Nina otworzyła oczy.
Najpierw jedno oko, potem drugie. Pierwsze, pojedyncze promienie
słońca leniwie wlewały się za zasłony i delikatnie łaskotały
jej w policzek. Chwile zajeło jej ogarnięcie całej sytuacji.
Podniosła się do pozycji siedzącej, i rozejrzała się po pokoju.
Źle się czuła. Bolała ja głowa i było jej trochę chłodno.
Poza tym, wciąż nie otrząsneła się z resztek snu. Niechetnie
zrzuciła z siebie koldrę i odrazu poczuła nieprzyjemny chłód
okalający jej nogi. Nie mogła tracić czasu. Musiała jak
najszybciej wynieść się z mieszkania Fabiana. Nie chciała mu
ciążyć.
Westchneła przeciągle,
zsuwając się z łóźka. Niewiele pamiętała z wczorajszego
wieczora. Ostatnią rzeczą, którą pamiętała był Fabian.
Rozmawiali. A potem usneła. Przenajmniej tak jej się wydaje.
Niczego nie była teraz pewna. Podeszła po gniazdka w rogu pokoju,
odłączyła od niego swoją ładowarkę i pośpiesznie wybrała
numer Melanie.
* Nina *
Wszystko było załatwione.
Musiałam sie tylko spakować. Mel obiecała załatwić jakiś
transport. Tylko jak mam to wszystko załatwić. Mogłabym spróbować
przejść niepostrzeżenie, ale wtedy nie będe mogła podziękować
Fabianowi za pomoc. Bez niego, najprawdopodobniej dalej siedziałabym
w tym parku, marudząc. Ciarki mnie przechodzą na samą myśl. Ale z
drugiej strony... gdy mu powiem, będzie chciał mnie zatrzymać.
Znam go. A ja.. nie mogę. I tak pozwoliłam sobie na zbyt dużo.
Dostrzegłam moje stare
ubrania. Wisiały na dzwiach szafy, już suche i uprasowane.
Uśmiechnełam się. To było bardzo w stylu Fabiana. Założyłam
je, i pożyczone ubrania zawiesiłam w podobny sposób. Potem
spakowałam pozostawione rzeczy, poscieliłam łóźko i ruszyłam na
dół w poszukiwaniu Rutter'a.
Szybko zorentowałam się,
że nie jesteśmy sami. Z przedpokoju dobiegały jeszcze dwa inne
głosy. Mężczyzny i kobiety. Im bliżej podchodziłam, tym większe
miałam wrażenie, że są znajome. Przyczaiłam się za schodami i
probowałam usłyszeć kawałek rozmowy. Troche głupio mi było
szpiegować, ale w tej chwili działałam całkowicie impulsywie.
- Ale jak to? Że gdzie
jest? Ja muszę sie z nią zobaczyć! - pisnął dziewczący głos.
- Amber, ona.. jest
zmęczona, jeszcze śpi.
Amber. Mimowolnie serce
zabiło mi troche szybciej. Nie miałam z nią żadnego kontaktu
przez.. uh, sama nie wiem ile. To wcale nie tak, że nie chciałam do
niej napisać, ale... bałam sie. Była moją przyjaciółką,
kochałam ją, i dalej kocham, ale nie będe mnieć jej za złe
jeźeli nie będzie chciała mnie znać po tym jak ich zostawiłam.
- No to ją obudzę –
powiedziała to takim tonem jakby była to najbardziej oczywista
rzecz na świecie. Najwyraźniej planowała pójść na moje
poszukiwania, ale – dzięki Bogu, coś ja zatrzymało.
- Fabian ma racje, Ambs. Nie
możesz tak po prostu tam pójśc. Gdy Nina się obudzi, napewno sama
do nas zejdzie.
- Ale Alfie! - jękneła
Amber – ja muszę ją zobaczyć!
A więc Alfie też tu jest.
Miło go znowu usłyszec. Ciekawe kto jeszcze mieszka w pobliżu.Chociaż...
Może lepiej nie wiedzieć?
Nagle zamarłam. Uslyszałam
kroki. Mimowolnie moja stopa cofneła się o stopień w górę. Mam
jakieś
10 sekund, zanim mnie zobaczą. No już, Nino!
Szybka
decyzja.
8 sekund
Chwila zawachania.
6 sekund.
5 sekund.
Rzuciłam
się do ucieczki.
Tak. Wiem co myślicie. To nie tak, że nie chcę
ich znowu zobaczyć. Bardzo chcę. Ale nie jestem jeszcze gotowa.
Czasem moje tchórzostwo nie zna granic.
Zatrzasnełam za soba dzwi,
rozmasowując obolałe kolano. Podczas mojej ' heroicznej ucieczki'
zdołałm kilka razy przydzwonić nim o podłoge. Tchórz, i przy
okazji nie zkoordynowany.
Z torby wygrzebałam kartke
i jakiś długopis. Nabargrałam kilka słów przeprosin i odłożyłam
ją w widocznym miejscy. Chwyciłam rączke granatowej walizki i,
starając sie nie wywołać zbyt dużego hałasu wywlokłam ją na
dół.
Teraz głosy dobiegały z
kuchni. Mimo zamkniętych dzwi poznałam że były głośniejsze i
bardziej doniosłe. Kłócili się? Uh.. czy ja zawsze musze
dobrowadzać ludzi to takiego stanu? Gdziekolwiek się pojawiam.
Usłyszałam, jazgot
udsuwanego krzesła. To było dla mnie jak sygnał startu. Podniosłam
walizkę z podłogi i zdecydowanym krokiem ruszyłam w strone
wyjścia. Gdy już je zamknełam , pobiegłam ile sił w nogoch,
dopuki nie upewniłam się, że jestem całkowicie bezpieczna.
______________________________________________________________________________
Kurczę, naprawdę przepraszam. Miałam napisać w poprzednim tygodniu, a piszę dopiero dzisiaj. W dodatku za dwa dni wyjeźdzam, i nie będzie mnie przez cały tydzień. :c Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
Są tu jacyś fani książek Ricka Riordana? ^^ Już niedługo do kin wchodzi Morze Potworów, i strasznie sie jaram. Normalnie jak 3 sezonem HoA. ^^ Jeżeli się uda do będe na premierze, w przed dzień wyjazu. kto sie wybiera? :3
+ No i tradycyjnie dziekuje za komentarze pod poprzednim rozdziałem. <3
Swietny rozdzial *.* Bardzo przyjemnie sie go czyta :) Zycze milego wypoczynku. ^_^
OdpowiedzUsuńSuper :>
OdpowiedzUsuńJa też jadę na Morzę Potworów!^^ Rozdział świetny^^
OdpowiedzUsuńczadowy *_*
OdpowiedzUsuńCudny *-* Nins uciekła?! :o Miłego wypoczunku i filmu. :)
OdpowiedzUsuńJejeć. Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńZdziwiłam się,że Nina uciekła,ale coś czuję..że tak musi być do rozwoju akcji o ile się nie mylę.
Życzę udanego wypoczynku,miłego oglądania filmu i weny.<3
Woaah! To jest booskie!
OdpowiedzUsuńwow świetne opowiadanie zapraszam na kolejną część u mnie na http://dreamonhoa.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuń