11 stycznia 2013

Rozdział 17 - dla wszystkich/ LuLuś♥

Czeeesia misiaczki :* Z góry przepraszam za nie odzywanie się na blogu a szczególnie na moim: housee-of-anuubis.blogspot.com/ Dobra na zyczenie Pysi , napiszę kolejny rozdział :D Przygotujcie się... Gotowi?.... Do startu... Start... Czytamy!!!

Stałam jak słup soli nie wiedząc co zrobić, nie będę bawiła się w dziecko i chowała po szafach tak jak to wpadłam na to wcześniej.
 -Nino? Możemy pogadać?- Odezwał się zza drzwi. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc milczałam z nadzieją, że zaraz pójdzie, ale to były nędzne nadzieje, on nie zostawia niczego na później, ma mi coś do powiedzenia to wykrzyczy to nawet stamtąd żebym usłyszała.- Wiem, że tam jesteś, mogę wejść?- Popatrzyłam na Marę, która nie wiedziała co ze sobą zrobić. Kiedy odeszła od drzwi popatrzyłam na nią dziwnie. Skierowała palec na szafę i zaraz zaczęła do niej włazić.
 -Zwariowałaś?!- Krzyknęłam szeptem.
 -No co. Nie chce żebyś była sama jakby cię zaatakował- zachichotała i zamknęła drzwiczki. A myślałam, że to ja jestem taka dziecinna i głupia. Jednak Mara to nie zawsze ta poważna i rozważna. Zapukał Fabian  na co głośno wypuściłam powietrze z płuc.
 -Jeśli masz mi coś do powiedzenia to mów, i streszczaj się, ja nie mam żadnych tematów z tobą do obgadania.
 -Chciałem cię, przeprosić, znowu.
 -Czyli myliłeś się? Brawo za szybkość.
 -Mogę?- Teraz czy go wpuścić czy nie. Chwilę się zastanawiałam po czym wyraziłam na to niepewnie zgodę, przecież nie jestem w tym pokoju z nim sama tak? Dziewczyna w szafie albo rzuci mi się do pomocy, co raczej wątpię, żeby coś zdziałało, albo co jest bardziej przewidywalnie zacznie krzyczeć i wołać resztę, jeszcze ich mi brakuje, żebym się tłumaczyła dlaczego z nim się wiecznie drę - Nie wiem jak ci to powiedzieć o co mi chodziło, ale przyznaję ci się, że się pomyliłem, pomyliłem cię z.. kimś.
 -Fajnie, wszystko?- Przystanęłam na nodze. On myśli, że przyjdzie, przeprosi i złość mi minie? O nie.
 -Właściwie to nie- Zachęciłam go gestem dłoni do dalszego mówienia- Bo to jest straszne, znaczy ja, ty, mam świadomość tak jak byś się mnie bała, znaczy tak się zachowuję, żeby cię odstraszyć czy coś, ale to jakoś nie ze mnie wychodzi, to tak, że chciałbym żebyś się mnie bała, ale żebym się do ciebie zbliżył- przy jego śmiesznym nieklejącym się monologu zmrużyłam oczy próbując zrozumieć o co mu chodzi. Ale nic nie wymyśliłam o czym w ogóle mówił.
 -Co? - Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć na coś czego nie zrozumiałam.
 -Wiem, jestem dziwny- Przetarł oczy dłońmi.
 -W tym się nie mylisz, ale ja to bym inaczej określiła, jesteś skomplikowany.
 -Ja? Uwierz, że ty też- Teraz jakby lampka mi się zaświeciła, może o tym mówiła Mara? No bo przypominając nasze rozmowy- czy też kłótnie- to wytykamy sobie wady, ale każde po wypowiedzeniu mówi drugiemu, że to nie on taki jest tylko ta druga osoba, dobra mam teraz skomplikowane myśli. Potrząsnęłam głową odganiając je i wróciłam od rozmowy.
 -Nie widzę w sobie nic skomplikowanego- Zaprzeczyłam jego wcześniejszym słowom.
 -Ty jeszcze tego może nie wiesz.
 -Do czego zmierzasz? Bo już nie mam pojęcia o co ci chodzi i o czym gadasz.
 -Nie ważne- Wzruszył ramionami i podszedł kilka kroków, aż znalazł się przede mną. Czułam ciepło bijące od niego. A może to ja w jego towarzystwie? Wyciągną rękę- Zgoda? Kolejna- Chwilę się zawahałam, ale nie miałam powodu by dalej z nim "drzeć koty" i jak przypuszczam jeszcze nie raz będziemy się sprzeczać, ale pomińmy to i cieszmy się chwilą, w której nie jestem z nim skłócona. Spojrzałam w jego oczy, zauważył chyba w moich, że nie mam ochoty uściskać mu dłoni, ale wiem, że to nie dlatego, że nie chce się z nim pogodzić, ale dlatego, że boję się teraz jakiejkolwiek bliskości z nim, nawet przez zwykły dotyk.
 -Ok, ale wiesz, że nie musimy podawać sobie dłoni jak dzieci?- Opuścił dłoń.
 -Jesteś na serio skomplikowana i dziwna.
 -Powtarzasz się, i to ty taki jesteś, mnie nie mieszaj do siebie- Chyba coś zdanie mi nie wyszło, ale dobra, wie chyba o co mi chodzi. Zaśmiał się cicho, a ja się tylko uśmiechnęłam, na co znów na mnie spojrzał, ale teraz nie tak jak wcześniej, teraz tak... tak z uczuciem. Zamarłam w bezruchu i napięłam mięśnie ze zdenerwowania. Przygryzłam dolną wargę nie wiedząc co mam teraz powiedzieć, przy nim zawsze mi jakoś brakuje słów.
 -Nie było, aż tak źle jak się spodziewałem- Powiedział cicho z ledwo widocznym uśmiechem.
 -A myślałeś, że jak zareaguje?
 -Gorzej, albo nie masz dobry humor, albo po prostu nie masz już na mnie siły.
 -Być może, a może to i to. Ale, ale ty chyba też już masz tego dość co?- Oblizał górną wargę, przez co przeszedł mnie dreszcz.
 -Mhm- Wymruczał w potwierdzeniu i nie dało się nie zauważyć, że właśnie w tej chwili patrzy na moje usta. Był dość blisko, aby bez problemu ich dosięgnąć, więc postanowiłam nie dopuścić się tego co już się wydarzyłam i odstawiłam nogę do tyłu, w celu cofnięcia się, ale położył dłoń na mojej talii zatrzymując mnie. Dobra, tylko spokojnie. Czuje jak miejsce w którym mnie dotyka robi się ciepłe. Opanuj się! Bez opanowania oboje niepewnie się zbliżyliśmy. Jeżeli nie przypomniałabym sobie czegoś, to chyba by znowu się to stało. Ale w porę powstrzymałam się od tego i położyłam rękę na jego klatce piersiowej przytrzymując.
 -Odejdź, nie możemy- szepnęłam.
 -Czemu?
 -Bo... Ty masz dziewczynę- Użyłam argumentu, który niedawno się pojawił, ale to chyba go nie zniechęca.
 -To co, przecież nikt nie musi wiedzieć- Mówiliśmy tak cicho, że sama słabo go słyszałam. Ponownie go zatrzymałam ręką nie dopuszczając do siebie.
 -Przestań, Mara jest w szafie, tylko ...(złapałam jego twarz dłonią ściskając policzki, odwracając w moją stronę, bo już się odwracał) nie patrz tam- syknęłam. Od razu ode mnie odsunął się cały krok.
 -To... na razie- Pożegnał się szybko i w ekspresowym tempie wyszedł.
  Opadłam na łóżko. Zaraz wyskoczyła Mara z cichym piskiem.
 -Co to było?!- Chyba miała jakieś wyrzuty.
 -Co?- Udawałam niewinną, przecież nic nie zrobiłam.
 -Jak to co?! Na kilometr czuć coś pięknego!- Wybałuszyłam oczy.
 -Zamknij się! Zwariowałaś?!
 -Sorki, poniosło mnie. Ale wy jesteście tacy... was tak do siebie ciągnie, a jednocześnie odpycha. Jesteście jak z filmu, ale takie zawsze się kończą szczęśliwie, więc będziecie razem!
 -Pff.... oglądałam takie gdzie jedno z zakochanych ginęło i dopiero przy śmierci mówili o swoich uczuciach.
 -No wiesz co?!
 -Co?
 -Przestań, jesteś dla niego okrutna!
 -Chyba on dla mnie!
 -Wy jesteście dziwni! I skomplikowani!
 -Wiesz? Te słowa w ciągu tych kilku minut padły już dużo razy. Oszczędź sobie wysiłku.
 -Dobra, nie chcesz mi nic mówić, idę opowiedzieć wszystkim!
 -Szantażystka- syknęłam.
 -Ale mi opowiesz?
 -Ale nie dziś, kiedyś na pewno.
 -Dobra ale nie za długo, bo jeszcze zapomnę o tym.
 -Na to mam nadzieję.

Okej to był rozdziałek :*
Jeśli wam się podobał to zostawcie 55 komi!! Ostrzegałam !

23 komentarze:

  1. Jakoś kiepsko wam idzie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach... Jakie to przepiękne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A idź!! Ty piszesz jeszcze lepiej niż przepięknie! Drugi twwój rozdział jest właśnie taki!!! Taki słitt.
      Paczuś powraca.!!

      Usuń
    2. Ja? Pięknie? Hahahahaha! Niezły żart :)
      Paczuś łiiiiii!

      Usuń
    3. Słuchaj ,jesteś zdziwiona?? Ja tylko mówię prawdę, i pewnie wszystkie czytelniczki się ze mną zgodzą.

      Usuń
    4. Wszystkie piszecie swietnie;*

      Usuń
    5. Serioo?? Kiedy założysz bloga??? :*

      Usuń
    6. Dopiero?? Nie będę czekała tak długoo! :*

      Usuń
  3. Komentować ludzie! Natychmiast! ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze : *
Może zaobserwujesz ?? :)

Obserwatorzy