kocham was wszystkich bardzo i dziękuję za te wspaniałe dwa lata ♥ !
Strasznie dziękuję wam wszystkim za te 165,000 wyświetleń. Nigdy bym nie uwierzyła, że aż tyle będzie.
A teraz króciutkie podziękowania dla paru osób. Równo od 16 lipca 2012 roku zaczęłam prowadzić tego bloga. Początkowo od krótkich scenariuszy po długie opowiadania. Wiadomo, że początki zawsze są najtrudniejsze. W końcu każdy z was to przeżył.
No to tak. Na początku bardzo chciałabym podziękować Pauline, bo to ona zawsze wspierała mnie na każdym kroku ;)
Uzależnionej od ciebie (Martynie) - bez niej ten bloga, w ogóle by już nie istniał. Ty tak samo wspierałaś mnie na każdym kroku i dawałaś motywację ;)
Black angel (Klaudia) - twoje szczere słowa, zawsze mnie dołowały. Ale niedawno przekonałam się, jak one są bardzo szczere, prosto z serca ;)
Podziękowania składam również innym bloggerkom oraz anonimom, którzy komentowali moje posty. Wszystkim bardzo serdecznie dziękuję i mam nadzieję, że znów razem w kolejnym roku będziemy świętować.
Co do kolejnego rozdziału postaram się go napisać jak najszybciej. Chociaż pod koniec tego tygodnia jadę w góry i niestety nie zabiorę ze sobą laptopa, gdyż mi klawiatura padła. Może uda mi się coś dodać przed wyjazdem, a jak nie to dopiero gdy wrócę z podróży.
Dziękuję wam jeszcze raz za wszystko! ♥
Bye, bye
Nathalia Pisarka
Zegar na ścianie właśnie wybił kolejną godzinę.
- O mój Boże! Spóźnię się na spotkanie w sprawie pracy! –
krzyczał mały głosik wewnątrz Niny.
- Nino o której masz to spotkanie w sprawie pracy? – rzekła zaciekawiona
Pat siadając na kanapie.
- Właśnie za godzinę.- odparła zakładając marynarkę, która
leżała na stołku. – Trzymajcie za mnie kciuki!
- Tak jest pani chirurg… - zapewnił ją Miller – znaczy doktor.
Nina chwyciła w dłoń swoją torebkę i wyszła tupiąc obcasami.. Piętnaście minut później była na miejscu. Czuła jak jej ciało drży z przerażenia. Powinni mnie
przyjąć, w końcu to oni zaproponowali mi tę pracę – powtarzała sobie na okrągło
w myślach, idąc szpitalnym korytarzem.
Serce Niny zaczęło mocniej walić, gdy usiadła na krzesełku
przed gabinetem dyrektora szpitala. W
jej oczach pojawił się błysk nadziei, że jednak jej się uda.
- Przepraszam bardzo – rzekła młoda kobieta zwracając się do
Niny – Pani do dyrektora?
- Tak, zgadza się.
- Proszę bardzo. Niech pani wchodzi. Dyrektor jest u siebie –
rzuciła przez ramię zaprowadzając Amerykankę.
Nina weszła do gabinetu z mocno bijącym sercem. Jej niebieskie oczy błyszczały przerażeniem.
- Dzień dobry – wysyczała przez zaciśnięte zęby – Nazywam się
Nina Martin
- A to pani – rzekł dyrektor, przerywając dziewczynie – Proszę
niech Pani siada – dokończył wskazując na fotel.
- Dziękuję.
Amerykanka kątem oka zerknęła na plakietkę, którą dyrektor
miał przyczepioną do swojego fartucha. Daniel
Rutter, specjalista w dziedzinie chirurgii. Nina tak szybko to przeczytała,
że nie mogła zrozumieć o co chodzi. Co
jeśli ten facet, przed którym stoi jest ojcem Fabiana, albo kimś innym. Nina nie wiedziała co myśleć. Tymczasowo jej umysł podpowiadał tyle różnych teorii. Myślała, że zwariuję.
- Panno Nino. Nie pozostaje mi nic innego powiedzieć, jak
witam panią w naszym szpitalu i mam
nadzieję, że będzie nam się miło współpracowało – rzekł, wyrywając Ninę z
zamyślenia.
- Słucham?
- Witam Panią w naszym szpitalu i drużynie – przytaknął mężczyzna
– Ja nazywam się Daniel Rutter i proszę się zwracać do mnie po imieniu.
Dochodziło południe, kiedy Nina siedziała w jednej z
najbliższej kawiarni niedaleko szpitala. Powoli dopijała drugą z kolei swoją
kawę mrożoną z bitą śmietaną, carmelem i posypką czekoladową.
Nie miała najmniejszej ochoty wracać do domu. Wręcz nie chciała. Gdyby wróciła, zapewne znów zamknęłaby się w swoim pokoju i nigdzie nie wychodziła.. Poza tym jej umysł, był zajęty teraz zupełnie czymś innym. Czymś co ją zdziwiło, zszokowało?
Nie miała najmniejszej ochoty wracać do domu. Wręcz nie chciała. Gdyby wróciła, zapewne znów zamknęłaby się w swoim pokoju i nigdzie nie wychodziła.. Poza tym jej umysł, był zajęty teraz zupełnie czymś innym. Czymś co ją zdziwiło, zszokowało?
Rutter… Trutter,
może po porostu źle przeczytała nazwisko swojego dyrektora. Albo po prostu zbieżność
nazwisk. Nie, nie, nie i nie. Musiałam
chyba przekręcić to nazwisko – pomyślała Nina opierając się na swoim krześle ignorując to.
Przez ostatnich parę miesięcy Nina siedziała zamknięta w
swoim mieszkaniu. Zupełnie sama. Teraz, kiedy wreszcie siedziała na świeżym
powietrzu, zrozumiała, że to było błędem. Po śmierci swojej babci nie powinna
była siedzieć całymi dniami w czterech ścianach, tylko korzystać z życia.
Odłożyła pusty, plastikowy kubeczek po kawie na drewnianym stoliczku i zamknęła oczy.
Pozwoliła by jej umysł odpoczął. Chociaż na jedną krótką chwilę. Ciepłe promienie słońca padały na jej delikatną twarz. Uwielbiała to uczucie, wręcz kochała.
Nagle wyrwał ją głos kelnera, stojącego nad nią:
- Przepraszam bardzo. Czy będzie Pani jeszcze coś zamawiać?
Nina szybko przeniosła swój wzrok na chłopaka stojącego naprzeciwko
niej. Amerykanka uśmiechnęła się do niego
i odpowiedziała zachrypniętym głosem:
- Nie dziękuję. Można u pana zapłacić?
- Oczywiście – odpowiedział chłopak, po czym podał Ninie
rachunek.
Nina szybko wyszukała w swojej torebce portfel i zapłaciła
za swoje wcześniejsze zamówienie. Kilka chwil później ruszyła w stronę
wyjścia z przytulnej kawiarni. Przed wyjściem zdążyła wyjąć z torby swój telefon. Musiała
sprawdzić czy nikt do niej nie dzwonił, nie napisał.
Dziewczyna wciąż wpatrując się w ekran telefonu zaszła do jednej z alejek. Na chwilę zatrzymała się i znów ruszyła. Nie zaszła za daleko, bo raptem po kilkunastu krokach wpadła na kogoś. Z jej ust wyleciały tony przeprosin oraz tłumaczeń. Męski głos zapewniał ją, że wszystko jest porządku:
- Nic nie szkodzi. Naprawdę – jego głos był taki trudny do odczytania.
Dziewczyna wciąż wpatrując się w ekran telefonu zaszła do jednej z alejek. Na chwilę zatrzymała się i znów ruszyła. Nie zaszła za daleko, bo raptem po kilkunastu krokach wpadła na kogoś. Z jej ust wyleciały tony przeprosin oraz tłumaczeń. Męski głos zapewniał ją, że wszystko jest porządku:
- Nic nie szkodzi. Naprawdę – jego głos był taki trudny do odczytania.
Nina schyliła się by podnieść notatki, które zrzuciła mężczyźnie.
Po chwili podniosła głowę i ujrzała znajomą twarz.
- F-Fabian? – Amerykanka nagle mruknęła po chwili wstając – Ja Cię bardzo
przepraszam, ale…
- Nic nie szkodzi – Rutter powtórzył to po raz drugi lekko
uśmiechając się – Każdemu się zdarza.
Nina nie wiedziała co robić. Kompletnie. Czy uciekać, czy
wznowić rozmowę. Zdawała sobie z tego sprawę, że nie chciała aby znów się
spotkali. Przynajmniej w taki sposób.
- Wygląda na to, że znów się spotykamy – powiedział Fabian lekko uśmiechając się w jej stronę.
- Tak. Twoje papiery – rzekła, oddając mu do rąk jego własność – To chyba wszystkie.
- Dzięki - rzekł odbierając.
Nagle zapadła cisza. Żadne z nich nie wiedziało, kto ma wznowić rozmowę.
- Tak. Twoje papiery – rzekła, oddając mu do rąk jego własność – To chyba wszystkie.
- Dzięki - rzekł odbierając.
Nagle zapadła cisza. Żadne z nich nie wiedziało, kto ma wznowić rozmowę.
Nina spuściła głowę.
Nie wiedziała co ma zrobić w tak krępującej sytuacji. Zanim jednak zdążyła o co kolwiek zapytać,
Fabian ją wyprzedził.
- Masz ochotę na spacer? – znów się uśmiechnął.
- Nie dzięki – odpowiedziała – Jestem okropnie zmęczona –
dodała po chwili
- A czym, jeśli można wiedzieć?
- Miałam dzisiaj rozmowę w spawie pracy – odpowiedziała,
poprawiając swoją żółtą marynarkę. – Ale na szczęście udało mi się - odparła ruszając dalej.
Po chwili znów usłyszała bruneta, który stanowczo próbował
ją zatrzymać:
- Zostajesz w Anglii na stałe? – rzekł po cichu akcentując
każde pojedyncze słowo
Dziewczyna obróciła się i spojrzała w jego stronę.Wpatrywał
się w nią oczekując odpowiedzi. Blondynka podeszła do niego i odparła:
- Tak – powiedziała cicho – Szczerze to nie miałam już po co
przebywać w Stanach
- A co z twoją babcią?
- Zmarła – wyszeptała spuszczając wzrok na dół – Dwa
miesiące temu – dodała z trudem powstrzymując łzy, które napływały jej do oczu.
- Strasznie mi przykro – szepnął po chwili kładąc swoją chudą dłoń
na lewym barku Niny.
Nina podniosła twarz i spojrzała na niego. On naprawdę nic się nie zmienił – pomyślała.
Jego usta lekko się uniosły, obdarowując dziewczynę ciepłym, prawie niewidocznym uśmiechem, który tylko ona mogła dostrzec. Miała odczucie
jakby do niej mówił, że „wszystko będzie w porządku”… tak jak kiedyś.
- Naprawdę nie miałabyś ochoty na ten spacer? – zaczął
brunet
Nina lekko uśmiechnęła się zastanawiając. Znów nie wiedziała co mu odpowiedzieć.
- Chyba, że – wtrącił chłopak – nie masz
najmniejszej ochoty… Zrozumiem to - dokończył ze szczyptą zrozumienia w głosie, a zarazem smutkiem
- Chętnie pójdę – odparła w końcu ze sztucznym uśmiechem.
Fabian i Nina skierowali się w stronę parku, która
prowadziła jedna z alejek. Słońce wciąż mocno grzało i dawało o sobie znać. W
parku, do którego zmierzali, znajdowało
się mnóstwo zakochanych par. Dziewczyna
na chwilę odpłynęła….
Z rozmyśleń wyrwał ją Fabian, który kierował się w stronę najbliższej, wolnej ławki.
- Coś się stało? – zapytał siadając na czarnej ławce.
- Nie nic. Tylko się zastanawiałam – odparła, siadając obok
niego.
- Nad czym? – zapytał brunet, obdarowując Ninę miłym
spojrzeniem
- Trochę się denerwuje nową pracą – odparła po chwili przeglądając
swoje dłonie.
Nina doskonale wiedziała, że brunet na nią patrzy. Zresztą
zawsze tak robił. To było normalne w jego przypadku.
- Poradzisz sobie – odparł z uśmiechem.
Na twarzy Amerykanki zagościł uśmiech. Słowa, które
powiedział Fabian uspokoiły nią. Tak jakby ją w tym utwierdziły.
Po kilku godzinach wciąż siedzieli na tej samej ławce, w tym samym parku. Śmiali się i wymieniali
tyloma różnymi wspomnieniami. Amerykanka
czuła się jakby nadal byli przyjaciółmi. Zresztą jej towarzysz także.
Obydwoje wyszli już z parku, idąc kolejną aleją. Nina
dokładnie nie wiedziała gdzie idą. Zapewne brunet tak, gdyż lekko wyszedł na
prowadzenie. Szli powoli, chcąc rozmawiać jak najdłużej. Nagle zatrzymali się,
kiedy do ich uszu dobiegały znajome głosy.
- Fabian! Fabian! – rzekła krzycząca Jaffray, która
kierowała się w ich stronę.
Nina popatrzyła na
nią swoimi niebieskimi oczami udając, że uśmiecha się.
- Nina? – ciemno włosa powiedziała prawie niesłyszalnym głosem.
- Umm.. Hey – rzekła Nina z krępującym uśmiechem. – Miło Cię
znowu spotkać.
- Ty tutaj?- zapytała z niedowierzaniem – Sądziłam, że
jesteś w Stanach – dodała po chwili.
Mara uśmiechnęła się podając dłoń na przywitanie swojej
dawnej znajomej.
- Fabian dzwoniłam do ciebie! – rzekła, nagle Mara –
Mieliśmy ustalić termin ślubu!
Termin ślubu?!– rzekł mały
głosik wewnątrz Niny.
- Przepraszam Cię.
– dodał brunet uspakajając swoją narzeczoną – Musiała mi paść bateria w
telefonie – odparł dokańczając.
W tym momencie wszystkie myśli Niny zaczęły buzować. Oni nie
mogli być ze sobą zaręczeni – pomyślała Amerykanka nie wierząc, co właśnie usłyszała.
Martin spojrzała na nich badawczym wzrokiem po chwili mówiąc
na głos:
- Jesteście zaręczeni? – zapytała nie wiedząc, że w ogóle to powiedziała
Jaffray znów się uśmiechnęła odsłaniając szereg białych
zębów.
- No tak. Jestem narzeczoną Fabiana.
________________________________________________
Helooooł!! :)
O to przed wami kolejny odcinek. Tym razem dłuższy od poprzedniego. Dzisiaj właśnie mijają dwa lata od kiedy założyłam tego bloga i zaczęłam moją bajeczną przygodę z pisaniem. Okropnie szybko to zleciało.
Mam nadzieję, że odcinek wam się spodoba. Pisałam go ponad dwa dni... Odcinek dedykuję wszystkim. Czytającym i komentującym. Kocham was wszystkich bardzo i dziękuję za te wspaniałe dwa lata ♥ !
Strasznie dziękuję wam wszystkim za te 165,000 wyświetleń. Nigdy bym nie uwierzyła, że aż tyle będzie.
A teraz króciutkie podziękowania dla paru osób. Równo od 16 lipca 2012 roku zaczęłam prowadzić tego bloga. Początkowo od krótkich scenariuszy po długie opowiadania. Wiadomo, że początki zawsze są najtrudniejsze. W końcu każdy z was to przeżył.
No to tak. Na początku bardzo chciałabym podziękować Pauline, bo to ona zawsze wspierała mnie na każdym kroku ;)
Uzależnionej od ciebie (Martynie) - bez niej ten bloga, w ogóle by już nie istniał. Ty tak samo wspierałaś mnie na każdym kroku i dawałaś motywację ;)
Black angel (Klaudia) - twoje szczere słowa, zawsze mnie dołowały. Ale niedawno przekonałam się, jak one są bardzo szczere, prosto z serca ;)
Podziękowania składam również innym bloggerkom oraz anonimom, którzy komentowali moje posty. Wszystkim bardzo serdecznie dziękuję i mam nadzieję, że znów razem w kolejnym roku będziemy świętować.
Co do kolejnego rozdziału postaram się go napisać jak najszybciej. Chociaż pod koniec tego tygodnia jadę w góry i niestety nie zabiorę ze sobą laptopa, gdyż mi klawiatura padła. Może uda mi się coś dodać przed wyjazdem, a jak nie to dopiero gdy wrócę z podróży.
Dziękuję wam jeszcze raz za wszystko! ♥
Bye, bye
Nathalia Pisarka
Moja cudowna Patrycja! :)
OdpowiedzUsuńNie ma za co! Wspierałam Cię i będę ^^
Każde twoje opowiadanie jest świetne
Uwierz mi
2 lata...
no kto by pomyślał?! :D
Gratuluję rocznicy bloga C:
OdpowiedzUsuńDzisiejsze twoje opowiadanie było na prawdę genialne! Mam nadzieję, że dodasz coś jeszcze przed wyjazdem i, że kolejne opowiadanie równie będą długie jak ten :)
Cudowne ! <3
OdpowiedzUsuńNo tak... nie ma to jak czytanie początku rozdziału przesłanego przez Messengera xd Pomimo tego ,przeczytałam wszystko od nowa (znowu) ,to zrozumiałam ,że jestem beztalenciem. ; //
OdpowiedzUsuńGratuluję drugiego roku bloga i tylu wyświetleń ,oddaj mi połowę ;)
Amore
Zazdrościć talentu! <3
OdpowiedzUsuńOj, Patrycja, Patrycja. Niby twój blog, a to ja pamiętam więcej od ciebie. Przecież ty tego bloga założyłaś 15 lipca, pisałam ci to nawet na facebooku, ale nie chciałaś w to uwierzyć. Dokładnie pamiętam, że założyłaś go 2 dni po tym, jak ja założyłam swojego. Tego nigdy nie zapomnę. Przed chwilą nawet spojrzałam na pierwszą notkę, żeby się upewnić. Mówiłam, że zawsze mam rację :D
OdpowiedzUsuńDziękować mi nie musisz, chyba każdy postępowałby na moim miejscu tak samo. Pamiętam te wszystkie twoje notki pożegnalne. Gdybym wcześniej miała cię w znajomych na fb, to znalazłabym cię i powiesiła na suchej gałęzi za te posty.
Wyszedł ci dłuuugiii rozdział. Może zacznę od tego, że wyczytałam jedno zdanie jak z translatora, ale może po prostu zjadłaś literkę - Nina obudziła się wcześnie rano niż inni domownicy - chodziło ci chyba, żeby napisać 'wcześniej'? Wtedy to zdanie miałoby sens :) A i pisze się 'bodajże', a nie 'podajże'. Z uwag toby było na tyle.
Akcja widzę, że zaczyna nabierać tempa. Mam nadzieję, że nie będzie się toczyć zbyt szybko, bo to częsty błąd blogerów. Styl pisania jak zwykle miodzio. Pozdrawiam.
Paulinkaaa *.*
UsuńHej super post zapraszam na bloga http
OdpowiedzUsuńdressupas.blogspot.com
Fajny rozdział :) napisałabym coś więcej, ale niestety tablet mi tego nie ułatwia :/ gratuluję 2 lat :) pisz dalej i nie poddawaj się. Czekam na kolejną rocznicę :*
OdpowiedzUsuńSieeemkkaaa *-*
OdpowiedzUsuńOd czego by tu zacząć ? Hm…
Więc gify są doskonale dobrane , świetnie pasują *o*
Całość dość długa , czyli tak jak najbardziej lubię ;3
Zaintrygował mnie ten dyrektor szpitala. Ktoś z rodziny Fabs’a ?
No , ale te zaręczyny to dopiero… Szok ; D
Trochę mi żal Mary , bo na pewno przez Fabiana i Ninę będzie cierpieć : / Nawet ich zwykłe spotkania mogą ją zacząć denerwować itd. A raczej do nich dojdzie i nie tylko , prawda ? ; p
Co dalej ? Pat i Eddie *o* Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się ,że wkręciłaś ich do tej historii :3
Całość jest fenomenalna wprost ! *-*
Jedynie zauważyłam kilka błędów takich jaki ”podajże” zamiast ”bodajże” . Ale nie było ich zbyt wiele , więc jest ok ; * Na interpunkcji itd. Za bardzo się nie znam , ale na moje oko , nie było tam takich błędów , a jak już to mało *-*
Jedynie to mogę się doczepić do niektórych powtórzeń. Np. w jednym zdaniu jest Nina coś tam , coś tam. W drugim też piszesz Nina coś tam , coś tam.. No i cały czas powtarzasz to Nina : /
Gdybyś zmieniła to na hm.. np. niebieskooka (chyba nie pomyliłam nie ? A może ona ma inny kolor oczu.. ) albo dwudziestolatka ( nie wiem ile ona ma lat , a raczej nie pamiętam czy coś xD więc to tylko przykład) itd. Byłoby wtedy idealnie *.*
Rocznica.. oooo ; p
No to życzę ci jeszcze więcej takich dni ;3
Mam nadzieję ,że będziesz pisać jak najdłużej :3
Weny życzę i wspaniałego wyjazdu <3
Przepraszam za błędy , które mogły wystąpić w tym komentarzu , piszę na szybko hnjbkvfcd
Trzymaj się i do następnego :3
Zniknij stąd na zawsze... o boze, przestraszyłam się, jesteś pierwszą osobą którą shejtowałam wiesz?
OdpowiedzUsuńNie wiesz jaki mam charakter, ani jaką osobowość,bo mnie totalnie nie znasz więc przepraszam,ale coś ci nie wyszło
Nie wierzę ci. Twoje kłamstwo czuć wszędzie.
Usuńyyyyyyyyyyyyyyy, jeżeli w poprzednim poście mogłaś nie uwierzyć o tacie kardiologu to sory,ale gdzie ja tu kłamę?
UsuńNo nie znasz mnie, nie wiesz jak wyglądam, jak się zachowuje,gdzie mieszkam ani nic. to czemu uważasz,że klamię?
Ty tak samo mnie nie znasz, nie wiesz jak się zachowuje, jak wyglądam itd..
UsuńPo co ten zamęt? Żeby się popisać przed innymi? Nie wiem co ci zrobiłam, ale jeśli cię kiedykolwiek urazilam to przepraszam. Daj już z tym spokój, bo myślę, ze jesteś na prawdę dobra osoba.
Do chuja
Usuńnie podoba ci się to nie komentuj
masz jakiś zajebany problem?
nie podoba ci się?
TO KURWA NIE KOMENTUJ
Naprawdę, czy tak trudno wyznawać zasadę:"Nie podoba ci się- nie czytaj"? No bo, po co cholera wchodzić jak ci się nie podoba? Kompletnie nie rozumiem tego toku rozumowania.
UsuńRozumiem, możesz wyrażać swoją opinię, ale powinna być ona w odniesieniu o konkretne fakty, a ty niestety (jaka szkoda) nie masz żadnych dowodów, że ona kłamie. Zresztą chyba powinnaś/powinieneś komentować opowiadanie, a nie osobę. Taka opinia rani i wprowadza niepotrzebne zamieszanie. Szczerze, doświadczyłam też tego samego na własnej skórze. Tobie z pewnością też by nie było przyjemnie.
Zresztą jak miała na przekupić? Większość z nas jej nie zna, a ona nie zna nas.
Patrycja radzę wprowadzić modernizacje komentarzy- jest to trochę kłopotliwe bo ci przychodzi na pocztę 2 razy ten sam komentarz, ale przynajmniej kontrolujesz co publikują na twoim blogu- bardzo pomocne :)
Życzę weny i szczęścia :) Jeszcze raz, bardzo dobre, długie opowiadanie. Gratulacje także z rocznicy :)
Oj skarbie, skarbie...
OdpowiedzUsuńTyle błędów... Tyle błędów...!
Jestem zbyt ... przygnębiona (wiesz czemu) aby podawać jakieś konkretne przykłady, ale.... Ah... Tak wiele... -__-
A poza tym, to historia jest cudowna. Zaintrygował mnie ten dyrektor szpitala...
Standardowo... jak dla mnie truszkę za mało opisów uczuć... ale w sumie to w niczym nie przeszkadza :D
Czekam na kolejną część...
A więc ja wypadam z tego bloga.
OdpowiedzUsuńAle wiedz Patrycja, że dla mnie jesteś zerem,a do gorszego poziomu już się nie możesz zniżyć :)
Pozdrawiam wszystkich i udanych wakacji :*
Nie miałyście czasem zakończyć tej kłótni?
UsuńPaulinko, nikt tego nie wie....
UsuńKłótnia jest dla mnie skończona. Dla tamtej osoby pewnie tez.
UsuńGratuluje :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na notkę pożegnalną :)
http://esprari-ambri.blogspot.com/2014/07/odchodze-cakowicie-c.html
Cuudoowny rozdział < 333 Zresztą, jak wszystkie twoje dotychczasowe historie :) Gratuluję rocznicy.
OdpowiedzUsuńhahahhahhahhaah nie pisz sobie sama komci
OdpowiedzUsuńUWAGA! Ten komentarz zawiera wulgaryzmy.
UsuńDrogi anonimie... po chuj się odzywasz? Nie potrafisz napisać ze swojego konta na Bloggerze. ? A może w ogóle go nie masz... tylko po to aby wypisywać głupoty pod postami osób ,których nie znasz. ? Zabawne... :D No tak ,zapomniałam... po to jest konto anonimowe ,aby to robić...
Jest git... Patrycja i tak usunie ten komentarz i zablokuje dodawanie anonimowych komentarzy. :)
Pozdrawiam i bez odbioru.....
pip,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, pip...................
Wyjaśni mi ktoś, co to są komcie? Niestety nie kojarzę, by w naszym języku istniało takie słowo. Przeczytałam kiedyś cały słownik, ale takiego wyrazu w nim nie widziałam.
UsuńXD
UsuńMatko ten blog jest świetny. Czytałam go od początku, a potem o nim zapomniałam. Znowu sobie o nim przypomniałam. Rozdział jest świetny, genialny askgwuier7e ♥
OdpowiedzUsuńI zaręczyny Fabesa i Mary...
No cóż... czekam na next'a
Bardzo dziękuję za mile słowa z twojej strony :)
Usuńcuudowny rozdział !!!! <3 po prostu boski. :* przy okazji zapraszam do mnie : http://cecilia-zayn.blogspot.com/ . mile widziane komentarze :)
OdpowiedzUsuńcuuudddoowwwnnyy <3
OdpowiedzUsuńMara i Fabs. o nie nie nie
Ja chce fabine <3 Kocham te parkę <3333
Maro przepadnij ! :)
czekam na kolejnyy :*
Panna Martin
Z przyjemnością się czyta to opowiadanie. Masz talent do pisania!
OdpowiedzUsuńMogłabyś wpaść na naszego bloga o TDA? Newsy z życia gwiazd, ciekawostki o serialu i wiele innych!
hoa-news-poland.blogspot.com
"[...] mam nadzieję, że znów razem w kolejnym roku będziemy świętować". 28.06.2015 r., a na blogu cisza. Szkoda. A za 17 dni blog będzie obchodzić 3. urodziny/
OdpowiedzUsuń