*15
października *** wtorek *** 9:49am*
Eddie
obudził się, kiedy w pokoju było już całkiem jasno. Wszędzie
czuć było zapach świec zapachowych, które zapalił zeszłego
wieczoru. Pościel była taka miękka... Uwielbiał budzić się w
tym łóżku. Dlaczego ostatnio tak rzadko tutaj sypiał?
Chłopak
przewrócił się na prawy bok, żeby zobaczyć swoją nadal śpiącą
dziewczynę. Niestety. Brunetki tam nie było. Dlaczego? Zawsze kiedy
się budził, ona leżała obok niego. Uwielbiał wtulać się w jej
miękkie włosy. Uwielbiał czuć jej zapach. Mieszanka perfum i
oliwkowego balsamu. Zawsze była obok. Zawsze. Dlaczego więc teraz
leżał sam?
Podniósł
się trochę opierając plecy o chłodną ścianę. Zegarek na
stoliku nocnym wskazywał godzinę dziesiątą. Za godzinę,
zaczynały się zajęcia... Pół godziny temu miał spotkać
się z zespołem.
- Szlak...-
syknął blondyn, odchylając głowę do tyłu i opierając ją na ścianie.
No cóż.
Chłopaki będą musieli zrozumieć.
Miller
niezdarnie zgramolił się spod pościeli i stanął przed dużym
oknem. Przeciągnął się leniwie i spojrzał przed siebie. Deszcz.
Dlaczego tu cały czas pada? Cały czas jest zimno... Ale choć on
nie znosił takiej pogody, Patricia ją uwielbiała. Odprężała
ją... Kiedyś, często siadali razem przed oknem i słuchali, jak
krople uderzają o szybę. W takich chwilach Eddie mógłby godzinami patrzeć na
brunetkę. Była wtedy taka spokojna, cicha, bezbronna... Zupełnie,
jakby nie była sobą.
- Pat? -
zawołał wciąż przyglądając się pogodzie. Nikt mu jednak nie
odpowiedział. Nie usłyszał nawet najmniejszego szmeru z pokoju
obok.
Odwrócił
się w stronę drzwi, jakby oczekiwał, że ktoś zaraz przez nie
wejdzie. Nikt się jednak nie zjawił.
Blondyn
zbliżył się do wciąż zamkniętych drzwi. Na drewnie wisiała
kwadratowa, żółta, samoprzylepna karteczka, a na niej napis
"Przepraszam. Nie potrafię."
Chłopak
poczuł, jak coś w nim pęka. Wpatrywał się w literki i coraz
mniej je rozumiał. Doskonale wiedział, co oznaczały słowa we
wiadomości, nie mógł jednak w nie uwierzyć. Czytał ja raz po raz
i wciąż nic nie rozumiał. A wręcz ubywało mu myśli.
Jego
dłoń powoli zaciskała się w pięść. Nawet nie zauważył, kiedy
z całej siły uderzył w drzwi.
*15 października ***wtorek *** 10:03am*
Patricia
szła sama jedną z mniejszych uliczek w okolicy. W jednej ręce
trzymała granatową parasolkę, a drugą ciągnęła walizkę pełną
swoich rzeczy.
Jak do
tego doszło? Jak doprowadziła do tego, że musi wymykać się z
mieszkania swojego chłopaka - wróć, ex chłopaka? Czy to w ogóle
była jej wina? Może nic nie można było na to poradzić? Tak po
prostu musiało być...
Spojrzała
na zegarek. Za godzinę miała pierwszy wykład. A musi się jeszcze umyć
i przebrać. Z byłego mieszkania prawie wybiegła. Włożyła na
siebie tylko jakieś dresy i pierwszy lepszy t-shirt. Spakowała się
i zamknęła za sobą drzwi.
Dlaczego
miała wrażenie, że to nie jest takie łatwe? Że nie wystarczy
tylko się wyprowadzić, uciąć kontakt? Mieli wspólnych
znajomych... Czy od nich też musiała się odciąć? Nie. Może i
nie trawiła Eddiego, ale nie zamierzała przez to zacząć go
unikać. Jakby to była jej wina... Poza tym, nigdy nie była
dziewczyną, która uciekała. Dlaczego teraz miałoby się to
zmienić?
*15 października *** wtorek *** 10:11am*
Przed
małą kamieniczką stała Joy. W ręce trzymała żółtą
parasolkę. Miała na sobie tylko szare leginsy i czary podkoszulek z
AC/DC który dostała od Patrici. Na nogi zarzuciła fioletowe
kalosze. Kiedy tylko zauważyła przyjaciółkę idącą chodnikiem
rzuciła się w jej stronę z uśmiechem.
- Dobrze
się czujesz? - spytała widząc minę Pat. Wiedziała czym jest
ona spowodowana i bolało ją, że nie mogła nic na to poradzić.
Patricia
i Eddie byli ze sobą od szkoły średniej. Joy bardzo go lubiła,
kiedyś byli przyjaciółmi i dziewczyna nadal uważała chłopaka za kogoś
ważnego w Jej życiu. Nie mogła jednak nie zauważyć, że chłopak
stał się kompletnym dupkiem.
Mimo
wszystko, to wciąż był Eddie i jest prawie pewnym, że tak łatwo
nie odpuści. Będzie chciał jakoś przeprosić Patricie. Już
wcześniej tak robił. A Pat mu na to pozwalała. Tylko że tamto, to
było coś zupełnie innego. Zwykłe sprzeczki. Po raz pierwszy w ich
związku Joy nie miała pewności, czy wszystko się ułoży.
"Może
tak jest lepiej?" pomyślała, nie miała tylko odwagi powiedzieć tego przyjaciółce.
*15
października *** wtorek *** 10:27am*
Mieszkanie
Joy nie było duże. Choć było w nim więcej miejsca, niż w
poprzednim lokum Patrici.
Dziewczyna
stała pod prysznicem i myślała tylko o ciepłej wodzie spadającej
na Jej twarz. Nie chciała myśleć o niczym innym. Nie mogła.
Wszystkie myśli kierowały się w jedną stronę. Prosto na Eddiego.
Jak zareagował? Co sobie pomyślał? Czy w ogóle zauważył? Jak
powinna się teraz zachować? Unikać go? A może wręcz przeciwnie?
Tak
bardzo chciała mieć już to wszystko za sobą. Nie musieć się tym
martwić...
W końcu
brunetka zakręcił kran i woda przestała lecieć. Mozolnie wyszła
z kabiny i otuliła się miękkim szlafrokiem. Przyjrzała się
swojemu odbiciu w lustrze. Zmęczenie wyraźnie malowało się na Jej
twarzy. Lekko podkrążone oczy i niewyraźny wzrok. "Makabra"
pomyślała brunetka i wyciągnęła z kosmetyczki ulubiony,
rumiankowy krem, po czym nasmarowała nim twarz. Nałożyła trochę pudru i
podkreśliła rzęsy czarną masakrą.
- Trochę
lepiej - powiedziała do swojego odbicia i wzięła się za suszenie
włosów.
Po
kilkunastu minutach wyszła z łazienki ubrana w czarną spódniczkę, wzorzyste, czarne rajstopy i szara
bluzę z kołnierzykiem. Włosy zostawiła rozpuszczone.
Usiadła
na łóżku i zaczęła zakładać czarne botki na obcasie. Nie uśmiechał jej się dzień w tych butach, ale coś w Jej głowie powtarzało,
że musi to zrobić.
Brunetka
prawie nie zauważyła przyjaciółki stojącej w drzwiach i
przyglądającej się Jej.
- Jeszcze
dziś zacznę szukać jakiegoś mieszkania. Obiecuję. - powiedziała
cicho Patricia nawet nie patrząc na Joy. Nie mogła na nią spojrzeć.
Czuła się okropnie, a Joy była dla niej taka dobra... Od czterech
lat wysłuchała, jaki to Eddie jest okropny. A przecież to był też
jej przyjaciel.
- Nie
musisz tego robić. Możesz tu z zostać jak długo chcesz. -
zapewniała Joy - Będzie fajne. Zupełnie jak w szkole.
Patricia
tylko lekko się uśmiechnęła, ale była przyjaciółce strasznie wdzięczna.
Nie potrafiła sobie wyobrazić siebie, samej w mieszkaniu. Nie
teraz.
- Powinnam
już iść. - powiedziała w końcu Pat, po czym wzięła swoją
torbę i wyszła.
Kiedy
schodziła po schodach usłyszała dźwięk przychodzącego sms-a. W
myślach błagała, żeby to nie był Eddie. Odetchnęła z ulgą,
kiedy na ekranie zobaczyła imię Joy.
Od: Joy
--------------------------------
Zjemy
razem kolacje? Mogę coś przygotować.
*15 października ***wtorek *** 10.45am*
Patricia
wiedziała, że dużo ryzykuje idąc do szkoły głównym wejściem.
To było miejsce, gdzie Eddie spotykał się ze swoim zespołem. Ale
nie mogła przecież się wiecznie ukrywać. Nie mogła go unikać.
Może przestać o nim myśleć, ale unikanie go byłoby nie w
porządku. Wobec niego i niej. Szła wiec z wysoko podniesioną głową
i nie martwiła się tym, czy spotka na swojej drodze byłego już
chłopaka.
W
połowie drogi do sali, gdzie za chwilę miały odbyć się wykłady
brunetka zobaczyła grupkę gadających i
śmiejących się ludzi. Wiedziała, kto w niej jest. Nawet z takiej odległości poznała wszystkich. Tuż przy brzegu tego "kółka wzajemnej adoracji" - jak nazywała ich dziewczyna - stał wysoki, dobrze zbudowany chłopak z burzą wiecznie niepoukładanych brązowych włosów. Matt. Kiedy tylko zauważył zbliżającą się Patricię, uśmiechnął się szeroko i zamachach wysoko ręką by zwrócić na siebie jej uwagę. Zupełnie niepotrzebnie. Dziewczyna i tak szła w jego stronę.
śmiejących się ludzi. Wiedziała, kto w niej jest. Nawet z takiej odległości poznała wszystkich. Tuż przy brzegu tego "kółka wzajemnej adoracji" - jak nazywała ich dziewczyna - stał wysoki, dobrze zbudowany chłopak z burzą wiecznie niepoukładanych brązowych włosów. Matt. Kiedy tylko zauważył zbliżającą się Patricię, uśmiechnął się szeroko i zamachach wysoko ręką by zwrócić na siebie jej uwagę. Zupełnie niepotrzebnie. Dziewczyna i tak szła w jego stronę.
- Hej
mała. - przywitał się brunet, kiedy Pat stanęła już obok niego.
- Miałeś
tak do mnie nie mówić. - oznajmiła brunetka bez specjalnego
przekonania. Chciała jak najszybciej stamtąd zniknąć. Lubiła
Matta, ale to nie była odpowiednia chwila na rozmowę.
- Wszystko
okej? - zignorował jej uwagę chłopak i posłał jej pełne
zmartwienia spojrzenie.
- Jasne.
- skłamała bez namysłu - Po prostu się nie wyspałam. - dodała
po chwili. Na tę wieść chłopak jakby się rozluźnił.
- Z tobą
i Eddiem wszystko już w porządku?
Dlaczego
musiał spytać akurat o to? Nie miał ciekawszego tematu do rozmowy?
Brunetka nie chciała odpowiadać na to pytanie. Spuściła wiec
tylko wzrok i czekała, aż chłopak znajdzie inny pomysł na podtrzymanie tej wymiany zdań. On jednak stał
cicho i przyglądał się jej wyczekując odpowiedzi. Już miała się
przełamać, opowiedzieć mu wszystko, kiedy przed jej oczami stanął
Eddie. Wpatrywał się w dziewczynę próbując jednocześnie
uspokoić oddech.
- Możemy
pogadać? - spytał nie zwracając uwagi na przyjaciela.
Patricia
stała przez chwile kompletnie skołowana. Nie miała pojęcia co
powinna powiedzieć, jak się zachować. Trwało to tylko kilka
sekund, ale wydawało jej się, jakby stała tak kilka godzin. Kiedy
już oprzytomniała i zdała sobie sprawę z tego co się dzieje,
zmarszczyła brwi rzucając chłopakowi spojrzenie które mówiło
"Nie podchodź bliżej, jeśli chcesz żyć".
- Nie
mamy o czym rozmawiać. - oznajmiła i już miała odejść, kiedy Miller złapał ją za rękę próbując zatrzymać. Jednym ruchem
uwolniła się z uścisku i odeszła.
Nie
mogła w to uwierzyć. Zobaczyła go i w jednej chwili chciała
uwierzyć, że to wszystko tylko mała sprzeczka, że nic się nie
stało. Ale stało się. Przynajmniej dla niej. Nie chciała być dla
niego rezerwą. Nie potrafiła patrzeć jak robi różne głupie
rzeczy i siedzieć cicho. nie potrafiła patrzeć na te wszystkie dziewczyny kręcące się wokół niego i wmawiać sobie, że to nic takiego.
Patricia
szła jednym z korytarzy kiedy poczuła czyjąś dłoń na swoim
ramieniu. Odwróciła się i znów ujrzała przed sobą Eddiego.
Chłopak wyciągnął w jej stronę małą, żółtą karteczkę.
Brunetka doskonale wiedziała, co jest na niej na niej napisane.
- Co to
jest? - spadł Eddie, a w jego głosie słychać było gniew i
frustrację.
- Nie
chcę z tobą rozmawiać... - odpowiedziała Patricia i próbowała
wyminąć chłopaka.
- Czyli
to koniec? Tak po prostu odejdziesz?
Dziewczyna nie mogła tego znieść. Co on chciał osiągnąć?
- To
tylko i wyłącznie twoja wina. Więc nie miej do mnie pretensji.
- No
tak... - zaczął sarkastycznie Eddie - No bo to przecież ty
pozapalałaś te wszystkie świece w sypialni. I to ty rano obudziłaś
się z samoprzylepną karteczką.
Patrici
nie chciało się w to wieżyc. Czy on na prawdę był aż tak ślepy?
- Jeżeli
nadal tego nie rozumiesz, to jesteś jeszcze większym idiotą niż
myślałam. - powiedziała cicho brunetka wciąż wpatrując się w
oczy chłopaka. Widziała, jak jego źrenice nieznacznie się
zwężyły. Nie miała ochoty na dalszą rozmowę więc w milczeniu
odsunęła się od blondyna i ruszyła w stronę damskiej łazienki.
Nie sądziła, że ich pierwsza rozmowa po rozstaniu będzie tak
męcząca. Miała nadzieję, że nie spotka Eddiego przez następny
tydzień i będzie mogła sobie wszystko poukładać.
Stojąc
przed lustrem próbowała się uspokoić i skupić na tym, co było
teraz istotne. Na wykładach. Wszyscy pewnie siedzieli już na sali
czekając na doktora. Wzięła jeszcze kilka głębszych oddechów po
czym wyprostowana wyszła z łazienki.
Przed
drzwiami stał Matt. Dziewczyna postanowiła go zignorować i udać
się do swojej sali, ale chłopak widocznie miał inne plany.
- Hej -
zaczepił ją. Brunetka na prawdę nie miała już ochoty na rozmowy
więc po prostu odwróciła się do przyjaciela i lekko
zniecierpliwiona rzuciła:
- Nie chcę teraz rozmawiać.
Chłopak
jednak nie dawał za wygrana. Chwycił Patricię za rękę i obrócił
w swoją stronę.
- Słuchaj.
Ja... Eddie to mój przyjaciel. - zaczął, lecz dziewczyna mu
przerwała
- Wiem.
Więc możesz już do niego iść i się mną nie przejmować.
- Nie o
to chodzi. - protestował brunet - Ja... Posłuchaj. Ja zawsze
chciałem coś zrobić. Ale nie mogłem, bo Eddie to mój najlepszy
kumpel. Coś wewnątrz mnie mówi, że nadal nie powinienem tego
robić, ale...
- Do
rzeczy Matt. - pośpieszyła go Patricia i zanim się spostrzegła,
brunet przywarł swoje usta do jej. Ten pocałunek był taki
delikatny. Z jednej strony trochę nieśmiały, a z drugiej
pochłaniał ją w całości.
Zejście
na ziemię było dla niej na prawdę trudne, ale wszystko wokół niej zdawało się krzyczeć, aby to przerwała."Przecież to twój
przyjaciel!" odezwała się podświadomość Patrici "To
przyjaciel Eddiego!". Brunetka odepchnęła od siebie chłopaka
i wbiła wzrok w podłogę. Nie mogła na niego spojrzeć. Pewnie był
równie zmieszany co ona. Nie wiedział co zrobić. Ona nie wiedziała
co zrobić. Odejść? Coś powiedzieć? Tylko co? Zacząć
wrzeszczeć? Powinna być na niego zła?
- Nie
mogę... - wydukała tylko i szybkim krokiem ruszyła w stronę sali
wykładowej. Za plecami usłyszała tylko Matta mówiącego
- Przepraszam
mała!
Nienawidziła,
jak tak do niej mówił. Ale tym razem... Dała już temu spokój.
______________________
W końcu następny.
Sama się nie mogłam doczekać. Choć przyznam, że pisanie szło mi dość opornie.
Nie miałam na ten odcinek prawie żadnego pomysłu. Tylko pierwsza część "z perspektywy Eddiego" siedziała mi w głowie przez jakiś czas aż w końcu przelałam ją na papier, ale tak to... można powiedzieć, że szłam na żywioł.
Dziękuję wam za... raczej pozytywne odebranie poprzedniej części. Cieszę się, że wam się podobało i mam nadzieję, że to również :)
Jest to dopiero początek i wszystko jeszcze się rozkręci więc mogę was jeszcze o to spytać:
Czy chcecie, żeby to było typowe romansidło, czy mam wymyślić jakieś creepy tajemnice?
Piszcie!
Dodatkowo zaczynam myśleć, że coś ze mną jest nie za bardzo dobrze, bo w ciągu jednej nocy wymyśliłam tematy na dwie NOWE serie. Takie... nowe, nowe. Nawet związane z HoA.
Ale ze mnie nołlajf...
Do przeczytania! 。◕‿◕。
« Poprzedni Odcinek |
Następny Odcinek » |
*`Himari * 29 września 2013 * 12:00 * muzyka *
Jaki zajebisty <33 Nie no doskonały , ale dawaj mi tu peddie ! xd . Matt .. ahhh grr tego pocałunku nie miało byc xd chociaż Eddie to idiota... XD. Aff jooo xd Kiedy next ? I z kąd ty bierzesz takie zestawy ubrań ? Po prostu boskie tak samo jak i ostatnie podoba mi się styl Pat <3
OdpowiedzUsuńWow!! Niesamowity *.* Chce juz next!
OdpowiedzUsuńA co do pocalunku... FUCK YOU MATT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Juz go nienawidze. Chce Peddie, rozumiesz? P E D D I E ;)
Pisz czesciej, bo te opowiadania byc baaaaardzo ciekawe :D
xoxo,
wielka fanka-Lost in dreams
PS: Przepraszam za wszelkie bledy ortograficzne, ale pisze z telefonu.
Jak wy możecie nie lubić Matta? Matt jest świetny!
UsuńNiestety nie mogę pisać częściej. Już teraz nie wyrabiam czasowo :(
Co do strojów... Może przy następnym odcinku podrzucę wam linka ^_^
<3
OdpowiedzUsuńSuuper ;)
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Eddiego biedny chłopak chciał się rano do niej przytulić a tu jej nie mam bo nie dała rady.Szkoda mi się Eddiego zrobiło:c Mat ahhh ten Mat
już zaczęłam go lubić lubię osoby które mieszają ale nie w Peddie !!!
Czekam na następny :)
Dziwisz się Patrici? Eddie co jakiś czas wraca do domu i oczekuje, że Patricia będzie zachwycona. A Matt jest cudowny ^_^
UsuńHAHAHAHAH MATT <3333
OdpowiedzUsuńPolubiłam Matta. Nawet jak pocałował Patt, to i tak go uwielbiam. Wykreowałaś go na sympatycznego chłopaka i pokazałaś w dobrym świetle :).
OdpowiedzUsuńNawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam czytać. Szkoda, bo podobało mi się, a to czekanie na kolejny rozdział jest męczące, ale jestem pewna, że warto.
Szczerze, to nie mam pojęcia, czy są jakieś błędy, bo ja ich po prostu nie widzę ;p. Za bardzo mnie wciągnęło czytanie, żeby to zauważyła.
Ja jak najbardziej jestem po stronie Patrici. Lubię Eddiego, ale jego zachowanie jest niewybaczalne.
Też często tak mam, że do głowy wpada mi w jednym momencie masa pomysłów na nową historię, ale jestem za leniwa, żeby przelać to na kartkę ;p. Cóż, tak bywa.
Co do pytania... Sama nie wiem. Chyba trochę bardziej uchylam się do zostania przy romansie, ale jak zrobisz jakieś tajemnice, zagadki, to też będzie dobrze.
Czekam na kolejny rozdział i życzę weny :)
Zajebisty nie mogę się doczekać , jak dla mnie nie musi być tajemnic . Napisać takie opowiadanie a później umiejętnie wpleść tajemnice to trudne . Czekam <3
OdpowiedzUsuńA myślałam, że przetrwają xd.
OdpowiedzUsuńAle jak najbardziej jestem za Patricią. Eddie oczekuje za dużo.
Matt całuje Pat? Lolz :D Fajnie go opisałaś ;) Również bardzo go lubię.
Jak dla mnie to lepiej romansidło :*
Bym napisała dłuższy komentarz ale jest 2 w nocy i ledwo widzę już te litery ;D
Dobranoc :*
Już się nie mogę doczekać rozdziału, którego dodasz dzisiaj ^_^
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńkiedy dodasz nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuń