Rozdział 11
„Spalone nadzieje”
„Oczekiwanie
na niebezpieczeństwo jest gorsze niż moment, gdy ono na człowieka
spada.”
-Alfred
Hitchcock
Była fizyka ale Fabian nie zwracał
jakiejś szczególnej uwagi na nauczyciela. Tematem lekcji było
jakieś powtórzenie przed maturą. Chłopak wszystko z tego
rozumiał. Mógł wyrecytować wszystkie regułki,był nawet parę
razy przy tablicy , ale ktoś prócz niego i Mary musiał też dostać
„szansę”. Wypadło na Eddiego,który główkował nad zadaniem
,jednak trudził się i nic nie mógł wymyślić.
Fabian za to zastanawiał się jak
zaprosić Ninę na bal. Nie chciał żeby to było zwykłe
zaproszenie. Chciał żeby jego dziewczyna poczuła się
wyjątkowo,chciał żeby wiedziała że ją kocha. Że jest dla niego
bardzo ważna. Ale jak mógł tego dokonać? Byli na paru randkach
ale teraz chciał żeby to było coś wspaniałego, coś co jego
(miał nadzieję) przyszła żona będzie opowiadać im wspólnym
dzieciom.
Teraz siedziała obok niego. Jeden z
pukla kasztanowych włosów włożyła zza ucho. Reszta pozostała w
lekkim nieładzie. Z zaangażowaniem pisała notatki nie zwracając
uwagi na to,że jej ukochany się na nią patrzał.
Nagle Fabian usłyszał alarm
przeciwpożarowy. Maturzyści nie zwrócili na to uwagi, alarm często
uruchamiał się bez powodu.
-Szkoła się pali!-wpadł z hukiem do
sali pan Winkler.
Wybuchła wielka panika. Fabian złapał
Ninę za rękę i pociągnął ją za nią. Na twarzy dziewczyny
pojawił się strach,tak jak na twarzy stojącego obok Fabiana
Alfiego. Niektórzy uciekali w popłochu z sali inni krzyczeli.
Fabina wybiegła z sali. Po korytarzu
biegali przerażeni uczniowie a może nauczyciele ?,Prawie nic nie
było widać przez gęsty dym. Nie wiadomo było także gdzie
znajdują się szalejące płomienie które niszczyły szkołę.
-Chodź tu-rozkazał chłopak swojej
dziewczynie. Ledwo co było go słychać przez krzyki ludzi i szarą
poświatę. Biegli chyba przez korytarz... Ale Fabian nie był pewny
gdzie są gdyż dym z chwili na chwilę był coraz bardziej gęstszy.
Dla chłopaka najważniejsze było jednak wydostanie się stąd.
Nadal trzymał mocna Amerykankę za rękę, nie mógł jej puścić
gdyż zaraz by się zgubiła. Dotarli do jakiś drzwi. Chłopak
próbował je otworzyć.
-Cholera-krzyknął ze złością.
Drzwi były zaklinowane,obok niego z niewyobrażalnym strachem stała
Nina. Jednym plusem było to,że dym nie był już aż tak gęsty, A
może tylko im się wydawało?
-Ku*wa niech się otworzą-Nina kopała
drzwi,jedną ręką trzymała ukochanego,a drugą wycierała łzy
które ciurkiem spływały po jej policzku. Czuła strach i złość.
Nie mogła dopuścić aby coś im się stało.
Popatrzała się na chłopaka on na nią
też. Nina dobrze go znała,próbował zachować spokój,ale było widać,że się martwi i boi.
-Będzie dobrze-przytulił ją tak
mocno,że dziewczyna lekko syknęła z bólu.
-A jak nie?-dziewczyna zaczęła się
krztusić i mdleć od nadmiaru szarego pyłu w płucach.
-Nino...Słyszysz mnie?-chłopaka było
słychać coraz mniej...Aż w końcu całkowicie przestało,nie było
słychać już nic.
-Nino... Nic ci nie jest?-te słowa
usłyszała dziewczyna kiedy wybudziła się z jakiegoś snu. Po
chwili powoli uchyliła powieki. Nad nią stała Patricia,wyglądała
na zmartwioną.
-Chyba jest okej.-odpowiedziała słabym
głosem.
-To dobrze-odpowiedziała jej
przyjaciółka i lekko się do niej uśmiechnęła.
-Co z Fabianem?-zapytała zmartwiona
dziewczyna. A jeżeli...coś mu się stało?-pomyślała ale zaraz
potem odsunęła tą myśl.
-Wszystko w porządku. Niedawno się
obudził. Eddie u niego jest-odpowiedziała.
Nina poczuła wielką ulgę.
-A jak ze szkołą?Ktoś ucierpiał?
Opowiadaj-rozkazała jej Amerykanka.
-Nikt nie ucierpiał. Lewe skrzydło
szkoły się spaliło i przeniesiono termin matur z dwutygodniowym
opóźnieniem...
Kiedy dziewczyny gadały do sali wszedł
Eddie.
-Jak tam Nino?-zapytał z uśmiechem.
-Dobrze.-odpowiedziała odwzajemniając
uśmiech.-Co z Fabianem?-zapytała.
-Czuję się dobrze. Aczkolwiek bardzo
tęskni za swoją miłością -odpowiedział z lekkim sarkazmem jej
przyjaciel.
-A właśnie. Twój telefon Nino. Masz
4 nowe wiadomości. -przerwała Patricia podając Ninie telefon.
Amerykana chciała zapytać się kiedy może się spotkać z
ukochanym. Ale najpierw postanowiła sprawdzić telefon.
Jeden z wiadomości była od
babci,która miała tu przyjechać za 3 dni. Dwa od Spencer. I jeden
od nieznajomego numeru. Nina nawet jeśli nie chciała musiała
odebrać wiadomość. Nacisnęła pokaż. Na ekranie pojawił się
napis:
„ Szkoda że ten pożar nie spalił twojego chłoptasia. Ale nie martw się,wymyślę coś lepszego.”
Dodałam ten rozdział teraz ponieważ w ciągu tygodnia nie będę miała czasu, a miałam dzisiaj i wczoraj jakiś napływ weny. Jeszcze tylko tydzień i mam ferie. :) W końcu!
Pozdrawiam. Naćka.;3
How always... cool and funny :D:D:D ;** !!
OdpowiedzUsuńSuper.♥
OdpowiedzUsuńKomentujcie ;** !!
OdpowiedzUsuńSuper *-*
OdpowiedzUsuńNext please!
OdpowiedzUsuńCuuuuudownee! Nie sprzeciwiaj mi się!!!!
OdpowiedzUsuńbędę.;3
UsuńSwietny, swietny, swietny
OdpowiedzUsuńBoski ;)
OdpowiedzUsuń