* 15 sierpnia *** piątek *** 11.48pm *
Patricia szła brzegiem plaży. Chłodna woda przyjemnie obmywała jej stopy. Noc nie należała do najcieplejszych, a brunetka miała na sobie tylko krótkie, dżinsowe spodenki i luźną, granatową koszulkę z rękawem trzy-czwarte. Szła już od dłuższego czasu dając się ponieść myślom. Od dawna nie miała chwili spokoju, kiedy mogłaby wszystko przemyśleć.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy tyle się wydarzyło... Od pamiętnego sylwestra Eddie coraz częściej spotykał się z Karą. Na samą myśl o dziewczynie, Patricia mocniej zacisnęła pięści. Nie była zazdrosna. Eddie to idiota, mogła tylko współczuć Amerykance. No właśnie. Okazało się, że jest Amerykanką. Jak on. Kolejna rzecz, która ich łączy.
Dziewczyna potrząsnęła głową. Przecież jej to nie obchodziło. Skończyła z Eddiem. Ma teraz wspaniałego chłopaka, który dba o nią i martwi się. Czeka teraz na nią w pokoju hotelowym, kiedy ona błądzi po pobliskiej plaży.
Może to faktycznie była jej wina, że Eddie robił to, co robił? Może nie była taka, jaka myślała że jest?
Nawet teraz, będąc z Mattem, który w niczym nie przypomina blondyna, wciąż gdzieś ucieka. Powinna siedzieć razem z nim w pokoju i przysypiać na głupim filmie.
Przystanęła na chwilę wpatrując się w swoje nagie stopy.
Powinna wrócić. Powinna. Dlaczego jednak nie mogła?
- Pat? - usłyszała nagle znajomy, męski głos, na którego dźwięk aż podskoczyła. Podniosła wzrok. W ciemnościach dostrzegła znajomą Jej twarz.
- Eddie? - westchnęła z niedowierzania. Jak to możliwe? On, tutaj? To jakiś żart? Stał kilka kroków od Patrici, ale nawet z takiej odległości mogła poczuć mdły zapach alkoholu. Skrzywiła się lekko, ale nic nie powiedziała. Eddie nigdy nie lubił uwag na temat jego picia. Poza tym, kiedy ostatni raz zostali ze sobą na chwilę sami, ledwo stała na nogach. Z opowieści Matta wynikało, że zwymiotowała blondynowi na buty.
Na samo wspomnienie tego wieczoru, na ustach Patrici pojawił się zarys uśmiechu. A potem zarumieniła się, na kolejne myśli związane z Nowym Rokiem.
Przyjrzała się chłopakowi. Miał na sobie spodnie do kolan niewiadomego koloru, a w ręce trzymał mokrą koszulkę, wciąż ocierającą wodą.
- Co ty tu robisz? - spytała brunetka zakładając ręce na piersi. Z całej siły próbowała nie spojrzeć na odsłonięty tors chłopaka. Umięśniony, z iskrzącymi w świetle księżyca kroplami wody.
"Cholera" pomyślała zauważając, w jaką stronę zmierzają Jej myśli.
- Ładnie wyglądasz - zignorował Jej pytanie Eddie i odsłonił rząd białych zębów.- Gdzie zgubiłaś swojego kochasia?
- To twój przyjaciel - przypomniała mu, ale on tylko wzruszył ramionami.
- Chyba jednak nie, skoro odbił mi dziewczynę.
Patricia czuła narastający w niej gniew. Jak on śmiał mówić coś takiego? Co on w ogóle tu robił? Nie powinien być... gdzieś indziej?!
- Nikogo nikomu nie odbił. Poza tym, co cię to obchodzi? Masz na pęczki innych dziewczyn, które z wielką chęcią prześpią się z tobą, a następnie znikną z twojego życia.- po raz pierwszy od dawna mówiła Eddiem to, co na prawdę czuła. Jednocześnie nie znosiła i uwielbiała go za to, z jaką łatwością nawiązuje nowe kontakty. Szkoda tylko, że przy tym musiał ją zdradzać.
- Nie chcę ich. Nie dorastają ci do pięt. Chcę ciebie. Jesteś niesamowita. Potrafisz robić rzeczy, o których inni nawet nie śnią.
Brunetka miała już tego wszystkiego dosyć. Nie chciała go słuchać. Jeżeli uważał ją za taka wspaniałą, to dlaczego każdą noc spędzał z inną? Ze zdziwieniem stwierdziła, że w Jej oczach pojawiły się łzy.
- Byłem głupi. Pozwoliłem ci odejść.- ciągnął blondyn z każdym słowem zbliżając się do Patrici.
- A teraz, to wszystko co potrafię, przypada twojemu przyjacielowi.- wycedziła w końcu dziewczyna nie mogąc już słuchać jego wywodu. Chciała żeby już zamilkł. Żeby zdenerwowany odszedł jak najdalej chowając w sobie urazę. Z zadowoleniem patrzyła, jak w jego oczach pojawia się gniew. Zacisnął mocno szczękę, i głośno wypuścił powietrze przez nos.
- A więc już to zrobiliście? - powiedział w końcu. Patricia nie chciała odpowiadać, ale coś wewnątrz niej nie pozwalało Jej siedzieć cicho.
- Jesteśmy ze sobą prawie rok, jak sądzisz?
W oczach chłopaka widziała tylko złość. Z resztą, co go to wszystko obchodziło? To było jej życie, a Eddie odszedł z niego na własne życzenie.
- Nie sądziłem, że jesteś taką dziwką.- usłyszała głos blondyna.
Uniosła wzrok na chłopaka. Nigdy nie sądziła, że powie o niej coś takiego. I nagle dotarło do niej, że jego słowa nie mają najmniejszego znaczenia. Ani dla niej. Ani dla nikogo innego. Czego by nie powiedział, był tym, który zdradzał swoją dziewczynę. Na twarzy Patrici pojawił się uśmiech, a w oczach iskierki satysfakcji. Po chwili przybrała możliwie najbardziej obojętny wyraz twarzy i wzruszyła ramionami.
- Byłam już gorzej nazywana.- rzuciła. Spod przymrużonych powiek dostrzegła, jak brwi blondyna unoszą się, a w zamglonych oczach pojawia się zdziwienie - Twoją dziewczyną - sprostowała leniwym głosem, po czym odwróciła się i ruszyła z powrotem plażą. W myślach błagała, by Eddie nie poszedł za nią. Miała już dość. Padała z nóg. Chciała tylko położyć się w miękkim łóżku i poczuć przyciągające ją do siebie, silne ramie Matta.
"Nigdy nie dowie się o tym spotkaniu" myślała i tylko dzięki tym słowom, które powtarzała w kółko, jakimś cudem udało Jej się dotrzeć do hotelowego pokoju.
* 16 sierpnia*** sobota *** 2.15am *
Matt już od dawna leżał w łóżku. Kręcił się z jednego boku na drugi coraz mocniej zaplątując własne nogi w pościel. Nie mógł spać. Było mu zbyt gorąco i gdzieś głęboko w podświadomości czuł, że coś jest nie tak.
Patrici wciąż nie było. Wyszła z pokoju, kiedy on jeszcze sprawdzał skrzynkę mailową na swoim laptopie. Nie martwił się o nią. Kto jak kto, ale Patricia potrafi o siebie zadbać.
Chłopak odwrócił się na prawy bok i otworzył oczy.
Za otwartym oknem było zupełnie ciemno. Żadnych gwiazd. Nie było nawet księżyca. Znów zamknął oczy mając nadzieję, że tym razem uda mu się zasnąć. Leżał przez chwilę oddychając ciężko, aż poczuł lekki ruch materaca tuż obok siebie. Po chwili drobna postać położyła się obok niego, jedną ręką go obejmując. Ze zdziwieniem spostrzegł, że ma otwarte oczy. Zaplótł swoje palce z chudymi palcami dziewczyny i odetchnął z ulgą. Nic się Jej nie stało. Niepotrzebnie się martwił.
Patricia przesunęła się bliżej i oparła czoło o plecy Matta. Dopiero po chwili na odkrytnej skórze poczuł wilgoć.
Płakała.
A więc nie wszystko było w porządku. Z drugiej strony, czemu aż tak go to dziwiło? Przeczuwał to.
Chciał coś powiedzieć. Pocieszyć ją. Nie wiedział jednak jak. Nie powie mu przecież o co chodzi. Nie tak od razu. Co więc powinien zrobić? Spojrzał na ich splecione ze sobą palce. W końcu podniósł rękę i lekko pocałował wierzch dłoni brunetki. Gdy tylko jego usta dotknęły Jej skóry dziewczyna zbliżyła się jeszcze trochę. Teraz Matt poczuł na swojej łopatce wilgotne usta dziewczyny. Jeszcze przez chwilę trwali w ciszy aż w końcu brunet nie wytrzymał. Musiał coś powiedzieć. Cokolwiek.
- Co się stało? - usłyszał własny, trochę zachrypnięty głos. I znów cisza. Nie trwała jednak zbyt długo.
- Myślałam...- zaczęła Patricia - o tobie. O mnie. O nas.
- I do jakiego wniosku doszłaś?
Przez chwilę Matt myślał, że serce wyskoczy mu z klatki piersiowej. A jeżeli Patricia zechce z nim zerwać? Albo stwierdzi, że chce dać Eddiemu drugą szansę?
Na samą myśl o przyjacielu chłopaka ogarnął gniew, a zaraz po tym smutek. Nie podobało mu się, jak blondyn traktował Patricie kiedy byli razem, ale też wiedział, że będąc z nią, stracił najlepszego kumpla. I choć wciąż się spotykali, było inaczej. Dla Eddiego, to chyba był już koniec przyjaźni.
- Stwierdziłam że jeżeli zerwiemy, to pewnie będzie moja wina - powiedziała Patricia a Matt z lekką ulgą wypuścił powietrze z ust.
"Czyli wciąż jesteśmy razem?" miał ochotę spytać. Nie zrobił tego jednak. Dotarło do niego to, co właśnie powiedziała dziewczyna. W jego głowie myśli przewijały się z taką szybkością, że większości sam nie rozumiał.
Obrócił się na drugie ramie, by móc spojrzeć na swoją dziewczynę. Już nie płakała, choć Jej policzki wciąż błyszczały od łez. Nie patrzyła na niego. Wzrok miała zbity w palce jego lewej ręki gładzące wewnętrzną część Jej dłoni.
- Dlaczego tak sądzisz? - spytał. Patricia lekko drgnęła na dźwięk jego głosu, lecz nie podniosła wzroku. Zacisnęła dłoń chowając w niej o wiele większą dłoń chłopaka. Zupełnie jakby bała się, że zaraz wyskoczy z łóżka i zostawi ją samą.
- Na plaży spotkałam Eddiego - oznajmiła w końcu.
Matt poczuł jak jego serce zastyga. Wiedział, że gapi się jak głupi w oczy brunetki mając nadzieję, że na niego nie spojrzy, ale nie miał siły odwrócić wzroku. Nie mógł się ruszyć. Jego myśli w jednym momencie gdzieś wyparowały zostawiając tylko odbijające się w pustce słowa dziewczyny.
"To głupie. Czemu aż tak się nim przejmuje? Skrzywdził ją. Nie wróci do niego." próbował sobie wytłumaczyć. Nie było to jednak proste.
W końcu odzyskał władzę nad ciałem, choć wciąż nie wiedział, co powinien powiedzieć. W ogóle powinien coś odpowiedzieć? Nie wiedział. Zamiast tego objął Patricie i przyciągnął do siebie. Nie protestowała. Skuliła się w jego ramionach i lekko zdarzała.
Matt poczuł, jak dziewczyna zasypia. Po chwili i jego oczy opadły a ostatnie co czuł, to waniliowo-morski zapach włosów Patrici.
_________________________________________
Hej!
Nareszcie kolejna część. Szczerze, nie sadziłam, że kiedykolwiek ją skończę.
I tak nie wygląda tak, jak się tego spodziewałam. W sumie... nie miałam żadnego pomysłu więc...
Dobra. Nie będę się rozpisywać. W sumie nie mam o czym...
Mogę was jeszcze zaprosić, a raczej powiadomić was o tym, że załozyłam bloga, ze spisem wszystkich moich blogów i historii. Blog co prawda, wciąż jest w budowie, ale... ~~>KLIK<~~
Na następny... również nie mam pomysłu, więc pewnie trochę poczekacie.
Do przeczytania! 。◕‿◕。
* ▲ вℓα¢к αиgєℓ ▲ * 28 grudnia 2013 * 16:15 * muzyka *